W procesie odwoławczym prokuratura wniosła dla oskarżonego Sebastiana Kościelnika o uznanie go winnym i rok ograniczenia wolności, obrona - o uniewinnienie. Przewodniczący składu sędziowskiego sędzia Sławomir Noga w uzasadnieniu wyroku wskazał, że apelacja obrońcy oskarżonego, która zmierzała do jego uniewinnienia od zarzucanego mu czynu nie była zasadna i nie zasługiwała na uwzględnienie. Również apelacja prokuratora zmierzająca do skazania oskarżonego za zarzucany mu czyn też - zdaniem sądu - nie zasługiwała na uwzględnienie i była niezasadna. Sąd zaznaczył, że przed sądem odwoławczym pojawiły się ponowne zeznania funkcjonariusza BOR Piotra Piątka, z których to jednoznacznie wynika, że kolumna rządowa nie używała sygnałów dźwiękowych. Sąd zatem stwierdził, że do wypadku mógł się przyczynić kierowca BOR z volkswagena zamykającego kolumnę, nie użył bowiem sygnałów dźwiękowych. Sąd ocenił, że pomimo tego, że kolumna rządowa nie była uprzywilejowana, bo nie używała sygnałów dźwiękowych, to oskarżony po dostrzeżeniu pierwszego z nadjeżdżających aut zrezygnował z prawidłowego wykonywanego manewru skrętu w lewo i ustąpił pierwszeństwa zjeżdżając i zatrzymując się przy prawym krawężniku. - To jest istotny fragment. Mimo tego, że kolumna nie miała pierwszeństwa przejazdu, bo nie była uprzywilejowana, to oskarżony zrezygnował ze swojego pierwszeństwa, bo zjechał do prawej krawędzi jezdni i w tym wypadku dał asumpt do przejechania kolumny rządowej i opijania go - tłumaczył przewodniczący składu. Niepoprawny manewr przyczyną kolizji - Właśnie ten manewr ponownego ruszenia przez oskarżonego fiatem seicento stał się bezpośrednią przyczyną kolizji z samochodem audi A8 i spowodował w konsekwencji zaistnienie omawianego wypadku drogowego - skonkludował sąd. Według niego obowiązkiem kierowcy włączającego się do ruchu było sprawdzenie sytuacji na jezdni. Sąd zwrócił uwagę, że gdyby zamykający kolumnę volkswagen multiwan używał sygnału dźwiękowego, to kierujący fiatem po przejechaniu pierwszego pojazdu, słysząc z tyłu dźwięk sygnału zaniechałby ruszenia i skrętu w przecznicę i nie doszłoby do jego zderzenia z autem wiozącym Szydło. - W takiej sytuacji brak włączonego sygnału dźwiękowego w pojeździe marki volkswagen multivan winno być rozpatrywane i zostało tutaj przyjęte przez sąd odwoławczy, jako przyczynienie się do spowodowania przedmiotowego wypadku drogowego - stwierdził sąd. Obowiązek sygnalizacji dźwiękowej Zaznaczył równocześnie, że wskazany przez sąd pierwszej instancji kierowca limuzyny audi A8 nie miał możliwości uniknięcia kolizji z fiatem seicento, reagował prawidłowo i błyskawicznie, a ponadto nie miał obowiązku używania sygnałów świetlnych czy dźwiękowych. - Taki obowiązek spoczywał na pojeździe otwierającym i zamykającym kolumnę - wskazał sąd. Prokurator Rafał Babiński po ogłoszeniu wyroku ocenił, że sentencja jest zbieżna z opisem czynu przedstawionym przez prokuraturę przed pięcioma laty. - Niewątpliwie oczekiwałem rozstrzygnięcia sprawiedliwego i myślę, że takie zapadło - ocenił. Oskarżony Sebastian Kościelnik zaznaczył, że pomimo poniedziałkowego prawomocnego wyroku nadal czuje się niewinny. - Na pewno nie czuję tej winy, która jest mi zarzucana, ponieważ też częściowo została ona skierowana na innego uczestnika ruchu - mówił dziennikarzom. Obrońca Władysław Pociej zauważył, że poniedziałkowy prawomocny wyrok i ustalenia poczynione przez sąd odwoławczy w trakcie procesu "winny skutkować wszczęciem odpowiednich postępowań zarówno w zakresie depozycji świadków, jak również w zakresie ewentualnej winy funkcjonariusza BOR za sposób prowadzenia pojazdu". Kolizja sprzed 6 lat Do wypadku rządowej kolumny samochodów doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Uczestnikiem zdarzeń była urzędująca wtedy premier Beata Szydło. Fiata Seicento, który zderzył się z limuzyną ówczesnej szefowej rządu, prowadził 20-letni wówczas Sebastian Kościelnik. Proces odwoławczy z 2021 r. Wcześniejsze postanowienia sądu wskazywały na winę kierującego seicento. Młodego kierowcę oświęcimski sąd uznał w 2020 r. winnym nieumyślnego spowodowania wypadku; zarazem warunkowo umorzył postępowanie na rok. Sąd uznał także, że za wypadek odpowiada też kierowca BOR. Z taką decyzją sądu nie zgodziła się ani prokuratura, ani obrona Kościelnika. W marcu 2021 r. ruszył proces odwoławczy w tej sprawie. Czytaj więcej: Pięć lat od wypadku Beaty Szydło. Kierowca seicento zabrał głos Sebastian Kościelnik. "Sześć wyboistych i niespokojnych lat" 26-letni obecnie Sebastian Kościelnik był przedstawiany przez opozycję jako ofiara rządów Prawa i Sprawiedliwości. Sam utrzymywał, że winę za wypadek ponoszą kierowcy BOR. W lutym 2022 r. Kościelnik został członkiem Platformy Obywatelskiej. "Sebastian Kościelnik wstąpił do Platformy Obywatelskiej! Witamy na pokładzie!" - poinformował poseł Marek Sowa. Czytaj więcej: Kościelnik wstąpił do PO. Jego seicento zderzyło się z limuzyną Szydło Kościelnik 10 lutego opublikował obszerny wpis na Twitterze, w którym podsumowywał sprawę wypadku z 2017 r. "Dzisiaj mija równo 6 lat, sześć długich, wyboistych i niespokojnych lat trwa, ta nierówna od samego początku batalia. W końcu jak można mówić o równości, gdy cały aparat państwa został zaangażowany do działania wobec obywatela, który miał czelność stanąć władzy na drodze?" - czytamy. "Zabrakłoby tu miejsca, bym mógł opisać całokształt tego koszmaru, które zmieniło moje życie w wieczną tułaczkę po sądach i nieustanny stres po dziś dzień. Nie poddaję się i niezmiennie wierzę, że prawda zwycięży i zostanę uniewinniony!" - zakończył Kościelnik.