Piotrowskiemu zdołał opuścić więzienie niezauważony przez dziennikarzy. Najprawdopodobniej został wywieziony samochodem do przewozu więźniów. Po godzinie ósmej przed bramę zakładu karnego wyszedł rzecznik prasowy opolskiego więzienia, porucznik Ryszard Wójcicki. - Skazany Grzegorz Piotrowski w dniu dzisiejszym opuścił nasz zakład. Pierwotnie miał być zwolniony o godz. 16., miała po niego przyjechać żona. W związku z faktem, że zarówno skazany, jak i jego żona kategorycznie odmawiali kontaktu z mediami, oraz uznając prawo pana Piotrowskiego do prywatności jako człowieka wolnego, na jego prośbę został zwolniony o 5.20, gdyż takie było najlepsze połączenie do jego stałego miejsca zamieszkania - powiedział dziennikarzom Wójcicki. Jego zdaniem, w takim trybie zwalniania więźnia nie ma niczego niezwykłego. - W każdym przypadku stosujemy zasady indywidualizacji, tak też stało się w tym przypadku. Nie ma ścisłych reguł - wyjaśnił rzecznik. Grzegorz Piotrowski w połowie maja trafił do otwartego Zakładu Karnego w Opolu. W więzieniu tym osadzone są osoby, którym kończą się wyroki. Ostatnie dni za kratami Piotrowski spędzał na pracach porządkowych na terenie zakładu, czytaniu prasy i książek oraz grze w szachy. Przypomnijmy krótko wydarzenia sprzed 17 lat: 19 października 1984 roku kierowany przez Piotrowskiego "szwadron śmierci" porwał kapelana podziemnej "Solidarności". Oficerowie SB pobili księdza, później przywiązali mu do nóg worek z kamieniami, zakleili usta taśmą i wrzucili do Zalewu Wiślanego. 51-letni dziś Piotrowski był wtedy kapitanem SB. Tymczasem jak pisze jedna z gazet, Piotrowski chce pracować jako dziennikarz antyklerykalnego pisma. - Niech w innej gazecie Humer i Wolińska piszą o czasach stalinowskich, a mordercy z Kredyt Banku niech robią reportaże kryminalne - komentuje autor artykułu. - Znają się na tym równie dobrze, jak Piotrowski na Kościele - dodaje. Zdaniem mecenasa Leszka Piotrowskiego, jednego z najbardziej znanych adwokatów związanych z opozycją w latach 80., kara została odbyta i w sensie odpowiedzialności nie powinno się już do niej wracać. Mecenas Piotrowski choć sam w procesie zabójców Popiełuszki nie brał udziału, to jak mówi, bardzo dokładnie śledził przebieg tej sprawy. Jego zdaniem do sprawy wyroków związanych z zabójstwem księdza Jerzego Popiełuszki nie powinno się już wracać. - Ci ludzie zostali osądzeni, skazani i odsiedzieli swoje. Kara została odbyta. W sensie odpowiedzialności tych trzech czy czterech panów nie powinno się do tego wracać. Nie można do tego wracać - uważa Piotrowski. Na pytanie, czy to był sprawiedliwy wyrok, mecenas odpowiedział: "Był sprawiedliwy. On był surowy, ale nie było wówczas kary surowszej niż ta, która została Grzegorzowi Piotrowskiemu wymierzona. Ja uważam ten wyrok za surowy i sprawiedliwy. Czy on wpłynął na osobowość Piotrowskiego - to czas pokaże - powiedział RMF Leszek Piotrowski. Leszek Piotrowski w rozmowie z reporterem RMF Marcinem Buczkiem podkreślił, że powinno się nadal dążyć do wyjaśnienia okoliczności morderstwa księdza Piopiełuszki. Mecenas Piotrowski nie wierzy, by oficer SB w randze kapitana samodzielnie podejmował decyzje. Historyk, profesor Andrzej Paczkowski nie wierzy, by mocodawcy Piotrowskiego stanęli przed sądem i zostali skazani. - Ale próbować trzeba - uważa Paczkowski. Jak twierdzi, prawie niemożliwe jest zdobycie dokumentów, na podstawie których można by rozpocząć śledztwo. - To zadanie dla prokuratorów IPN-u - dodaje historyk. - Sprawca jednego nie tylko z najbardziej brutalnych, ale jednego z najważniejszych mordów politycznych w Polsce XX wieku wychodzi na wolność. I to po odbyciu, jak na to przewinienie, jak na takie morderstwo, stosunkowo krótkiej kary. 15 lat to teraz dostaje jakiejś średniej klasy gwałciciel. Będziemy sąsiadami - powiedział Paczkowski. Tymczasem łódzka prokuratura kończy postępowanie przeciwko Grzegorzowi Piotrowskiemu w sprawie znieważenia sędziów i sądu. Grozi mu za to do dwóch lata więzienia. Akt oskarżenia - jak mówi prokurator Maria Świetlicka - może być gotowy w przyszłym tygodniu. - Grzegorzowi P. zarzuca się znieważenie sędziów Sądu Apelacyjnego i Okręgowego, a także zniesławienie sądu jako instytucji - powiedziała prokurator Maria Świetlicka. Przypomnijmy: półtora roku temu, będąc na przepustce z więzienia, Piotrowski promował antyklerykalne pismo. W głośnym wywiadzie dla publicznej telewizji i na konferencji prasowej zabójca Popiełuszki nazwał "cyrkiem" sądy, które odmawiały mu zwolnienia z zakładu karnego. O pracujących w nich sędziach mówił wtedy, że "robią z siebie klaunów, balansując na granicy prawa". Jego obrońca, mecenas Ilona Nowakowska-Góra, sama też poskarżyła się na polskie sądy w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. - Kara musi mieć swój koniec. Każdy cywilizowany człowiek powinien mu pozwolić dalej normalnie żyć. Nawet niektórzy prawnicy mówili, że on jest bezpieczny w zakładzie karnym, a jak wyjdzie, to może mu się coś stać. No to w zasadzie powinno się mu dać karę śmierci i wtedy może część społeczeństwa byłaby usatysfakcjonowana - twierdzi obrońca Piotrowskiego. Mecenas Ilona Nowakowska-Góra będzie jedną z pierwszych osób, z którymi morderca spotka się już na wolności.