Słowa premiera były reakcją na wypowiedź posłanki PJN Elżbiety Jakubiak, która zarzucała rządowi m.in. bierność i milczenie w pierwszych godzinach po katastrofie z 10 kwietnia. Błędem było także - według Jakubiak - że na czele polskiej komisji wyjaśniającej katastrofę nie stanął premier, analogicznie do tego, co stało się w Rosji. - Nie akceptuję tego, że zamieniacie wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej w gonitwę za premierem. Nie rozumiem tego - odpowiadał szef rządu. Premier zwrócił uwagę, że dokładnie tego samego dnia - 10 kwietnia - "dwukrotnie występował bezpośrednio do Polaków" - po posiedzeniu rządu i w Smoleńsku. "Dbaliśmy o poczucie wspólnoty w żałobie" - Jeśli ktoś w Polsce może sformułować pod adresem rządzących zarzut, że w ciągu tych dni i tygodni nie pielęgnowaliśmy każdego szczegółu, by w Polsce było poczucie wspólnoty w żałobie, to będę uważał, że trzeba mieć dużo złej woli, żeby formułować tego typu opinie - powiedział Tusk. Przypomniał też, że 10 kwietnia o godz. 13.40 rozpoczęło się posiedzenie rządu w sprawie katastrofy smoleńskiej. - Efektem tego posiedzenia były dwa ustalenia - podkreślił. Jak przypomniał, powołana została komisja badająca przyczyny katastrofy, na czele której stanął szef MSWiA Jerzy Miller i zajmuje się tym samym procesem badania, jak komisja MAK w Rosji. - Podobnie jak w Federacji Rosyjskiej, także w Polsce (...) powstał międzyresortowy zespół, na czele którego stanąłem ja jako prezes Rady Ministrów - mówił Tusk. W skład zespołu weszli także: wicepremier Waldemar Pawlak, minister obrony narodowej Bogdan Klich, minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, minister Michał Boni i szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski. "Szkoda Polski na takie gry" Premier, który zabrał ponownie głos w Sejmie po wystąpieniach klubowych nad informacją rządu ws. katastrofy smoleńskiej, podkreślił, że po tej tragedii "instytucje (państwa) okazały się względnie sprawne, mimo że katastrofa doprowadziła do dekapitacji istotnej części elity politycznej, ale też tej funkcjonalnej, urzędniczej". Dodał, że wszystko działało tak jak należy. - Państwo polskie, niepodległa Polska, przez 20 lat umiała zbudować instytucje, które utrzymały bez szwanku polską państwowość mimo takiej tragedii - powiedział premier. Jak mówił, "nieustanne szarganie państwa polskiego", które - jego zdaniem - dokonuje opozycja, nie służy Polsce. - Naprawdę szkoda Polski, żeby tego typu gry wokół katastrofy uprawiać - uważa Tusk. Ocena działań rządu przez opozycję - zdaniem Tuska - jest "nacechowana złą wolą". - Polski rząd w tych nadzwyczaj trudnych warunkach zrobił wszystko co możliwe, by Polska to dobrze przetrwała i żeby skompletować maksimum materiału (dowodowego) na rzecz prawdy - oświadczył. "Nie mam manii wielkości" - Naprawdę nie mam manii wielkości i nie pretenduję do roli człowieka, który indywidualną, przebiegłą grą ogrywa inne kraje. Nie zgadzam się z poglądem PiS, że Rosja to upadłe mocarstwo, czyli w domyśle kraj, który bardzo łatwo ograć - powiedział szef rządu. Jak dodał, nie zauważył, żeby politycy PiS - gdy mieli władzę - byli szczególnymi mistrzami w ogrywaniu Rosji. - Chciałbym zobaczyć chociaż jeden efekt misternej, wyrafinowanej gry, w której prezes PiS Jarosław Kaczyński - jako premier, lub ktoś z PiS - ograł Rosję. Wiecie dobrze, że gra z Rosją, szczególnie w tak trudnych okolicznościach, to jest zajęcie naprawdę bardzo, bardzo trudne - powiedział Tusk. Zdaniem premiera, politycy PiS oczekiwali od niego, że pierwszego dnia od katastrofy on "Rosję okiwa sześć razy, rzuci na kolana, oni (Rosjanie) przyjdą, przeproszą i powiedzą: 'wszystko nasza wina'". - Dziękuję za takie uznanie, aż tak dobry nie jestem - podkreślił. Tusk nie zgodził się z zarzutami opozycji, że reakcja rządu na raport MAK była spóźniona. - Była ona tak szybka, jak tylko to możliwe - zapewnił. Zapowiedział, że polska komisja badająca okoliczności katastrofy smoleńskiej konsekwentnie buduje prawdziwy, kompletny raport o tragedii w Smoleńsku. Zdaniem premiera, wtorkowa prezentacja polskiej komisji, miała na celu przekonanie wszystkich zainteresowanych, że nasze uwagi do raportu MAK mają uzasadnienie i są dobrze udokumentowane. "Kompletność polskiego materiału mogła zaskoczyć Rosję" - Sprawność niektórych urzędników i funkcjonariuszy doprowadziła do tego, że rzeczywiście komisja (szefa MSWiA Jerzego) Millera i strona polska dysponują materiałem na tyle szerokim, że mogło to być nawet pewnym zaskoczeniem dla naszego partnera - ocenił premier. Jego zdaniem, reakcja MAK w postaci opublikowania na swojej stronie internetowej zapisów rozmów z wieży kontroli lotów w Smoleńsku "jest spowodowana zrozumieniem wreszcie, że dysponujemy dość kompletnym materiałem". - Warto to docenić. Ja tego nie kompletowałem, nie oczekuję słów uznania w tej sprawie pod moim adresem, ale kilku ludzi, poważnych urzędników i poważnych funkcjonariuszy wykonało naprawdę kawał porządnej roboty (...) takiej, która była ponad standardy - powiedział Tusk. Jak zaznaczył, w ciągu kilku tygodni komisja Millera opublikuje kompletny raport na temat okoliczności i przyczyn katastrofy. - Pozna go polska opinia publiczna, światowa opinia publiczna, Rosjanie i instytucje, które służą do tego, aby zajmować się tego typu sprawami - dodał. Premier podkreślił, że będzie to "dobrze udokumentowany raport, który równocześnie umożliwi wyciągniecie konsekwencji organizacyjnych, legislacyjnych, personalnych, politycznych tutaj, w Polsce". Wezwał też polityków opozycji do tego, by byli odpowiedzialni w relacjach polsko-rosyjskich "bardziej niż do tej pory". - Jeśli polski polityk w jednym zdaniu mówi "raport MAK jest śmieszny, do wyrzucenia" i w drugiej części zdania mówi "po raporcie MAK Klich do dymisji", to znaczy, że chce naprawdę, by - nie tylko, że rosyjski raport, ale jeszcze tak wadliwy raport - był powodem, dla którego w polskim rządzie dochodzi do zmian - powiedział. - Gratuluję poczucia godności, honoru, odpowiedzialności i politycznego racjonalizmu. Ja w tej grze, którą być może Rosjanie chcieliby prowadzić, na pewno nie będę uczestniczył. Moim zadaniem jest, by polski rząd działał w tej kwestii autonomicznie - podkreślił.