Rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego Wojciech Jaros poinformował, że zmarły miał 32-lata, był pracownikiem dozoru z oddziału wiertniczego mysłowickiej kopalni. Pozostawił żonę i dwoje dzieci. Dr Rafał Ebisz z CLO przekazał dziennikarzom, że pacjent zmarł w godzinach rannych, po nieskutecznej reanimacji. "To był ten górnik, który od dłuższego czasu pozostawał w stanie krytycznym" - powiedział lekarz. W siemianowickim szpitalu nadal leczonych jest 20 poszkodowanych w wypadku. Na intensywnej terapii w pozostaje obecnie pięciu górników. Stan dwóch z nich lekarze określają jako skrajnie ciężki, pozostali są w stanie ciężkim. Górnicy leczeni na oddziałach ogólnych są w stanie stabilnym - podkreślił dr Ebisz. Pacjenci są leczeni za pomocą specjalistycznych opatrunków i przy wykorzystaniu komory hiperbarycznej. "Otrzymują wszystkie leki, które powinni otrzymać. Leczenie odbywa się bez przestojów" - zapewnił lekarz. Na sobotę i niedzielę nie zaplanowano żadnych zabiegów operacyjnych. 32-letni górnik to trzecia śmiertelna ofiara katastrofy i druga poszkodowana w niej osoba, która zmarła w CLO. W poniedziałek w tym samym szpitalu zmarł 26-letni górnik, który doznał najcięższych obrażeń. W nocy z piątku na sobotę, w 12. dobie prowadzonych w bardzo trudnych warunkach poszukiwań, ratownicy znaleźli 43-letniego kombajnistę, który zaginął po katastrofie. 6 października wieczorem w należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego kopalni Mysłowice-Wesoła na poziomie 665 m doszło prawdopodobnie do zapalenia bądź wybuchu metanu. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników. 36 wyjechało na powierzchnię, 31 trafiło pierwotnie do szpitali. Okoliczności wypadku wyjaśniają Prokuratura Okręgowa w Katowicach i Wyższy Urząd Górniczy.