W tle tej sprawy jest śmierć dwojga policjantów, którzy na polecenie komendanta komisariatu odwozili Serafina z Warszawy do Siedlec, gdy ten spóźnił się na pociąg. Zdaniem prokuratury doszło do działania na niekorzyść interesu publicznego, dlatego, że odwołanie dwóch policjantów, którzy pełnili służbę na dworcu, i wysłanie radiowozu mogło uniemożliwiać wykorzystanie tego patrolu w razie konieczności interwencji. Do tragedii doszło w grudniu 2006 roku. Sierżant Justyna Zawadka i mł. aspirant Tomasz Twardo z komisariatu na Dworcu Centralnym zginęli wracając z Siedlec, gdy ich nieoznakowany radiowóz wpadł do rozlewiska. Zaginionych funkcjonariuszy poszukiwano w całym kraju ponad trzy doby. Serafin mówił w czasie procesu, że był przekonany, iż ma prawo skorzystać z samochodu, a do szefa komisariatu kolejowego - znajomego, z którym kiedyś pracował w komisariacie - zwrócił się z koleżeńską prośbą.