W śledztwie zachodzi jedynie konieczność odniesienia się biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie do materiałów nadesłanych przez biegłych niemieckich - podała prokuratura. "Postępowanie znajduje się w fazie końcowej. Na obecnym etapie postępowania nie zachodzi potrzeba pozyskania innej opinii, niż sporządzona przez biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie" - poinformowała prokuratura. "Uzyskana w toku postępowania opinia biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych nie wymaga uzupełnienia, niezbędne jest natomiast odniesienie się przez biegłych do kwestii, czy materiały nadesłane przez biegłych niemieckich mają wpływ na wnioski końcowe opinii" - dodano. Opinie niemieckich specjalistów Wcześniej prokuratura podawała, że na prośbę biegłych z IES prokuratura zasięgnęła opinii specjalistów z Niemiec, którzy dodatkowo odczytywali rejestratory. Dotychczas w toku postępowania przesłuchano łącznie 91 świadków. Nie zgłosili się żadni nowi świadkowie. Powołano łącznie ośmiu biegłych, zwrócono się również o opinie do trzech instytucji. Akta główne jawne sprawy liczą obecnie szesnaście tomów. "Z uwagi na dobro śledztwa bardziej szczegółowe informacje w tym zakresie, w szczególności dotyczące rodzaju planowanych dalszych czynności procesowych, jak i sposobu i terminu zakończenia postępowania, nie będą przekazywane" - zaznaczyła prokuratura. Pod koniec grudnia ub.r. krakowska prokuratura poinformowała, że otrzymała od biegłych z Zakładu Badania Wypadków Drogowych Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dr Jana Sehna w Krakowie opinię w sprawie rekonstrukcji przebiegu wypadku. W ocenie prokuratury jest ona kompletna i udziela odpowiedzi na wszystkie postawione przez prokuraturę pytania. Materiały śledztwa trafiły do biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w czerwcu ub.r. Do początków listopada ub.r. biegli uzupełniali jeszcze materiał dowodowy m.in. o dodatkowe informacje dotyczące danych utrwalonych na rejestratorach zamontowanych w samochodzie Audi A8. Wtedy zasięgano opinii specjalistów z Niemiec. Wypadek rządowej limuzyny Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd ówczesnej premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie wjechało w drzewo. 14 lutego ub.r. prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata seicento Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, prokuratura nie podawała treści jego wyjaśnień. W wyniku wypadku obrażenia odnieśli Beata Szydło i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony premier. Beata Szydło do 17 lutego ub.r. przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. W ubiegłym tygodniu prokuratura poinformowała o przedłużeniu śledztwa do 10 kwietnia w celu wykonania uprzednio zaplanowanych czynności procesowych. Poprzedni termin upływał 10 lutego.