"Prędkość audi, które rozbiło się w lutym ubiegłego roku w Oświęcimiu z premier Beatą Szydło na pokładzie, to - obok włączonej sygnalizacji dźwiękowej - najważniejszy parametr, którego brakuje śledczym do wskazania winnego tego zdarzenia" - przypomina "Rzeczpospolita". Jak się okazuje, tych informacji nie dostarczy śledczym komputer pokładowy. "Prędkości niestety nie zapisuje, a jedynie przebieg pojazdu i godzinę zdarzenia. Sama jazda nie jest zdarzeniem nadzwyczajnym, dlatego nie jest zapisywana" - mówi "Rz" Leszek Kempiński, PR menedżer Audi i Volkswagen Group Polska. Jak czytamy w "Rz", jest to zaskakująca informacja, bo po wypadku prezydenta Andrzeja Dudy na autostradzie A4 udało się ustalić, z jaką prędkością jechała jego limuzyna. W ustaleniu prędkości nie pomogą także rejestratory aut z kolumny BOR. "Już dwa tygodnie po wypadku wiceminister MSWiA Jarosław Zieliński przyznał, że rejestratory w pierwszym i trzecim samochodzie kolumny nie zanotowały żadnych danych z ostatniego przejazdu" - czytamy w "Rz". Pod koniec marca ub. roku prokuratura poinformowała, że audi premier miało dodatkowy rejestrator, tzw. uds, który jest przeznaczony dla pojazdów uprzywilejowanych. Urządzenie to rejestruje m.in. prędkość i trasę pojazdu. Z odszyfrowaniem tego urządzenia również jest problem. Prokuraturze ma pomóc ekspert z Niemiec. Więcej na stronie "Rzeczpospolitej".