W środę "Gazeta Polska" zapowiedziała dystrybucję wraz z gazetą naklejek z napisem "Strefa Wolna od LGBT". Na naklejkach widnieje przekreślony tęczowy symbol, nawiązujący do flagi ruchu LGBT. Zapowiedź wzbudziła kontrowersje w mediach społecznościowych. Naklejki skrytykowali politycy PO, Nowoczesnej, Wiosny, Razem i SLD. Jak poinformował wiceprezydent Paweł Rabiej, zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z tą sytuacją zostało złożone do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście. Podstawą prawną wskazaną w zawiadomieniu jest art. 256 par. 1 Kodeksu karnego i art. 256 par. 2 Kodeksu karnego w związku z art. 13 par. 1 Kodeksu karnego oraz art. 32 konstytucji. W art. 256 par. 1 Kk mowa o publicznym propagowaniu "faszystowskiego lub innego totalitarnego ustrój państwa", a także "nawoływaniu do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość". Osoba, która dopuszcza się takiego czynu, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. W par. 2 tego samego artykułu mowa o tym, że tej samej karze podlega osoba, która w celu rozpowszechniania "produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w par. 1 albo będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej". W uzasadnieniu wniosku wskazano, że treść naklejek nie spełnia wymaganych prawem prasowym kryteriów. "Jej treść jest niegodna i obrzydliwa z tego powodu, że nawiązuje do treści i praktyk zbrodniczych prześladowań ludzi z powodu posiadanej lub przypisywanej im orientacji seksualnej, identyfikacji płciowej, rasy, pochodzenie czy stanu zdrowia. Przyzwala na wykluczanie, prześladowanie, zastraszanie, różnicowanie" - czytamy. "Pogarda dla człowieka" "Sformułowanie 'Strefa wolna od...' nawiązuje do faszystowskiej praktyki ludobójstwa i pogardy człowieka niezależnie od tego, jakiej społeczności wykluczenie i dyskryminacja ma dotyczyć: gejów, lesbijek, ludzi starych, chorych, kobiet, biednych. Każda z tych osób ma prawo korzystać z pełnej ochrony państwa. Państwo zaś ma obowiązek jej taką ochronę i brak dyskryminacji zapewnić" - napisano w uzasadnieniu wniosku. Zdaniem wiceprezydenta stolicy, do osobistej odpowiedzialności pociągnąć należy również redaktora naczelnego Tomasza Sakiewicza. "Zgodnie z art. 25 prawa prasowego za całokształt pracy redakcji odpowiada redaktor naczelny. Odpowiada więc i za pomysł tego działania, i za wpis zamieszczony na Twitterze, i za zapowiedź działań, które są dyskryminujące i przestępcze" - napisano. Do sytuacji odniosła się w czwartek ambasador USA Georgette Mosbacher. "Jestem rozczarowana i zaniepokojona tym, że pewne grupy wykorzystują naklejki do promowania nienawiści i nietolerancji. Szanujemy wolność słowa, ale musimy wspólnie stać po stronie takich wartości jak różnorodność i tolerancja" - napisała Mosbacher na Twitterze. Wpis opatrzyła tagiem "wszyscy jesteśmy równi". Na wpis Mosbacher odpowiedział redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz. "Wolność oznacza, że ja szanuje Pani poglądy a Pani moje. Sprzeciwiamy się jedynie narzucaniu poglądów siłą. Bycie działaczem ruchu gejowskiego nie czyni nikogo bardziej tolerancyjnym. Polacy kochają wolność i znają od wieków słowo tolerancja. Dlatego wspierali powstanie USA" - napisał.