Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku odbyła się w czwartek kolejna rozprawa w procesie o naruszenie dóbr osobistych z powództwa Lecha Wałęsy przeciwko Krzysztofowi Wyszkowskiemu. Sprawa dotyczy wypowiedzi b. działacza WZZ dla dziennikarzy na korytarzu w gdańskim sądzie 14 grudnia 2007 r. i pokazanej tego samego dnia w "Panoramie" TVP Gdańsk. B. działacz WZZ powiedział wtedy: "Lech Wałęsa był agentem, brał za to duże wynagrodzenie, robił to ochoczo, współpracował całą gębą, nie ma remisu w tej sprawie". Wyszkowski wypowiedział te słowa po wygranej sprawie sądowej z b. prezydentem. Gdański sąd uznał wówczas, że b. przywódca Solidarności naruszył dobra osobiste Wyszkowskiego i musi go za to przeprosić. Sprawa dotyczyła audycji w TVN24 z 9 czerwca 2005 r. W jej trakcie Wałęsa użył wobec Wyszkowskiego m.in. takich epitetów jak "małpa z brzytwą", "wariat" i "chory debil". Wałęsa domaga się od Wyszkowskiego przeprosin i wpłaty tytułem zadośćuczynienia 30 tys. zł na rzecz Fundacji "Sprawni inaczej" w Gdańsku. Ponad 80 nazwisk Podczas czwartkowej rozprawy pełnomocnik b. prezydenta Ewelina Wolańska (Wałęsa nie stawił się w sądzie - red.) domagała się odrzucenia wszystkich wniosków dowodowych Wyszkowskiego, zamknięcia procesu i ogłoszenia wyroku. Adwokat przypomniała, że jest już prawomocny wyrok w pierwszym procesie o "Bolka". Zapadł on w marcu 2011 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku nakazał wówczas Wyszkowskiemu przeproszenie b. prezydenta za wypowiedź w telewizji z 16 listopada 2005 r., w której nazwał Wałęsę tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek". Wyszkowski do dziś jednak nie wykonał tego wyroku. Sąd odrzucił wniosek Wolańskiej o szybkie zakończenie procesu bez zeznań świadków. Lista osób, które według Wyszkowskiego mają wiedzę o tym, że Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB, zawiera ponad 80 nazwisk. Są na niej m.in. Jerzy Borowczak, Bogdan Borusewicz, Andrzej Drzycimski, Andrzej Gwiazda, Jarosław Kaczyński, Leon Kieres, Antoni Macierewicz, Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik, Andrzej Milczanowski, Piotr Naimski, biskup Alojzy Orszulik, Janusz Rolicki, Zbigniew Romaszewski, Romuald Szeremietiew i Andrzej Zybertowicz. Na liście świadków przedstawionych przez Wyszkowskiego jest też 25 b. pracowników i funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa oraz czterech b. agentów służb specjalnych. "Taki proces może trwać 4 lata" Sędzia Ewa Tamowicz zwróciła się do Wyszkowskiego i jego pełnomocnika o możliwość zmniejszenia liczby świadków. - Taki proces może trwać 4 lata - dodała. - Zdecydowanie nie naruszyłem dóbr osobistych powoda (Lecha Wałęsy). Wielokrotnie oferowałem mu natomiast pomoc, namawiałem publicznie i przez wspólnych przyjaciół, żeby wyjaśnił swoją przeszłość - powiedział w czwartek przed sądem Wyszkowski. B. działacz WZZ podkreślił, że nie zamierza ulec naciskom Wałęsy. - Kiedyś zapowiedział, że mnie zniszczy finansowo, a wybrał mnie spośród tysięcy, którzy wcześniej mówili o jego agenturze - dodał. Na następnej rozprawie wyznaczonej na 13 września na świadków wezwani zostali historycy Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk, autorzy książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii". Pozew w tej sprawie trafił do gdańskiego sądu w grudniu 2007 r. Wówczas sprawa została zawieszona do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia toczącego się wtedy pierwszego procesu o "Bolka".