Minister sprawiedliwości powiedział na konferencji prasowej, że polskie prawo jest wzorcowe, jeśli chodzi o standardy ochrony kobiet przed przemocą. Ziobro dodał, że rząd Zjednoczonej Prawicy, w odróżnieniu od - jak stwierdził - lewicy, nie mówił, tylko działał w tej kwestii. Według niego, dziś nie ma żadnych rozwiązań w tzw. konwencji stambulskiej w zakresie ochrony kobiet, których byśmy nie spełniali, a w niektórych obszarach polskie standardy są wyższe. Uzasadniając wniosek ws. wypowiedzenia konwencji, szef MS powiedział, że są w niej też zapisy "o charakterze ideologicznym, których nie akceptujemy i uważamy za szkodliwe". W tym kontekście Ziobro mówił m.in. o "konstruowaniu tzw. płci społeczno-kulturowej w opozycji do płci biologicznej". Jak dodał, z tym "ideologicznym założeniem" związany jest nakaz, by zmieniać edukację dzieci w zakresie nauki tego rodzaju postaw. "Nie zgadzamy się za to z obszarem związanym z ideologią" Szef resortu sprawiedliwości mówił, że polskie prawo spełnia wszystkie standardy tzw. konwencji stambulskiej w zakresie ochrony kobiet przed przemocą i ochrony ofiar przemocy domowej, a - jak dodał - "niektórzy znawcy wręcz twierdzą, że w poszczególnych regulacjach wychodzi ponad te wymagania". "Nie zgadzamy się za to z obszarem związanym z ideologią, który może prowadzić do daleko idących zmian społecznych, obyczajowych oraz kulturowych. Te przepisy mogą być przeciwskuteczne, wręcz prowadzić do wzrostu przemocy domowej. Dlatego prosiłbym o nieuleganie propagandzie środowisk lewicowych i feministycznych, która głosi, że kto jest przeciw konwencji stambulskiej jest przeciwko chronieniu ofiar. To jest zwyczajne kłamstwo. Bierzmy pod uwagę faktyczne działania, a nie słowa i wtedy zobaczymy kto realnie podejmuje kroki by podnieść w polskim prawie standardy ochrony kobiet i dzieci przed przemocą" - mówił szef MS. Ziobro wskazał, że nie są akceptowane przepisy obejmujące trzy obszary - edukację dzieci i młodzieży, związki rodzinne w kontekście LGBT i wpływ religii i zwyczajów na przemoc domową. "Nie zgadzamy się na to by nakazano nam zmieniać edukację dzieci w szkołach, w ramach której uczono by je, że płeć biologiczna to archaizm i tak naprawdę sprowadza się do kontekstu społeczno-kulturowego. Odrzucamy też warstwę promowania związków rodzinnych w zakresie LGBT. Jest to pogląd propagowany przez aktywistów ze środowisk lewicowych czy homoseksualnych, którzy swoje przekonania chcą przełożyć na funkcjonujące prawo. Ponadto nie uważamy, że należy kwestionować religie i zwyczaje jako wiodące przyczyny przemocy domowej. To zjawisko jest dużo bardziej skomplikowane" - powiedział Ziobro. Dlaczego teraz? "Przyjęliśmy takie założenie, że tę konwencję będziemy chcieli wypowiedzieć wtedy, kiedy uda nam się przeprowadzić zmiany w porządku prawnym, które będą odpowiadać wszystkim standardom i wymogom konwencji, jeśli chodzi o ochronę kobiet przed przemocą. I to nam się udało na sam koniec poprzedniej kadencji" - mówił szef MS. "To był jeden z głównych powodów, że wcześniej tego nie uruchomiliśmy. Naprzód chcieliśmy te najwyższe standardy zapewnić, zrealizować, by nikt nie mógł powiedzieć, że w polskim prawie brakuje jakichkolwiek rozwiązań, które zaleca konwencja, jeśli chodzi o ochronę kobiet przed przemocą" - poinformował. Zaostrzenie kar za przestępstwa seksualne Zapowiedział jednocześnie zaostrzenie kar za przestępstwa seksualne. "Zamierzamy przeprowadzić jeszcze jedną inicjatywę ważną dla kobiet, chodzi o zaostrzenie kar o przestępstwa seksualne, zwłaszcza za gwałty, brutalne gwałty". Powiedział, że "Polska jest krajem, w którym jest "kompromitująco niskie zagrożenie karne za tego rodzaju ohydne przestępstwa, zwłaszcza, jeśli mamy do czynienia jeszcze z przemocą ze szczególnym okrucieństwem". "Są to przestępstwa, które zostawiają traumę na duszy kobiet do końca życia" - podkreślił minister. Jak zauważył, w tej kwestii "orzecznictwa polskich sądów należą do najłagodniejszych w Europie". Zapewnił, że podejmie działania, żeby "bandyci, gwałciciele, którzy dopuszczą się takiego przestępstwa trafiali do więzienia na lata, a w pewnych sytuacjach może na zawsze za kratki". Kontrowersje wokół konwencji Polska podpisała konwencję Rady Europy z 2011 roku o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw. konwencję stambulską) w grudniu 2012 r., a ratyfikowała - w 2015 r. Od początku budziła ona kontrowersje. Przytaczano argumenty o jej niezgodności z konstytucją oraz o tym, że stanowi zagrożenie dla polskiej tradycji rodziny. Konwencja stambulska ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Dokument zakłada m.in., że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, oraz że przemoc nie może być usprawiedliwiana tradycją ani religią. Minister pracy rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg mówiła przed tygodniem, że decyzja o wypowiedzeniu konwencji jeszcze nie została podjęta. Zaznaczała, że trwają w tej sprawie analizy. "Nie możemy pozwolić na narzucanie Polsce jakichkolwiek treści ideologicznych, które nie są zgodne z polską konstytucją i zasadami obowiązującymi w naszym kraju" - mówiła. Wiceszef resortu sprawiedliwości Marcin Romanowski mówił, że MS od dawna jest przygotowany do tego, by rozpocząć formalne prace nad wypowiedzeniem konwencji. Zdaniem Romanowskiego, postanowienia konwencji w warstwie ideologicznej są sprzeczne z polskim porządkiem konstytucyjnym. W zeszłym tygodniu Chrześcijański Kongres Społeczny Marka Jurka oraz Instytut Ordo Iuris zapowiedziały zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem, którego celem jest wypowiedzenie konwencji stambulskiej oraz opracowanie Międzynarodowej Konwencji Praw Rodziny. Zdaniem autorów projektu, konwencja stambulska "uderza w podstawy polskiego porządku ustrojowego, kwestionując autonomię i tożsamość rodziny oraz ograniczając prawo do wychowania dzieci przez rodziców". Zobacz też: Spór o konwencję. PiS: Przemyca ideologię gender. Opozycja: Chroni ofiary