W odwołaniu posłowie uznali fakt wykluczenia ich z partii za przejaw "braku powagi" ze strony zarządu PO i odnieśli się jedynie do publicznych wypowiedzi polityków PO, m.in. rzecznika partii Jana Grabca. - Do mnie nawet nikt z kierownictwa partii dotąd nie zadzwonił, żeby poinformować o wykluczeniu. O wszystkim dowiadywałem się przez media - powiedział poseł Ireneusz Raś. Paweł Zalewski w swym odwołaniu zwrócił uwagę, że podnoszony w wypowiedziach liderów partii zarzut, że wypowiadali się publicznie, a nie ma przeznaczonych do tego gremiach partii jest nietrafny, ponieważ w ostatnim czasie nie było takiego gremium, na którym mogliby wypowiedzieć się na temat sytuacji wewnętrznej w partii. Zwołane w kwietniu w Rzeszowie posiedzenie Rady Krajowej PO, przypomniał Zalewski, było poświęcone wsparciu kandydata na prezydenta Rzeszowa. Z kolei posiedzenia klubu parlamentarnego KO nie są właściwym forum na poruszanie tematu wewnętrznych spraw Platformy, czego dowodzi fakt, że 19 maja zwołane zostało specjalne spotkanie parlamentarzystów PO. Zalewski apelował do Budki, bezskutecznie Zalewski podkreślił, że wielokrotnie wzywał przewodniczącego PO Borysa Budkę, by zwołał posiedzenie Rady Krajowej, poświęcone wewnętrznym sprawom partii. Rada taka służyłaby także wyznaczeniu terminu konwencji, która miałaby zatwierdzić deklarację ideową Platformy. Jednak te apele pozostały bez odpowiedzi. Poseł przypomniał też, że gdy Borys Budka obejmował kierownictwo PO, miała ona w sondażach poparcie 31 proc., dziś to poparcie wynosi 12-15 proc. - Wobec uniemożliwienia członkom partii dyskusji na przeznaczonych do tego forach miałem prawo publicznie zabrać głos - napisał. Raś: Od razu zastosowano najwyższy wymiar kary Raś zwrócił uwagę, że kary w partii można stosować różne, a wobec nich zastosowano od razu najwyższy wymiar. Mimo, że wcześniej nie byli karani. Poza tym, dodał, w ostatnim czasie było sporo publicznych wystąpień, krytykujących linię kierownictwa PO, ale tylko ich spotkała kara. Obaj wskazali też, że szef klubu KO Cezary Tomczyk "poświadczył nieprawdę", kierując do marszałek Sejmu wniosek o odwołanie ich z właściwych komisji jako członków klubu KO. Tymczasem obaj byli już w tym momencie wyrzuceni z partii, a więc również nie byli członkami klubu Koalicji Obywatelskiej. 14 maja posłowie Raś i Zalewski zostali usunięci z PO decyzją zarządu partii za - jak poinformował rzecznik PO Jan Grabiec - "działanie na szkodę Platformy, polegające na wielokrotnym kwestionowaniu decyzji władz partii, przy jednoczesnym braku udziału w debacie podczas obrad ciał kolegialnych takich jak Rada Krajowa czy klub parlamentarny". Obaj podpisali "list 54" parlamentarzystów PO i KO, w którym znalazł się m.in. apel o zmiany w partii. Rzecznik PO wątpi w zmianę decyzji W ubiegły poniedziałek obaj posłowie zapowiedzieli odwołanie od decyzji zarządu do sądu koleżeńskiego PO. Mieli to zrobić po otrzymaniu pisemnego uzasadnienie decyzji zarządu. Rzecznik PO Jan Grabiec przed posiedzeniem parlamentarzystów PO w ubiegły wtorek wyrażał wątpliwość, czy Krajowy Sąd Koleżeński zmieni decyzję zarządu. - Nie przypominam sobie, żeby w historii Platformy jakakolwiek tego rodzaju decyzja zarządu została zakwestionowana - powiedział Grabiec dziennikarzom. Rzecznik Platformy powtórzył też, że "wewnątrz partii można proponować wszystko i debatować o wszystkim". - Natomiast jeśli ktoś chce robić swoją politykę kosztem partii, atakując decyzje kolegialnych władz partii na zewnątrz, poza partią, to szkodzi po prostu tej formacji - stwierdził. W skład Krajowego Sądu Koleżeńskiego PO wchodzi 15 osób, tylko niektórzy są posłami. Tworzą go: Agnieszka Hanajczyk, Jarosław Jóźwiak, Marek Serdyński, Zbigniew Mazur, Ewa Kołodziej, Maciej Żmuda, Piotr Pomianowski, Mateusz Zaczyński, Tomasz Gierczak, Andrzej Dec, Tomasz Janczyło, Krzysztof Lodziński, Sławomir Gierada, Mateusz Klemenski, Krzysztof Puszczewicz.