- Nie tylko wzrost gospodarczy jest najwyższy, ale też inne wskaźniki mamy bardzo dobre. Mamy stan, którego należałoby sobie życzyć cały czas - mówił w lipcu premier Jarosław Kaczyński, podsumowując rok działania swojego rządu. Eksperci z Towarzystwa Ekonomistów Polskich, Forum Obywatelskiego Rozwoju (jego założycielem jest Leszek Balcerowicz) i Forum Rozwoju Edukacji Ekonomicznej opracowali właśnie pod kierownictwem prof. Jana Winieckiego "Raport o stanie polskiej gospodarki". Wnioski: dobra sytuacja gospodarki, to nie zasługa rządów PiS. Ożywienie zaczęło się jeszcze w 2003 r. W zeszłym roku wzrost gospodarczy osiągnął 6,1 proc., w pierwszym kwartale tego roku 7,4 proc. (w stosunku do I kwartału rok wcześniej), a w drugim - 6,7 proc. Bezrobocie w ciągu dwóch lat spadło o milion osób. - Polityka gospodarcza nie miała żadnego wpływu na wyniki gospodarcze w ostatnich dwóch latach - mówi Andrzej Rzońca, wiceprezes Forum Obywatelskiego Rozwoju. Szybki wzrost zawdzięczamy głównie przystąpieniu do Unii, dobrej koniunkturze w gospodarce światowej, restrukturyzacji przedsiębiorstw po kryzysie rosyjskim z 1999 r. oraz znacznemu obniżeniu inflacji i stóp procentowych. - Po naszym wstąpieniu do UE przedsiębiorcy znacznie zwiększyli eksport, do Polski zaczęło napływać więcej inwestycji zagranicznych oraz unijne fundusze strukturalne - tłumaczy Rzońca. Później większą rolę zaczęły odgrywać inwestycje oraz konsumpcja Polaków. Ostatnie dwa lata to, według autorów raportu, okres zmarnowanych szans. Dobra koniunktura pozwalała przeprowadzić reformy utrwalające wzrost gospodarczy. Chodzi m.in. o ograniczenie wydatków publicznych w stosunku do PKB, obniżenie podatków bezpośrednich, uproszczenie systemu podatkowego oraz zmniejszenie biurokracji. Rząd podejmował próby reform, m.in. tzw. pakiet Kluski, który miał ułatwić życie przedsiębiorcom, mówił też o reformach finansów publicznych, która miała w dwa lata oszczędzić budżetowi 10 mld zł wydatków. Reformami nie zdążył nawet zająć się Sejm. Politycy na razie myślą o wyborach.