Jak wyjaśnił Łyko zwłoki znajdowały się w jednym z pomieszczeń, do których udało się wprowadzić pojazd podwodny wyposażony w kamerę. - W wyniku analizy wykonanych zdjęć w pomieszczeniu tym stwierdzono obecność niezidentyfikowanego ciała - powiedział Łyko. Jak dodał, we wtorek w późnych godzinach wieczornych nurkowie z prowadzącego przeszukiwanie wraku ORP Lech podjęli udaną próbę wydobycia zwłok na powierzchnię. W środę nad ranem z Portu Wojennego w Gdyni wyruszył drugi polski okręt ratowniczy - ORP "Maćko", który zabierze ciało do kraju. - Zostanie ono przekazane prokuraturze - wyjaśnił Łyko dodając, że ORP Lech pozostanie w okolicach Bornholmu i będzie kontynuował przeszukiwanie wraku. ORP Lech rozpoczął swoją ostatnią misję w poniedziałek. Oprócz penetracji kutra, załoga okrętu ma też za zadanie wykonać dodatkową dokumentację fotograficzną, o którą poprosiła gdyńska Izba Morska badająca okoliczności zatonięcia kutra. Wcześniej - między 18 a 22 maja, ORP Lech prowadził już jedną operację, w czasie której wykonano dokumentację filmową oraz częściowo przeszukano wrak. Wówczas nurkom udało się dotrzeć tylko do części pomieszczeń. W jednym z nich znaleziono ciało członka załogi, które zostało przetransportowane do Polski. Należący do grupy największych w polskiej flocie rybackiej WŁA-127 o długości 25,4 m zaginął 30 kwietnia. O godz. 2.16 sygnał przestał nadawać zamontowany na kutrze transponder satelitarnego systemu monitorowania ruchu statków rybackich VMS. Zaginiona jednostka z pięcioma rybakami na pokładzie znajdowała się wówczas w odległości 10 mil morskich na południowy wschód od portu w Nexo na wyspie Bornholm. Kilkanaście godzin później w odległości 2 mil morskich na południowy wschód od latarni Dueodde, położonej na południowym wybrzeżu Bornholmu, znaleziono pustą pneumatyczną tratwę ratunkową z WŁA-127. Duńskie ratownictwo morskie wszczęło wówczas poszukiwania. Kuter wyszedł 27 kwietnia z portu w Darłowie (Zachodniopomorskie) na łowisko koło Bornholmu, gdzie miał łowić szprota. Na łowisku przez radio kontaktował się z nim inny polski statek rybacki. W trakcie rozmowy WŁA-127 miał go informować o dobrych połowach i kłopotach z łącznością. Potem nie było już z nim kontaktu. Załoga zaginionego statku nie wzywała pomocy. Żadnego sygnału nie nadały też zamontowane na nim, według właściciela jednostki, urządzenia - radiopława EPIRB i transponder radarowy - które samoczynnie powinny uruchomić się w momencie tonięcia statku, wskazując jego ostatnią pozycję. Wrak kutra WŁA-127 odnaleziony został przez duńskie służby ratownicze 7 maja. Leży na dnie Bałtyku na wschód od Bornholmu, na głębokości 68 metrów.