Szymon Hołownia przekazał dziennikarzom w Sejmie, że jeszcze w środę projekt Trzeciej Drogi w sprawie przywrócenia kompromisu dotyczącego przerywania ciąży (tego, który obowiązywał przed wyrokiem TK z 2020 roku - red.) zostanie złożony w Sejmie. Ma być procedowany w pakiecie z postulowanym przez PSL i Polskę 2050 pomysłem przeprowadzenia referendum w tej sprawie. Więcej o sprawie pisaliśmy tutaj. Hołownia tłumaczył to tym, że żadne inne rozwiązanie dotyczące liberalizacji ustawy aborcyjnej nie wchodzi dzisiaj w grę ze względu na stanowisko prezydenta Andrzeja Dudy, który takie rozwiązanie zawetuje. Kompromis w grze? Obawa o decyzję prezydenta - Powrót do kompromisu aborcyjnego to jedyne na dzisiaj skuteczne rozwiązanie. Chcemy, by coś się realnie zmieniło w sytuacji kobiet jeszcze w ciągu tego 1,5 roku, nie chcemy z tym czekać do czasu aż zmieni się prezydent - tłumaczył Szymon Hołownia. - Wiadomo, inny prezydent to będzie inna rzeczywistość. Teraz możemy sobie uchwalać każdą liberalizację, a prezydent Duda wyjdzie, zawetuje i powie, że na niego głosowało 10 milionów ludzi, a tu ma głosy 231 posłów - dodawał. W podobnym tonie wypowiadał się dzień wcześniej także prezes PSL, wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. - Sprawy bezpieczeństwa kobiet są bardzo ważne i my, w przeciwieństwie do innych środowisk, stąpamy twardo po ziemi. Mówimy, że to, co jest możliwe, trzeba zrobić natychmiast, my jesteśmy gotowi - zapowiadał w rozmowie z TVN24. "Prezydent zna oczekiwania i badania" Argumentacja polityków Trzeciej Drogi pokrywa się z tym, co można usłyszeć w Pałacu Prezydenckim. Rzeczywiście, współpracownicy Andrzeja Dudy nie kryją, że gdyby projekt przywracający kompromis aborcyjny trafił na biurko prezydenta, Pałac miałby twardy orzech do zgryzienia. - Prezydent ma swoje poglądy, ale zna też oczekiwania społeczne i badania. Mielibyśmy kłopot. Na szczęście problemu nie będzie, bo koalicja się w sprawie aborcji nie dogada - uważa nasz rozmówca z Pałacu. Sam Andrzej Duda, zapytany wprost przez Interię w niedawnym wywiadzie o to, co zrobi, jeśli ustawa przywracającą kompromis aborcyjny trafi do niego na biurko nie odpowiedział. - Niech najpierw ktoś taką ustawę przygotuje, złoży, przeprowadzi przez Sejm, a ja się wtedy nad nią pochylę - uciął temat. W odpowiedzi na pytanie o ustawy dotyczące liberalizacji przepisów aborcyjnych, czego domagają się Lewica i KO, był o wiele bardziej stanowczy. - Po pierwsze, do uchwalenia tych ustaw potrzebny jest konsensus w Sejmie. Niespecjalnie go widać, więc spokojnie poczekam na rozwój wydarzeń. Po drugie, oczywiście mam swoje poglądy i nigdy ich nie ukrywałem, więc moi wyborcy wiedzą, czego się mogą po mnie spodziewać - powiedział Andrzej Duda. Lewica kontra Trzecia Droga. Spór w koalicji Na razie jednak na jakiekolwiek porozumienie w koalicji rządzącej się nie zanosi. Wręcz przeciwnie. Lewica i Trzecia Droga znalazły się na kursie mocno kolizyjnym. - Nie będę brał odpowiedzialności za to, że ustawy, które złożyliśmy pierwszego dnia w Sejmie, blokuje Szymon Hołownia z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem - stwierdził w TVN24 Włodzimierz Czarzasty, współprzewodniczący Nowej Lewicy. Zwrócił się też z apelem do liderów Trzeciej Drogi o procedowanie w Sejmie projektów dotyczących liberalizacji prawa aborcyjnego. Szymon Hołownia w środę próbował w Sejmie łagodzić sytuację. Tłumaczył, że zarówno on jak i Włodzimierz Czarzasty są politykami "niepozbawionymi temperamentów", jednak są dojrzałym związkiem i będą w stanie się porozumieć. - Nic nie jest w Sejmie blokowane. Wszystkie projekty dotyczące aborcji i Lewicy, i Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi będą rozpatrywane łącznie - zapowiedział. Dodał, że chciałby, by Sejm zajął się nimi na ostatnim posiedzeniu w marcu bądź pierwszym posiedzeniu w kwietniu, choć jednocześnie zastrzegł, żę "Sejm to nie piekarnia, że załatwia się wszystko w ciągu jednej nocy". Tymczasem w mniej oficjalnych rozmowach można usłyszeć od polityków Trzeciej Drogi, że szanse na to, by temat aborcji pojawił się w Sejmie przed wyborami samorządowymi są niewielkie. Zwłaszcza ludowcy uważają, że ten temat w kampanii może im realnie zaszkodzić, więc wolą poczekać. - Wiadomo, że Lewica będzie grać tym tematem, bo to jedyna rzecz, którą dziś ma, na niczym innym kampanii nie zbuduje. My przeczekamy. Po wyborach pozycja negocjacyjna lewicy będzie dużo gorsza - nie kryje jeden z naszych rozmówców z Trzeciej Drogi. Sęk w tym, że do propozycji Trzeciej Drogi sceptycznie nastawiona jest nie tylko Lewica, lecz także Koalicja Obywatelska, która złożyła o wiele dalej idące obietnice niż powrót do kompromisu aborcyjnego. Politycy Koalicji Obywatelskiej są przekonani, że kobiety, które masowo poparły partię Donalda Tuska w wyborach nie wybaczą im porzucenia postulatu liberalizacji ustawy aborcyjnej i nie zadowolą się powrotem do kompromisu. - Nie ma powrotu do tego, co było - deklarował w rozmowie z Łukaszem Rogojszem Zbigniew Konwiński, szef klubu KO, gdy Interia opisywała pierwsze koalicyjne zgrzyty dotyczące kwestii aborcji. - My proponujemy dzisiaj rozwiązania, które mamy w programie i które są naszymi zobowiązaniami wyborczymi. Nasi wyborcy nie głosowali na powrót do tego, co było, tylko na rozwiązania, które zawarliśmy w naszym projekcie i do których jesteśmy mocno przywiązani - podkreślał. Interia już wtedy pisała, że najpewniej żaden z projektów dotyczących liberalizacji prawa aborcyjnego nie ma szans na uzyskanie większości w Sejmie, podobnie jak propozycja Trzeciej Drogi, zakładająca powrót do sytuacji prawnej sprzed 2020 roku. O pierwszych zgrzytach w koalicji dotyczących liberalizacji ustawy aborcyjnej oraz o tym, co zawierają poszczególne projekty ustaw w tej sprawie można przeczytać tutaj. Kamila Baranowska *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!