Wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski pytany w Polskim Radiu 24, dlaczego resort sprawiedliwości właśnie teraz złożył wniosek w sprawie podjęcia prac nad wypowiedzeniem konwencji stambulskiej, odpowiedział, że dzieje się to "za późno, a nie za wcześnie". "Ta dyskusja mogłaby już być dawno zakończona. Szkoda, że się tak nie stało" - dodał. Wiceszef MS przypomniał, że wielu polityków Zjednoczonej Prawicy występowało przeciwko konwencji stambulskiej, kiedy dokument ten był podpisywany, a następnie ratyfikowany. "Dlatego nie traktowałbym tego jako jakiś kij w szprychy, ale zachętę do zrealizowania obietnic wyborczych" - podkreślił. Jego zdaniem, sporna konwencja jest "sztandarowym, lewackim, neomarksistowskim narzędziem do niszczenia polskiej rodziny". "Jest to dokument, który jest swego rodzaju lewicowym, tęczowym, homoseksualnym narzędziem do wprowadzania pewnego wręcz terroru w szkołach" - wskazał wiceminister. Jak dodał, ideologia promowana przez konwencję - według niego - uderza w rodzinę i wartości chrześcijańskie. Romanowski podkreślił, że w kwestii konwencji stambulskiej funkcjonuje w Polsce bardzo wiele przekłamań. Jego zdaniem, dokument ten zawiera przepisy sprzeczne z polską konstytucją. "Sprzeczne z prawem rodziców do wychowania dzieci zgodnie z ich przekonaniami, zasadą neutralności światopoglądowej państwa" - dodał polityk. Mucha: Nie jesteśmy jeszcze na takim etapie "To dzisiaj jest sprawa, która jest sprawą wewnątrzrządową, na tym etapie, na którym jesteśmy" - mówił z kolei wiceszef Kancelarii Prezydenta, pytany o tę kwestię w Programie Pierwszym Polskiego Radia. Dodał, że mowa przecież o "rozstrzygnięciach Rady Ministrów". "To jest wniosek ministra sprawiedliwości kierowany do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej i decyzja byłaby decyzją rządową, to uruchamiałoby dalsze prace, w tym prace parlamentarne" - zauważył minister. "Nie jesteśmy jeszcze na takim etapie, żebyśmy mogli mówić o jakichś formalnych wypowiedziach czy analizach prowadzonych przez Kancelarię Prezydenta" - dodał. Mucha podkreślił, że wokół konwencji stambulskiej trwała dyskusja przed jej ratyfikacją, a także - "w wielu państwach europejskich" - trwa również teraz. "I pojawiają się te argumenty zwłaszcza dotyczące nieostrych sformułowań i pewnych wątpliwości, które są związane z treścią tego dokumentu" - zaznaczył. Argumenty Ziobry Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro składając w poniedziałek (27 lipca) wniosek w sprawie konwencji stambulskiej argumentował, że w konwencji znajdują się zapisy "o charakterze ideologicznym", z którymi jego resort się nie zgadza. Zdaniem ministra, w dokumencie nie ma żadnych rozwiązań w zakresie ochrony kobiet przed przemocą, których Polska by nie spełniała, a w niektórych obszarach polskie standardy są wyższe niż te przewidziane przez konwencję. Czym jest konwencja stambulska? Konwencja Rady Europy z 2011 r. o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw. konwencja stambulska) ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze. Polska podpisała konwencję w grudniu 2012 r., a ratyfikowała - w 2015 r.