Do zdarzenia doszło w grudniu 2012 roku na spotkaniu zarządu wydawnictwa. Według ustaleń prokuratury, zanim Cezary S rzucił się z nożem na wiceprezesa, miał zdetonować granat, wskutek czego ucierpiały trzy osoby. Sam Cezary S. utrzymuje jednak, że to nie on zaatakował Zalewskiego tylko Zalewski jego, a ładunek przynieśli członkowie zarządu. - Najprawdopodobniej byłem celem zamachu, lub obciążającej mnie prowokacji - tłumaczył w sądzie. Ale tym słowom wiary nie daje prokurator Bartłomiej Szyprowski i podkreśla, że dowodami na winę Cezarego S. są zeznania świadków, nagranie z dyktafonu, a także opinia biegłego.Oskarżycielem posiłkowym jest wdowa po Zalewskim, która podczas procesu zeznała, że przed śmiercią jej mąż dowiedział się od członka zarząd, iż Cezary S. oszukuje wspólników i wyprowadza pieniądze z firmy. Prokurator chce dla niego 25 lat więzienia. Obrońca uniewinnienia od zarzutu usiłowania zabójstwa przy użyciu granatu i o "łagodny wyrok" za atak nożem. Biegli lekarze uznali, że S. w chwili ataku nożem (ale nie przy wcześniejszej detonacji) miał ograniczoną poczytalność.