Z nieoficjalnych ustaleń dziennikarza RMF FM wynika, że wypowiedź minister rodziny o tym, że trwają przygotowania do wypowiedzenia konwencji antyprzemocowej wynika z pomylonych przekazów. Według ważnych polityków PiS, Marlena Maląg myślała, że powtarzany w mediach przez polityków Solidarnej Polski ostry sprzeciw wobec konwencji, który często słyszała, to przekaz całego rządu, który i ona musi powtarzać. No i powtórzyła, mimo że żadne nowe decyzje w tej sprawie nie zapadły. Kilka dni później tłumaczyła, że żadnych wiążących decyzji w tej sprawie nie ma. Sytuację postanowił jednak wykorzystać Zbigniew Ziobro, bo dzięki minister Maląg jego przekaz wszedł do szerszego rządowego nurtu. Stąd sobotnia (25 lipca) konferencja prasowa. Politycy Prawa i Sprawiedliwości nie są zwolennikami konwencji stambulskiej, a Solidarna Polska jest jej skrajnie przeciwna. Dyskusja na temat możliwości wypowiedzenia dokumentu powraca, zwolennikiem tego rozwiązania jest też prezydent. W lutym 2017 r. Andrzej Duda mówił w wywiadzie dla TVP1, że od początku nie zgadzał się z zapisami dokumentu. Na pytanie, co stoi na przeszkodzie, aby wypowiedzieć konwencję, odparł: "Proszę o to zapytać przedstawicieli rządu, co stoi na przeszkodzie. Ja powiem tak: przede wszystkim nie stosować". Dlaczego rządzącym nie podoba się konwencja stambulska? Rządzącym nie podoba się powiązanie religii i przemocy, choć sens tego zapisu nie powinien budzić większych kontrowersji. Chodzi w nim o to, że kultura, zwyczaje, religia, tradycja czy tzw. "honor" nie będą uznawane za usprawiedliwienie dla wszelkich aktów przemocy objętych jej zakresem. Nie podoba im się również definicja płci kulturowej "gender". To zastrzeżenia znane od lat i nic nowego w sprawie się nie wydarzyło. Poza tym, że politycy Solidarnej Polski coraz bardziej wyraziście głoszą swoje poglądy. Bez uzgadniania przekazów z głównym koalicjantem zdecydowanie mocniej mówią m.in. właśnie o konwencji antyprzemocowej. Minister rodziny postanowiła więc powtórzyć poglądy głoszone przez ludzi Zbigniewa Ziobry, m.in. wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego. W rzeczywistości jednak nie miała żadnej nowej wiedzy w tej sprawie, dlatego zaliczyła wpadkę. Bo powtórzenie słów zostało potraktowane jako zaostrzenie kursu całego rządu, a żadna decyzja nie zapadła. Z wyjścia przed szereg minister Maląg cieszą się ludzie Zbigniewa Ziobry, bo za ich wypowiedziami poszli inni politycy PiS. W efekcie zamiast choć na chwilę łagodzić przekaz w pierwszych tygodniach po kampanii prezydenckiej, obrońcy praw człowieka wyszli na ulicę, a obóz rządzący otworzył kolejny ideologiczny front. Sprawą zainteresowały się światowe media, tym tropem poszła też wicepremier Jadwiga Emilewicz, która zapowiadała walkę o najmłodszy - w tym bardziej liberalny - elektorat, a Zbigniew Ziobro otworzy nowy polityczny tydzień wnioskiem o podjęcie prac nad wypowiedzeniem konwencji. Protesty przeciwko wypowiedzeniu konwencji antyprzemocowej W piątek (24 lipca) w kraju odbywały się demonstracje przeciwko planom wypowiedzenia przez Polskę konwencji antyprzemocowej. Protestowano m.in. w Warszawie, Poznaniu i we Wrocławiu. "W Poznaniu na Placu Wolności zebrało się ponad 200 osób. Teraz jest minimalna ochrona dla osób doświadczających przemocy, a później te osoby będą zostawione samym sobie. Nie widzę w ogóle żadnego konkretnego uzasadnienia, dlaczego mielibyśmy wstąpić z tej konwencji" - mówiła dziennikarzowi RMF FM jedna z uczestniczek manifestacji. "Jestem tu dla kobiet, nie chcę by w moim kraju kogokolwiek, w jakikolwiek sposób poniżano" - podkreślał inny uczestnik spotkania na Placu Wolności. Warszawski protest odbywał się przed siedzibą Instytutu Ordo Iuris, ponieważ działacze tej organizacji byli jednymi z pierwszych, którzy chcieli wypowiedzenia konwencji. Patryk MichalskiOpracowanie: Magdalena PartyłaCzytaj też na stronie RMF24.pl.