Pod koniec września Sejm przyjął ustawę autorstwa PiS, która wydłuża kadencje samorządów do 30 kwietnia 2024 r. Ma ona na celu rozdzielenie dat wyborów parlamentarnych i samorządowych, które zgodnie z kalendarzem wyborczym powinny odbyć się jesienią 2023 r. Pod koniec października ustawę tę odrzucił Senat. W czwartek uchwałą Senatu o odrzuceniu ustawy wydłużającej kadencję samorządów zajmowała się sejmowa komisja samorządu terytorialnego i polityki regionalnej. Za przyjęciem wniosku Senatu o odrzucenie ustawy opowiedziało się 14 posłów. Także 14 posłów było przeciw. Oznacza to, że komisja przedstawi Sejmowi w sprawozdaniu negatywną opinię dotyczącą uchwały Senatu. Wydłużenie kadencji samorządów. "Wygoda nie jest wartością konstytucyjną" Senator Krzysztof Kwiatkowski (Koło Senatorów Niezależnych) uzasadniając w czwartek podczas posiedzenia komisji decyzję Senatu o odrzuceniu ustawy, wskazywał, że nie ma potrzeby do zmiany długości kadencji organów władzy publicznej już po jej rozpoczęciu. "Chociaż dopuszczalnym jest, żeby niekiedy odstąpić od jakiejś zasady konstytucyjnej, to jednak możliwe jest to jedynie wtedy, gdy owo odstąpienie jest konieczne dla realizacji innej wartości konstytucyjnej. Przedłużenie kadencji nie zmierza do zachowania żadnej wartości konstytucyjnej, a wygoda organizatorów nie jest wartością konstytucyjną" - podkreślił Kwiatkowski. Jak dodał, senatorowie zdecydowali o odrzuceniu ustawy po debacie z udziałem ekspertów, prawników, konstytucjonalistów, a także samorządowców. Według senatora, eksperci ocenili, że ustawa stoi w rażącej sprzeczności z konstytucyjną zasadą kadencyjności organów jednostek samorządu terytorialnego. Ponadto konstytucjonaliści zwracali uwagę, że ustawa godzi w konstytucyjne zasady państwa demokratycznego, bezpieczeństwa prawnego oraz zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa - relacjonował Kwiatkowski. Podkreślił, że sami samorządowcy nie podzielają argumentów o trudnościach organizacyjnych wyborów samorządowych i parlamentarnych w zbliżonym terminie. Senator zwrócił również uwagę, że wejście w życie ustawy spowodowałoby stały problem: co kadencja dochodziłoby do kolizji wyborów samorządowych i wyborów do Parlamentu Europejskiego. Wydłużenie kadencji samorządów. "Próbują chronić wartości polityczne" Kwiatkowski dodał, że to wyborcy, wybierając organy jednostek samorządu terytorialnego udzielają im legitymacji do zarządzania na określony czas, czyli kadencję. Zdaniem Kwiatkowskiego, jest sytuacją "wyjątkową", kiedy Sejm i Senat cieszący się zaufaniem - według sondażu CBOS - 23 proc. obywateli zmienia kadencję władzom lokalnym, które cieszą się zaufaniem 63 proc. obywateli. Według niego, uzasadnione jest podejrzenie, że rzeczywistą wartością, którą autorzy ustawy próbują chronić są wartości polityczne, a nie konstytucyjne. Przewodniczący komisji, poseł Tomasz Ławniczak (PiS) zauważył, że ustawa "ma charakter epizodyczny, nie narusza żadnych zasad i nie wnosi żadnych zmian do Kodeksu wyborczego poza datą przeprowadzenia wyborów". "Intencją projektodawców nie jest przewracanie Kodeksu wyborczego. To jest ustawa niepodważająca żadnych procedur konstytucyjnych" - podkreślił. Zwrócił również uwagę, że organizacja wyborów parlamentarnych i samorządowych w zbliżonym terminie nakłada konieczność funkcjonowania obok siebie obwodowych komisji wyborczych, a także komitetów wyborczych o tych samych nazwach w wyborach do parlamentu i wyborach samorządowych. Wskazał też na problemy organizacyjne związane z rozliczeniem kampanii wyborczych. Głosowanie nad uchwałą Senatu o odrzuceniu ustawy wydłużającej kadencję samorządów ma się odbyć w Sejmie w piątek po południu. Czytaj też: Coraz mniej czasu, by dostać dodatkowe 3 tys. zł. Nie przegap tego terminu