Celiński wezwał konferencji prasowej polityków SdPl: Wojciecha Filemonowicza, Marka Borowskiego i Dariusza Rosatiego, by wyjaśnili, skąd w prasie wzięła się informacja o zainteresowaniu Kondrata "Centrolewicą". W sobotę "Rzeczpospolita" napisała, że 1 lutego ma zostać powołany nowy ruch o nazwie "Centrolewica", którego twarzami mają być m.in. politolog, prof. Kazimierz Kik i aktor Marek Kondrat. "Na lewicy szykuje się duża impreza założycielska. Organizatorzy przekonują do wzięcia w niej udziału Marka Kondrata. Powód? Chcą jak najlepiej zareklamować się na starcie" - napisała "Rz". Według Celińskiego, "mamy do czynienia z klasycznym przypadkiem łże-polityki opartej na manipulacjach i kłamstwie". A jednocześnie, dodał, "niezwykle szkodliwym dla konkretnego człowieka, który w żaden sposób w sprawę nie zaangażowany własną wolą, może ponieść bardzo istotne konsekwencje dla swojego życia". Jak dodał, "tego rodzaju propozycji, takiemu człowiekowi jak Marek Kondrat się nie przedstawia". - Tu nie chodzi o to, żeby ktoś odważył się przedstawić mu tę propozycję. Tu chodzi o to, że ktoś - bardzo łatwy do rozszyfrowania z imienia i nazwiska - poważył się, wiedząc że informacja jest nieprawdziwa, przekazać ją jako prawdziwą - stwierdził poseł SdPl. Zaznaczył, że Kondrat "od wielu lat, najprawdopodobniej na całe swoje zawodowe życie, jest zawodowo związany ze swoim wizerunkiem". - Użycie tego rodzaju zabiegu dla wzmocnienia swojej własnej, niepewnej perspektywy politycznej, tego rodzaju manipulacji, jest po prostu absolutnym skandalem. W języku polskim to się nazywa "świństwo" - ocenił Celiński. Jego zdaniem, z tekstu "Rz" "dość jasno" wynika, kto "puścił" informację na temat Kondrata. "Wzywam te osoby, które są wymieniane (w tekście "Rz") i które autoryzują pomysł tak zwanej Centrolewicy. Wzywam przewodniczącego Rady Politycznej SdPl Marka Borowskiego, wzywam Dariusza Rosatiego, który jest twarzą tego pomysłu, jak czytałem, wzywam Wojciecha Filemonowicza, który jest tutaj wymieniany, do wyjaśnienia, jak mogło dojść do przekazania tej z gruntu nieprawdziwej informacji" - podkreślił Celiński. Dodał, że po przeczytaniu artykułu w "Rz" dwukrotnie dzwonił do Kondrata, a także do - jak to określił - "szeregu innych osób". Podkreślił, że z tego grona polityków, nikt z Kondratem nie miał żadnego "ani osobistego, ani telefonicznego, ani mailowego, ani listowego kontaktu". Jak zaznaczył, on sam również "nie puścił" takiej informacji. W ocenie Celińskiego, jeżeli ktoś zaczyna tworzenie projektu politycznego od oszustwa, a nie od programu, czy wizji Polski, nic z tego nie będzie. Według Borowskiego, informacja na temat udziału Kondrata w projekcie "Centrolewicy" to "zwykła kaczka dziennikarska". - Jestem zażenowany apelami i wezwaniami Andrzeja Celińskiego, który nagle zafascynował się doniesieniami medialnymi - ocenił szef Rady Politycznej SdPl. Zwrócił uwagę, że sam aktor zaprzeczył, jakoby ktoś z twórców Centrolewicy składał mu propozycję udziału w projekcie. Podobnie zareagował Filemonowicz. Jak zapewnił w rozmowie, nikt z liderów SdPl, ani PD nie przekazał "Rz" informacji na temat Kondrata. Poradził jednocześnie Celińskiemu, by ten "sprawdził w słowniku znaczenie wyrazu poseł" i zajął się wreszcie pracą na rzecz swych wyborców. Sam Kondrat również zdementował informację jakoby miałby być twarzą nowej centrolewicowej formacji. - Nikt się do mnie z tym tematem nie zwracał, a nawet jeśli, to bym odmówił - powiedział aktor portalowi Gazeta.pl.