Rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach (WUG) Edyta Tomaszewska powiedziała, że kiedy po kilku godzinach przeszukiwania wyrobisk ratownicy dotarli do drugiego poszukiwanego, nie dawał już oznak życia. Lekarz potwierdził, że mężczyzna nie żyje. W niedzielę rano kopalniane urządzenia pomiarowe wykazały, że 665 metrów pod ziemią doszło do gwałtownego wzrostu stężenia tlenku węgla. Według pierwszych doniesień, w kopalni doszło do pożaru. Nie można było nawiązać kontaktu z dwoma górnikami, którzy przebywali w tym rejonie i wcześniej meldowali, że wszystko jest w porządku. - To osoba z dozoru, która miała skontrolować wyrobiska i górnik skierowany tam także w celach obserwacyjnych i ewentualnego odpompowania wody - wyjaśnił główny inżynier kopalni Edward Gil. W akcji brało udział sześć zastępów ratowniczych, które na zmianę penetrowały rejon wypadku. Krótko po południu ratownicy znaleźli osobę z dozoru. - Cuda się zdarzają, mężczyzna znalazł się prawdopodobnie w strumieniu świeżego powietrza - mówiła osoba znająca kulisy akcji ratowniczej. - Górnik czuje się dobrze, jest przytomny, nie ma widocznych poważnych ran, ale jedynie potłuczenia - powiedział Gil. Inżynier potwierdził, że górnik w chwili wypadku znalazł się w prądzie świeżego powietrza. Nie używał aparatu tlenowego. Krótko po wypadku do szpitala przewieziono także trzeciego górnika - sztygara, który prawdopodobnie podtruł się tlenkiem węgla. - Nie przebywał on w samym zagrożonym rejonie, ale był w oddalonym od niego w ciągu wentylacyjnym - wyjaśniła Tomaszewska. Początkowo specjaliści przypuszczali, że w kopalni mogło dojść do pożaru transformatora. Później za bardziej prawdopodobną uznali hipotezę, że doszło do tzw. pożaru endogenicznego. Pożary endogeniczne to naturalne zjawisko w górnictwie. Przejawiają się nie ogniem, ale zmienionym składem atmosfery oraz możliwym zadymieniem. Najczęstszą przyczyną takich pożarów jest tzw. samozagrzanie się węgla. Potem rzeczniczka WUG informowała, że w kopalni wybuchł też metan. Główny inżynier kopalni nie jest tak kategoryczny. - Mogło dojść do pożaru, wypalenia metanu lub lokalnego wybuchu metanu o niewielkim zasięgu, ale przesądzanie czegokolwiek jest przedwczesne - mówił Gil. Prezes WUG zdecydował o powołaniu specjalnej komisji, która wyjaśni wszelkie okoliczności wypadku. Jej skład ma być znany w poniedziałek. Należąca do Katowickiego Holdingu Węglowego Kopalnia Węgla Kamiennego "Mysłowice-Wesoła" powstała przed rokiem w wyniku połączenia zakładów "Mysłowice" i "Wesoła". Do wypadku doszło w wyrobiskach, należących przed połączeniem do "Wesołej". Na poziomie, gdzie doszło do wypadku niedawno zlikwidowano i otamowano ścianę wydobywczą, inna ściana jest przygotowywana do uruchomienia.