W czwartek pisaliśmy o sprawie Noemi Sopolińskiej, która padła ofiarą molestowania seksualnego, wracając z kierowcą Bolta do domu. Wywiózł on ją na obrzeża Warszawy, wykorzystując fakt, że zasnęła. - Miałam sen, że ktoś dotyka mnie po kroczu i pośladkach. Gdy otworzyłam oczy, dotarło do mnie, że to dzieje się naprawdę. Zaczęłam krzyczeć - relacjonowała Interii 28-latka. "Wywiózł mnie w pole i proponował seks" Dotarliśmy do kolejnej kobiety, która mówi nam jako pierwszym o zdarzeniu z końca sierpnia ubiegłego roku. - Pracowałam akurat w Warszawie. Wracałam z imprezy około 4-5 nad ranem. Zamówiłam przejazd w aplikacji Bolt. W Ursusie, nieopodal osiedla, gdzie mieszka moja siostra, jest duże pole. Parkują tam okoliczni mieszkańcy. Wtedy stało zaledwie kilka aut. Kierowca - zamiast jechać na rondzie prosto - zawrócił i wjechał na ten teren - opowiada Weronika, 21-latka. Zatrzymał samochód. Kobieta nie miała pojęcia, co się dzieje. - Zaczął do mnie mówić, chyba po gruzińsku, ale nic nie rozumiałam. W końcu napisał w translatorze, że jestem piękna i chce uprawiać ze mną seks. Naciskał na mnie wielokrotnie. Stanowczo zaprotestowałam, oznajmiając, że mam chłopaka. Również w słowniku online napisałam mu, że wysiadam. Wtedy odpuścił i odwiózł mnie pod wskazany adres. Weronika przyznaje, że chciała uciekać, ale była w ogromnym szoku, zmęczona po pracy i imprezie. Pokazuję jej zdjęcie kierowcy, który molestował Noemi. - To ten sam? - pytam. - Nie. Tamten był bez zarostu, chyba że teraz go zapuścił. To pierwsza tego typu sytuacja w życiu mojej rozmówczyni. 21-latka nigdy później sama nie korzystała z usług przewozów oferowanych przez aplikacje. Nagabywania nie zgłosiła nigdzie. Dlaczego? - Wiem, że to słowna przemoc seksualna, ale policja pewnie by to zignorowała. Ostrzegłam rodzinę, znajomych. Koleżanki miały wyrzuty sumienia, że puściły mnie samą. O sytuacji poinformowałam też Bolta. Odpisali, że kierowca poniesie konsekwencje. Posłanka interweniuje W sprawę przypadków molestowania w pojazdach znanych aplikacji przewozowych interweniuje posłanka PO <a class="db-object" title="Aleksandra Gajewska" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-aleksandra-gajewska,gsbi,3388" data-id="3388" data-type="theme">Aleksandra Gajewska</a>. Wystosowuje pismo do Komendanta Stołecznego Policji Pawła Dzierżaka, przytaczając historię Noemi Sopolińskiej. "W odpowiedzi na jej post zareagowało wiele młodych kobiet, które również doświadczały podobnych, traumatycznych przeżyć. O podobnych zdarzeniach informowały ponadto media w listopadzie ubiegłego roku" - czytamy w opublikowanej przez Gajewską treści interwencji poselskiej. Chce ona dowiedzieć się, m.in. na jakim etapie jest postępowanie w sprawie zgłoszonej przez Sopolińską, czy sprawcy przedstawiono zarzuty oraz ile podobnych przypadków molestowania na terenie Warszawy zgłoszono funkcjonariuszom policji w latach 2020-2021. Gajewska apeluje też do innych poszkodowanych w podobnej sytuacji o kontakt z jej biurem poselskim. Padłaś ofiarą przemocy seksualnej? Zgłoś to - Nie ma jednej, uniwersalnej rady, jak postępować w takich sytuacjach. Trzeba zastanowić się, co zminimalizuje ryzyko ataku fizycznego. Praktycznie zawsze działa głośny krzyk. Zwraca uwagę innych, a sprawcę - w małej przestrzeni, takiej jak samochód - może ogłuszyć. Pozwala też wyjść z roli nadanej nam przez napastnika, odzyskać kontrolę - tłumaczy Interii Jolanta Gawęda z Fundacji Feminoteka. Dodaje, że agresor często odpuszcza, widząc, że atak będzie dla niego trudniejszy niż zakładał. Wedle danych udostępnionych przez Feminotekę zaledwie 6 proc. kobiet, które doświadczyło gwałtu, zgłasza ten fakt na policję. 94 proc. osób, które doświadczyły gwałtu nie informuje o tym mundurowych. 70 proc. spraw o gwałt jest umarzanych. Jeśli doświadczyłaś przemocy seksualnej, pomoc możesz uzyskać, dzwoniąc pod numer telefonu przeciwprzemocowego Feminoteki 888 88 33 88 od poniedziałku do piątku w godzinach 11:00-19:00 lub pisząc mail pod adres: <a href="mailto:pomoc@feminoteka.pl">pomoc@feminoteka.pl</a>.