Zdenerwowało to rzecznika Twojego Ruchu, Andrzeja Rozenka, który twierdzi, że takie występy ośmieszają parlament. - W ramach przekształcania Sejmu w arenę programu "Mam talent" zaproponowałem występ metalowego zespołu Hunter, bo czym to się różni od zespołu ludowego? - pytał Rozenek. Jednak marszałek Sejmu Ewa Kopacz odpowiedziała krótko: - Śpiewać każdy może, tylko dlaczego w Sejmie? Według Jerzego Fedorowicza, posła PO, aktora i dyrektora artystycznego Teatru Ludowego w Krakowie, chodzi o prezentację naszej różnorodnej kultury. Fedorowicz przyznaje jednak, że Sejm jest marnym miejscem na muzyczne występy, ze względu na słabą akustykę. Polityk radzi jednak, by docenić polską muzykę ludową, bo szkockie występy panów w spódniczkach i grających na kobzach trudniej by się znosiło. Element folkloru jest też w Parlamencie Europejskim. Europoseł Europy Plus Marek Siwiec mówi, że są jednak określone zasady: poseł ma prawo zaprosić jedynie 2 razy w roku duża grupę i wszystkie głośne występy odbywać się muszą po godzinie 17. Siwiec dodaje, że w Brukseli są specjalne sale przeznaczone do takich wydarzeń i pojawienie się nawet stuosobowego Mazowsza nie zakłóci pracy europarlamentu. Wbrew temu więc, co twierdzą niektórzy, kultury w parlamencie nie brakuje...