Policja poinformowała, że w czwartek rano na terenie sortowni śmieci w okolicach Ostródy znaleziono ciało kobiety zapakowane w worki foliowe. Policjanci szybko ustalili, że zamordowana to 41-letnia mieszkanka Ostródy, poszukiwana od kilku dni. Kobieta pracowała w firmie "Provident". Już dwie godziny po odkryciu ciała funkcjonariusze ustalili, że za zbrodnią może stać 26-letni Robert R. Serwis tvp.info dotarł do szczegółów tej makabrycznej zbrodni. Okazało się, że zamordowana kobieta odwiedziła Roberta R. w poniedziałek. Miała odebrać od niego ratę pożyczki. Podczas przesłuchań mężczyzna przyznał się do zabójstwa. - Opowiadał, że miał długi m.in. w bankach, u kolegów, u właściciela mieszkania, które wynajmował. Zadzwonił więc do pośredniczki z firmy pożyczkowej i zaprosił do siebie rzekomo w celu spłaty raty. W czasie spotkania chwycił nagle rurkę metalową i zadał jej cios w głowę. Potem uderzał jeszcze kilkunastokrotnie - opowiada Ryszard Maziuk, szef prokuratury rejonowej w Ostródzie. Łupem mordercy padło 500 zł. Po zbrodni, mężczyzna spokojnie zapakował ciało do worków foliowych i wyniósł do kontenera na śmieci. Potem odwiedził kolegę, któremu oddał 200 zł długu. Wieczorem pojechał do swojej narzeczonej, z którą, jak wyjaśniał, oglądał "M jak Miłość" i spędził upojną noc. Następnego dnia po pracy, zacierał ślady zbrodni, malując ściany i szukając śladów morderstwa. Za 50 zł zaprosił kilku kolegów na piwo. - Trudno zrozumieć jego motywy. Podejrzany nie był karany, miał pracę i narzeczoną. Lubił jednak "pakować" na siłowni. Korzystał z jakichś odżywek. Tego dnia podobno popił je piwem - opowiada prok. Maziuk. - Podczas przesłuchania nie wyraził skruchy. Wspominał pod koniec przesłuchania, ze chciałby odwrócić czas, ale dodał, że na swoje usprawiedliwienie miał poważne długi - dodaje Maziuk. Zamordowana kobieta zostawiła męża i dorastającego syna. Mordercy grozi dożywotnie więzienie.