Wysadzenie Nord Stream. Sąd podjął decyzję w sprawie Wołodymyra Żurawlowa
Wołodymyr Żurawlow nie zostanie wydany stronie niemieckiej - ogłosił w piątek Sąd Okręgowym w Warszawie. "I słusznie" - skomentował premier Donald Tusk. Sąd uchylił również areszt tymczasowy Ukraińca podejrzanego o wysadzenie Nord Stream. Mężczyzna był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania wydanym przez służby niemieckie. Niemcy nie komentują tej decyzji - donosi dziennikarz Interii Tomasz Lejman.

W skrócie
- Sąd Okręgowy w Warszawie odmówił wydania Wołodymyra Żurawlowa stronie niemieckiej i uchylił jego areszt tymczasowy.
- Obrońca Żurawlowa argumentował, że jego klient nie mógłby liczyć na sprawiedliwy proces w Niemczech z powodu braku niezależności sądownictwa.
- Premier Donald Tusk poparł decyzję sądu, a obrońca podkreślił, że działania Ukraińców wymierzone przeciwko Rosji nie mogą być podstawą do ich ścigania.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
- Po pierwsze jest pan wolny - powiedział do Wołodymyra Żurawlowa sędzia.
Następnie sędzia zaznaczył, że wniosek władz niemieckich o wydanie mężczyzny nie zasługuje na uwzględnienie. Podkreślił, że przedmiotem niniejszego postępowania nie jest ustalenie, czy ścigany dopuścił się zarzucanego mu przez stronę niemiecką czynu, a jedynie czy czyn ten może stanowić podstawę do wykonania europejskiego nakazu aresztowania.
- Sąd polski nie dysponuje w tej sprawie żadnymi dowodami, albowiem strona niemiecka przesłała jedynie bardzo ogólne informacje - dodał.
Na postanowienie warszawskiego sądu okręgowego można wnieść zażalenie do Sądu Apelacyjnego.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni, że sąd nie tylko uwzględnił dzisiaj argumentację obrony, ale w ogóle poszedł dalej w zakresie możliwości ścigania obywateli Ukrainy - stwierdził obrońca Ukraińca mec. Tymoteusz Paprocki.
- To jeden z ważniejszych dni w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości - dodał adwokat.
- Żaden obywatel Ukrainy nie może być ścigany, ani skazany na terenie Unii Europejskiej za działania wymierzone przeciwko Rosji - dodał. Stwierdził również, że Wołodymyr Żurawlow zamierza pozostać w Polsce, która jest "jego drugim domem".
Dziennikarz Interii Tomasz Lejman zwrócił się do niemieckich władz z prośbą o komentarz do decyzji polskiego sądu. "Nie komentujemy zasadniczo decyzji niezależnych sądów" - przekazał nam rzecznik niemieckiego Ministerstwa Sprawiedliwości.
Ekstradycja Wołodymyra Żurawlowa. Sąd przychylił się do argumentacji obrony
Sąd przychylił się tym samym do wniosku obrońcy Wołodymyra Żurawlowa mec. Tymoteusza Paprockiego, który twierdził wcześniej, że nie można mieć pewności, że jego klienta w Niemczech czekałby sprawiedliwy proces. W ocenie obrońcy są dwa elementy, na podstawie których Wołodymyr Żurawlow nie może zostać wydany. - Jest to zarzut związany z tym, że na Wołodymyra Żurawlowa nie czeka sprawiedliwy proces w Niemczech, dlatego że sądownictwo niemieckie nie jest niezależne, a sędziowie w Niemczech nie mają immunitetu materialnego - stwierdził.
- Czy my mamy pewność (...), czy sędzia, który wydawałby w tej sprawie wyrok, mógłby nie obawiać się tego, że w przypadku uniewinnienia nie czekałaby na niego odpowiedzialność karna, bo np. naruszyłby interesy Niemiec? - dodał.
Decyzję sądu skomentował premier Donald Tusk. "Polski sąd odmówił ekstradycji do Niemiec Ukraińca podejrzewanego o wysadzenie Nord Stream 2 i zwolnił go z aresztu. I słusznie. Sprawa zamknięta" - napisał premier.
Wysadzenie Nord Stream. Wołodymyr Żurawlow przebywał w areszcie
6 października warszawski sąd przedłużył areszt Wołodymyra Żurawlowa do 9 listopada. Rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Anna Ptaszek przekazała wówczas dziennikarzom, że nie uwzględniono wniosku prokuratora w całości. Sąd ograniczył stosowanie tymczasowego aresztowania z wnioskowanych 100 dni do 40 od dnia zatrzymania.
Prokurator wyjaśniła, że 40-dniowy areszt dla Wołodymyra Żurawlowa wynika z czasu, w jakim powinna zakończyć się sprawa w pierwszej instancji. - Podstawą do przedłużenia tymczasowego aresztowania są przepisy wiążące Polskę w zakresie europejskiego nakazu aresztowania - podkreśliła Ptaszek.
Sąd uznał, że ścigany ma wprawdzie w Polsce miejsce zamieszkania, jednakże czynności wykonywane, szczególnie w ubiegłym roku, dotyczące europejskiego nakazu zatrzymania i europejskiego nakazu dochodzeniowego wykazały, że ściganego nie było na miejscu.
- W związku z tym sąd przyjął, że istnieje obawa ukrywania się mężczyzny i ucieczki - powiedziała sędzia.
Wołodymyr Żurawlow podejrzany o wysadzenie gazociągu Nord Stream
Mężczyzna był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania wydanym przez Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe w związku z podejrzeniem sabotażu konstytucyjnego, zniszczeniem mienia oraz zniszczeniem rurociągu Nord Stream.
Został zatrzymany 30 września w miejscu swojego zamieszkania. Ukrainiec twierdzi, że nie miał nic wspólnego z atakiem.
W środę włoski Sąd Najwyższy uchylił postanowienie sądu apelacyjnego w sprawie innego Ukraińca Serhija K., również podejrzanego o atak na gazociąg Nord Stream w 2022 r., którego Niemcy chcą za to osądzić. Sąd najwyższej instancji w Rzymie odesłał sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Wysadzenie Nord Stream. Ustalenia niemieckich śledczych
Według niemieckiej prokuratury Ukrainiec i jego towarzysze do swojej akcji wykorzystali jacht, który wypłynął z portu w Rostocku. Wynajęli go w Niemczech na podstawie fałszywych dokumentów tożsamości i z pomocą pośredników.
Śledczy twierdzą, że nurkowie przyczepili do nitek gazociągu Nord Stream co najmniej cztery ładunki wybuchowe. Później mieli zostać odebrani przez kierowcę i zawiezieni na Ukrainę.
Do zniszczenia trzech z czterech nitek Nord Stream 1 i Nord Stream 2, przeznaczonych do transportu gazu ziemnego z Rosji do Niemiec, doszło 26 września 2022 r. (ponad siedem miesięcy po wybuchu pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę) na głębokości około 80 metrów, na dnie Morza Bałtyckiego.

















