przewiduje, że za rok odbędą się kolejne przyspieszone wybory, po których b. prezydent "weźmie na siebie uporządkowanie kraju po ". - Podejrzewam, że po tych wyborach nic się nie rozwiąże, będzie gorzej i dlatego zaraz w dzień wyborów będę prosił o chętnych do budowania programów i struktur w czasie roku - bo więcej to nie może wytrwać - zrobimy dogrywkę i uporządkowanie kraju - mówił Wałęsa. Były prezydent deklarował, że "chce wziąć na siebie tylko dokończenie reform, oczywiście wcześniej przygotowując program". Jak tłumaczył, chodzi o zbudowanie porozumienia by "ponadpartyjnie uporządkować kraj, zabezpieczyć przed Kaczyńskim". - W dzień wyborów poproszę o taką władzę, ten układ nie jest w stanie wytrzymać dłużej niż rok, dlatego, że politycy zagrali maksymalnie źle, ale i społeczeństwo zagubione jeszcze raz poparło nie tak jak trzeba - mówił Wałęsa, przewidując, że w wyborach znów wygra Prawo i Sprawiedliwość. Były prezydent powiedział, że w dniu wyborów wystąpi i powie, że "ten układ (...), który się wytworzył nie gwarantuje mądrości, porządku prawnego, ośmiesza demokracje". Wałęsa powiedział, że poprosi chętnych o to "byśmy wspólnie, spokojnie przez ten rok, przyglądając się tym herezjom, które będą głosić wspólnie przygotowali program naprawy Rzeczypospolitej". Pytany z kim chciałby tworzyć nową strukturę powiedział, że "jest wystarczająco dużo ludzi, tylko nie są w stanie w tym układzie się przepchać". Zastrzegł, że dziś jeszcze nie może podać konkretnych nazwisk. Wałęsa deklarował, że żałuję, iż nie udało mu się "przycisnąć mocniej" i "wprowadzić system prezydencki i dekrety - i rzecz byłaby uporządkowana". Jak powiedział, "nie udało się i teraz trzeba będzie zrobić". Nowa inicjatywa polityczna, jak mówił Wałęsa, obliczona będzie na cztery lata, a rola jego samego - dodał - będzie "niepisana". Jak powiedział, wyjściem z obecnej niedobrej sytuacji "jest wyjście - system prezydencki z dekretami (...), ale z ograniczeniem na cztery lata". Według Wałęsy, obecność obserwatorów OBWE podczas wyborów w Polsce niczego by nie rozwiązała. - Obserwatorzy zewnętrzni, jeszcze jeśli nie znają języka nic nie zauważą - ocenił b. prezydent. W piątek rzecznik MSZ Robert Szaniawski potwierdził nieoficjalne informacje francuskiej agencji AFP, że Polska odmówiła wydania zgody na przyjazd obserwatorów na październikowe wybory. Szaniawski mówił, że OBWE zwracając się do Polski o przyjęcie obserwatorów nie postawiła żadnych zarzutów, co do możliwych nieprawidłowości podczas najbliższych wyborów w Polsce. - Zewnętrzni obserwatorzy w naszej sytuacji niczego nie zauważą, bo to nie jest problem jak w trzecim świecie, gdzie są utrudnienia wyborcze, gdzie nie ma mężów zaufania (...) - mówił Wałęsa. W Polsce - jak dodał - "puszcza się bąki na kogoś tam, obwinienia, paszkwile", w związku z tym obserwatorzy "niczego nie rozwiązują i są niepotrzebni". Wałęsa - jak powiedział - spodziewa się w kampanii wielu nieprawidłowości i "paskudnej, brzydkiej gry". - To będzie największe oszustwo jakie można zrobić - ocenił.