- Jesteśmy ludźmi i współczujemy każdemu. Zupełnie inną sprawą jest osądzanie działalności premiera w sprawach merytorycznych. Ale ludzie nakładają to na siebie i będą przez chwilę, przez parę tygodni patrzeć na niego jako człowieka cierpiącego, dlatego notowania rządu i premiera mogą trochę wzrosnąć, bo każdy z nas współczuje ludziom cierpiącym - wyjaśnia socjolog Jan Jerschina. Jednak nie będzie to ani zbyt wysoki skok, ani długotrwały. - Premier zyska co najwyżej parę procent, 5-10, maksymalnie - ocenia Jerschina. A potrwa to co najwyżej kilka tygodni. Później możemy podchodzić do rządu, do premiera, do jego współpracowników jak do zdrowych ludzi. Dlatego niewykluczone, że specjaliści PR będą chcieli wykorzystać ten moment. Pokazanie go jako człowieka cierpiącego dodaje mu pewnych pozytywnych walorów. Według ostatnich notowań aż 87 procent Polaków negatywnie ocenia działania gabinetu SLD-UP, podobnie źle oceniamy samego Leszka Millera. Krytycznie wypowiada się o nim 78 procent respondentów OBOP-u.