- PSL dokonał dobrego wyboru, pokazał, że chce być samodzielną partią - mówi politolog i historyk Antoni Dudek. - Gdyby poparli po prostu Komorowskiego, to by się zdegradowali - dodaje. Zaznacza, że urzędującego prezydenta PSL może poprzeć zawsze w II turze. Tymczasem wystawienie już dziś własnego kandydata - z młodego pokolenia - jest korzystne dla ludowców, bo w razie dobrego wyniku może przybliżyć lansowaną przez prezesa Janusza Piechocińskiego wizję budowy PSL jako partii centrowej i odchodzenia od modelu "ostatniej partii klasowej III RP" - przekonuje Dudek. Adam Jarubas, dodaje, wyborów oczywiście nie wygra, nie ma też szans na powtórzenie znakomitego wyniku PSL z wyborów samorządowych (ponad 20 proc.), ale jeśli zamiast 2-3 proc. uzyska np. 6-7 proc., będzie to dla PSL bardzo dobre - uważa politolog. - Największy problem ma teraz Bronisław Komorowski, bo wystawienie przez PSL własnego kandydata, nawet jak otrzyma on 2-3 proc., może utrudnić prezydentowi zwycięstwo już w pierwszej turze - ocenia Dudek. "Komorowski musi być najbardziej zasmucony decyzją" Ten sam pogląd prezentuje politolog i były europoseł PiS Marek Migalski. - Głosy na Jarubasa to mogą być te głosy, których zabraknie Komorowskiemu do zwycięstwa w pierwszej turze - mówi. Dodaje jednak, że wystawieniem kandydata PSL jest też poszkodowany, choć w mniejszym stopniu, kandydat PiS Andrzej Duda. - Gdyby PSL nie wystawiło swojego kandydata, te głosy byłyby do podziału między kandydatów PO i PiS - wyjaśnia. - Ale Komorowski musi być najbardziej zasmucony decyzją władz PSL - dodaje. Migalski przyznaje, że PSL miał problem z wyborami prezydenckimi, bo lider ugrupowania Janusz Piechociński nie chciał kandydować, obawiając się słusznie znacznie gorszego wyniku niż w wyborach samorządowych, i w efekcie podważenia jego legitymacji do przywództwa w PSL. Z tego punktu widzenia, dodaje, kandydatura Jarubasa nie jest złym wyborem. "Decyzja o wystawieniu kandydata jest zrozumiała" - W poprzednich dwóch elekcjach, w 2005 i 2010 r., kandydaci PSL nie przekraczali 2 procent, więc każdy wynik powyżej 3 procent będzie sukcesem - mówi. Tym niemniej, uważa Migalski, z punktu widzenia interesów PSL wystawienie kandydata nie jest wiele bardziej korzystne dla samej partii niż poparcie Komorowskiego. Plusem jest na pewno okazja do promocji partii przy okazji kampanii. Natomiast minusy to małe zainteresowanie elektoratu PSL wyborami prezydenckimi oraz fakt, że za kampanię prezydencką partie nie otrzymują zwrotu pieniędzy. W trudnej sytuacji finansowej ludowców to też może mieć znaczenie - zwraca uwagę politolog. - Decyzja o wystawieniu kandydata jest zrozumiała, ale decyzja przeciwna też byłaby zrozumiała - podsumowuje Migalski.