7 i 8 września w Lidzbarku Warmińskim zebrać ma się na wyjazdowym posiedzeniu klub Koalicji Obywatelskiej. Posłowie KO mają dyskutować o najbliższej politycznej przyszłości KO, stosunkach z tworzonym przez Rafała Trzaskowskiego ruchem obywatelskim, a także o niedawnej sprawie ustawy o podwyżkach wynagrodzeń m.in. parlamentarzystów. 14 sierpnia Sejm uchwalił zmiany w prawie podwyższające wynagrodzenia dla samorządowców, parlamentarzystów i osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie, wiążące ich wysokość z wynagrodzeniami sędziów Sądu Najwyższego, a nie, jak dotąd, z kwotą bazową corocznie określaną w ustawie budżetowej. Ustawa została uchwalona m.in. głosami posłów KO. Później lider PO Borys Budka zaapelował do klubu senackiego KO, by ją odrzucił. 17 sierpnia Senat stosunkiem głosów 48:45 opowiedział się przeciw podwyżkom. "Takie decyzje trzeba podejmować w Warszawie" Na posiedzeniu zarządu PO w ubiegłym tygodniu pojawił się postulat, żeby w wyniku sprawy z podwyżkami do dymisji podało się całe kolegium klubu. Z kolei lider partii Borys Budka już na początku roku zapowiadał, że nie zamierza łączyć funkcji szefa PO i klubu KO, ale od tego czasu nie udało się wyłonić jego następcy. Teraz jednak, jak przyznają posłowie KO, ewentualna realizacja tych zapowiedzi przez Budkę zostałaby odebrana jako odejście w związku ze sprawą podwyżek. Stąd, jak przyznają rozmówcy Polskiej Agencji Prasowej, nawet jeśli podczas wyjazdowego posiedzenia przedyskutowana zostanie sprawa nowego kierownictwa klubu, a nawet będzie wiadomo, kto będzie następcą Budki i jaki kształt będzie miało nowe kierownictwo, sprawa ta nie zostanie sfinalizowana w Lidzbarku Warmińskim. Nie tylko dlatego, żeby zdjąć odium "kary" za "aferę podwyżkową". - Taki klub to nie jest najlepsze miejsce do zmian w kierownictwie, bo z powodu pandemii część osób może po prostu być nieobecna. Takie decyzje trzeba podejmować w Warszawie - powiedziała wiceszefowa klubu KO Katarzyna Lubnauer. - Borys od dawna zapowiadał, że przestanie być szefem klubu, ale nie sądzę, by do zmian doszło podczas wyjazdowego posiedzenia klubu - zaznaczył poseł Tomasz Głogowski. Sprawa nowego ruchu Trzaskowskiego Posiedzenie klubu, co przyznają wszyscy rozmówcy, będzie na pewno burzliwe. - Liczę, że będziemy dyskutować na temat funkcjonowania klubu w najbliższych miesiącach, a także o tym, co zmienić w organizacji pracy klubu - powiedział Dariusz Joński z Inicjatywy Polskiej. Z kolei Cezary Grabarczyk spodziewa się, że dyskusji o błędzie popełnionym w związku ze sprawą podwyżek wynagrodzeń polityków będzie niewiele, a tematem będzie raczej przyszłość PO i Koalicji Obywatelskiej. Inny rozmówca zwrócił uwagę, że obrady będą zapewne dotyczyć relacji między Platformą, Koalicją Obywatelską, a nowym ruchem społecznym, który ma tworzyć prezydent Warszawy, były kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski. Inauguracja tego ruchu zapowiadana jest na 5 września, czyli jeszcze pod posiedzeniem klubu w Lidzbarku. Sam prezydent Warszawy nieprzypadkowo w ostatnich tygodniach prawie nie zabierał głosu - była to przemyślana strategia jego otoczenia. Dzięki temu nie został np. w żaden sposób skojarzony ze sprawą dotyczącą podwyżek dla polityków, choć jest wiceprzewodniczącym PO. Padają nazwiska Nawet jeśli w Lidzbarku władze klubu nie zostaną ostatecznie wyłonione, zapewne dojdzie do polityczne "przymiarek", kto mógłby zostać nowym przewodniczącym - przyznają rozmówcy. Dotąd w kontekście tego stanowiska wymieniano najczęściej nazwiska: Sławomira Nitrasa, Tomasza Siemoniaka i Izabeli Leszczyny. Obecnie jednak - jak wynika z informacji uzyskanych przez PAP - żadna z tych kandydatur może nie być aktualna. Nitras jest zbyt blisko kojarzony z frakcją Budki, obarczaną odpowiedzialnością za "aferę podwyżkową" (choć tu największe odium odpowiedzialności spada na Roberta Kropiwnickiego, który prowadził negocjacje). Ponadto Nitras jest obecnie zaangażowany w ruch Trzaskowskiego, więc nie wiadomo, czy byłby zainteresowany kierowaniem klubem. Siemoniak jest z kolei kojarzony z frakcją Grzegorza Schetyny, do którego, jak wynika z wypowiedzi polityków KO, otoczenie Budki ma żal za atak medialny w związku z podwyżkami, jaki były przewodniczący PO przypuścił w ubiegły poniedziałek (17 sierpnia), jeszcze przed głosowaniem w Senacie. Natomiast Leszczyna, jak słychać wśród posłów klubu KO, nie jest już zainteresowana tą funkcją, choć ona sama oficjalnie w tej sprawie się nie wypowiedziała. "Wygra zapewne ktoś, o kim dziś się nie mówi" - ocenił jeden z rozmówców. "Nowy przewodniczący powinien być zaakceptowany przez wszystkie części Koalicji Obywatelskiej, choć to powinien być raczej ktoś, kto będzie rozumiał, że KO musi zdobywać wyborców konserwatywnych, bo tylko w ten sposób wygra z PiS" - uważa Cezary Grabarczyk. Pytany, czy on sam rozważa ubieganie się o funkcję szefa klubu, odpowiedział, że "raczej nie". Swojego faworyta nie chce też ujawnić poseł Tomasz Zimoch, który jako pierwszy w mediach oświadczył, że klub pod obecnym kierownictwem funkcjonuje źle i Borys Budka powinien odejść. "Nie mam swojego faworyta, a nawet jeśli bym miał, to nie ujawnię" - powiedział Zimoch. "Dyskusyjne" miejsce Są zresztą postulaty, żeby wyjazdowe posiedzenie klubu przenieść na inny czas lub w inne miejsce. Powodem są informacje medialne, że posłowie KO mają spotkać się w ekskluzywnym hotelu Krasicki w Lidzbarku. Niektórzy parlamentarzyści, np. senator Bogdan Zdrojewski, zapowiadają, że nie wezmą udziału w obradach, bo po sprawie z podwyżkami dla polityków pobyt w ekskluzywnym hotelu może nie najlepiej się kojarzyć. Poseł Jarosław Urbaniak zwrócił uwagę, że koszty hotelu w Lidzbarku nie przewyższają kosztów innych hoteli, np. w Poznaniu lub Warszawie. "Ale oczywiście można się zastanawiać, czy obrad tego klubu nie przenieść w inne miejsce, czy na inny czas, bo nie powinno być tak, że tylko zmienia się narożnik, w którym nas tłuką" - powiedział Urbaniak.