Jednym z dowodów w sprawie - jak podaje "Fakt" - jest pamiętnik. Jeden z wpisów autorstwa Katarzyny W. brzmi: "Traktuję to dziecko jako wroga, zagrożenie, wykańczającego mnie cyborga"(...).Jestem samotna z Bartkiem, czuję całą sobą pustkę zdarzeń i emocji, które mi towarzyszyły. Ślub to była pomyłka, skomplikował mi życie". Jednocześnie kobieta przyznaje, że nie czuła się szczęśliwa w swoim małżeństwie i że zdradzał ją mąż. Będzie odpowiadać za zabójstwo Przypomnijmy, że oskarżona, która będzie odpowiadać za zabójstwo swojej półrocznej córki, na salę rozpraw zostanie doprowadzana z aresztu. Z aktu oskarżenia jednoznacznie wynika, że kobieta zaplanowała zabicie dziecka. Proces Katarzyny W. przed katowickim sądem potrwa co najmniej kilka miesięcy. Jak informuje reporter radia RMF FM, sędziowie chcą, żeby co miesiąc odbywały się dwie rozprawy. - Skład sędziowski liczy pięć osób - dwóch sędziów zawodowych i trzech ławników - poinformował sędzia Krzysztof Zawała z sądu okręgowego w Katowicach. W trakcie procesu trzeba przesłuchać co najmniej 40 osób. Akt oskarżenia ma 180 stron Dramatyczna historia małej Magdy z Sosnowca mieści się w ponad 35 tomach akt sądowych, a sam akt oskarżenia ma 180 stron. Wynika z niego jednoznacznie, że oskarżona zaplanowała zbrodnię. Najpierw próbowała zaczadzić dziecko, potem je upuściła, a wreszcie udusiła. Tymczasem obrońca Katarzyny W. mówi jedynie o poszlakach, a w sądzie reporterzy radia RMF FM usłyszeli z kolei, że na razie to tylko wersja prokuratury. Najbliższe 6 miesięcy oskarżona będzie przebywać w tymczasowym areszcie. Taką decyzję podjął 7 stycznia sąd. Katarzyna W. odpowie za trzy przestępstwa - poza zabójstwem także za zawiadomienie organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie oraz tworzenie fałszywych dowodów, by skierować postępowanie przeciwko innej osobie.Może jej grozić nawet dożywocie. Dramatyczne poszukiwania dziecka Zaginięcie małej Magdy zgłoszono 24 stycznia 2012 roku. Początkowo jej matka utrzymywała, że dziewczynkę porwano. Za pomoc w odnalezieniu dziecka wyznaczono nagrodę. W kolejnych dniach dziewczynki poszukiwało kilkuset policjantów. Na początku lutego Katarzyna W. - najpierw zaangażowanemu w sprawę Krzysztofowi Rutkowskiemu, a potem policjantom - powiedziała, że jej dziecko zmarło w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Wskazała miejsce ukrycia zwłok: w zrujnowanym budynku w kompleksie parkowym przy torach kolejowych w Sosnowcu.