Przez Opole przechodzi długa fala kulminacyjna. Jest wyższa niż przewidywali hydrolodzy, ale nie zagraża miastu. - Opole jest suche, Metalchem też się trzyma - powiedział w czwartek kierownik Centrum Zarządzania Kryzysowego wojewody opolskiego, Stanisław Potoniec. Na os. Metalchem, gdzie umocnienia przeciwpowodziowe pochodzą z początków XX wieku, całą noc pracowali strażacy wspomagani przez mieszkańców i pracowników okolicznych firm. Na wałach układane są worki z piaskiem. Pękają wały w podopolskich miejscowościach Nad ranem naporu wody nie wytrzymały umocnienia w kilku miejscowościach w dolinie Odry poniżej Opola. Trudna jest sytuacja w Dobrzeniu Małym - informują służby kryzysowe. Przepełnia się Jez. Turawskie. Wyrwy w wałach pojawiły się w Dobrzeniu Małym, a także pomiędzy Niewodnikami a Narokiem. Woda wlewa się do tych miejscowości, zalewa też Żelazną. W podtopionych miejscowościach wyłączono prąd. Kłopoty sprawia też Mała Panew, której stan jest tak wysoki jak podczas powodzi w 1997 r. W nocy wezbrana rzeka przerwała wał w Czarnowąsach, gdzie kilkuset mieszkańców próbowało zatrzymać wodę. Sytuację pogarsza duży zrzut wody z wypełnionego prawie do końca Jeziora Turawskiego. Do jeziora dopływa ponad dwa razy tyle wody, ile jest z niego spuszczane. Wypływająca z Turawy woda zagraża miejscowościom poniżej zbiornika - również w dolinie Odry, do której wpływa Mała Panew. W Koźlu udało się w nocy załatać wyrwę w wale, przez który woda Odry wlewała się do miasta. W najgorszym momencie zagrożonych było 9 tys. mieszkańców Koźla, prezydent zarządził ewakuację, ale z podstawionych autobusów skorzystało mniej niż 90 osób. Odra, która obeszła zabezpieczenia przeciwpowodziowe Koźla i poprzez małą rzeczkę Linetę zalała część miasta, opadła od środy o ponad 20 cm. To oznacza, że fala kulminacyjna na dobre opuściła miasto.