Czym zatem był atak na WTC? Oczywiście kolosalną mistyfikacją przeprowadzoną przez... same Stany Zjednoczone, a dokładniej przez amerykańską klasę rządzącą, by skłonić prezydenta Busha (przekonać go lub zmusić - w zależności od punktu widzenia) do wypowiedzenia niekończącej się wojny przeciwko terroryzmowi. Wszystko po to, aby rozpocząć nową, imperialną strategię w celu zawładnięcia światem. Autorem tej - co najmniej kontrowersyjnej - teorii spiskowej jest grupa naukowców, filozofów i polityków pod wodzą znanego włoskiego dziennikarza Giulietto Chiesy. W swoim raporcie "Zero. Oficjalna wersja 11/9 jest fałszywa" demaskatorzy nie wskazują jednak na żadną konkretną osobę, którą można by obarczyć winą za 11 września. Według nich, by zrozumieć, co tak naprawdę stało się sześć lat temu na Ground Zero, należy "interpretować, oceniać i dedukować". Dlatego właśnie "Zero" nie jest zbiorem twardych dowodów świadczących o spisku, ale przedstawieniem poszlak, które dają do myślenia. I tak na przykład kanadyjski filozof David Ray Griffin bierze pod lupę raport komisji śledczej do spraw 11 września i wylicza wszystkie konflikty interesów oraz związki między jej członkami a administracją Busha. Dziennikarz Claudio Fracassi natomiast demaskuje wiele sprzeczności, jakie pojawiły się w trakcie relacjonowania przez media ataku na WTC. Jego podejrzenia wzbudza zwłaszcza brak nagrania rejestrującego uderzenie Boeinga w Pentagon, uważany przecież za "najlepiej strzeżone miejsce na Ziemi". Giulietto Chiesa wskazuje z kolei, że "tak zwany terroryzm międzynarodowy" to tak naprawdę "bezpośrednie lub pośrednie działanie służb specjalnych Stanów Zjednoczonych lub Izraela". Fizyk z Utah, Steven Jones, utrzymuje, iż "siła kolizji samolotów z wieżami nie wystarczyłaby, aby wyjaśnić całkowite i natychmiastowe ich zawalenie". "Istnieją przekonujące dowody na to, że do zniszczenia wież potrzebne było umieszczenie w nich dodatkowych materiałów wybuchowych" - pisze Jones. Mediewalistę Franco Cardiniego zastanawia natomiast sposób w jaki amerykańska administracja przedstawia terrorystów. "Nie ma nic lepszego niż ruch, który nie ma struktury centralnej ani konkretnego lidera. Takiej organizacji można przypisać każde działanie, bez względu na to, jak absurdalnie będzie brzmiał zarzut". Według historyka Webstera Griffina Terpley'a mit 11 września to dla Stanów Zjednoczonych "instrument usprawiedliwiający tendencje rasistowskie, militarystyczne i faszystowskie naszych czasów". Dla handlowca Enzo Modugno atak na WTC był po prostu sposobem na ożywienie gospodarki, która w tamtym czasie miała się nie najlepiej. Winnego ataków na WTC bez ogródek wskazuje natomiast kanadyjski ekonomista Michel Chossudovsky: "Wrogów Ameryki, architektów 11 września, stworzyła CIA". Żeby jeszcze bardziej skomplikować sprawę swoje trzy grosze dorzuca reżyser Barrie Zwicker, autor dokumentu "11 września. Wielka konspiracja", w którym mówi o "spisku teorii spiskowej". W końcu filozof Gore Vidal trochę z przekąsem stwierdza, że Bush i Cheney nie mogą być odpowiedzialni za 11 września z jednego, bardzo prostego powodu - są zbyt niekompetentni. Pomimo braku twardych dowodów na tezy zawarte w "Zero" lektura raportu elektryzuje, ponieważ ujawnia ciemną stronę całego wydarzenia. Tak przynajmniej pisze o książce włoski dziennik "Corriere della Sera". Gazeta dodaje, że za sprawą "Zera" "to co do niedawna ośmielali się szeptać jedynie najbardziej zażarci przeciwnicy USA, wreszcie urosło do prawdziwego aktu kolektywnego oskarżenia".