Biuro Ekspertyz Sądowych z Lublina zbadało uszkodzoną płytę z nagraniem wypadku, do którego doszło w lutym 2017 roku w Oświęcimiu. Według ich informacji, nie da się odzyskać danych z uszkodzonej płyty będącej dowodem w sprawie wypadku rządowej kolumny byłej premier. Dane zostały utracone bezpowrotnie wskutek mechanicznego uszkodzenia płyty. Komentarz prokuratury i obrońcy Jak twierdzi prokurator okręgowy z krakowskiej prokuratury Rafał Babiński, dowód ten nie miał znaczenia dla sprawy, ponieważ nagranie z monitoringu nie obejmowało miejsca zdarzenia. - To jest nagranie z budynku, który znajduje się kilkaset metrów od miejsca zdarzenia, ale obok, na równoległej ulicy - stwierdził. Innego zdania jest Władysław Pociej, obrońca Sebastiana Kościelnika, kierowcy seicento uczestniczącego w wypadku z limuzyną z kolumny rządowej. Według prawnika nagranie mogło dostarczyć świadka w sprawie. - Być może jest inaczej i nie mam racji, ale w moim przekonaniu bardzo prawdopodobne jest, że utraciliśmy możliwość ustalenia kierowcy tego samochodu, bezpośredniego świadka zdarzenia - tłumaczył mecenas. Wypadek w Oświęcimiu Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca Sebastian Kościelnik przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które wjechało w drzewo. Poszkodowana została Szydło oraz funkcjonariusze BOR.