Pani Bronisława z synem Sebastianem są bezdomni od dwóch lat. Wpadli w spiralę długów i przez to wylądowali na ulicy. - Straż miejska pomaga nam, jak może. Tak jakoś się żyje. Wegetuje się z dnia na dzień - mówiła pani Bronisława. Ich marzeniem jest znalezienie pracy. - Miałem fajną pracę. Pracowałem jako dostawca. Szef dowiedział się, że jestem bezdomny. Taki pracownik nie był już wtedy potrzebny. Jakby była praca, poszłoby z górki - przyznał pan Sebastian.