Co jakiś czas media społecznościowe obiega nagranie coacha albo mówcy motywacyjnego tak absurdalne, że trudno uwierzyć w jego prawdziwość. Pojawiają się lajki, podania, komentarze pozytywne i negatywne. Ludzie poświęcają swój czas. A czas to pieniądz. Schematy zarabiania na szeroko pojętym coachingu nie są ani nowe, ani odkrywcze. Zmieniają się za to środki przekazu. Internetowe wirale z wielkich imprez to niewielki wycinek świata coachingu. Prawdziwy biznes ukryty jest za zamkniętymi drzwiami internetowych szkoleń. Za dostęp do nich uiścić należy sowitą opłatę. Wzięliśmy udział w takich kursach i pokażemy, co oferują najpopularniejsi trenerzy personalni. Strategia pierwsza. Język Chcesz być bogaty, szczęśliwy i rozwiązać swoje problemy? Nie musisz nawet wychodzić z domu. Mamy XXI wiek. Usiądź wygodnie, włącz komputer, zrób sobie herbatę albo drinka. Co kto lubi. Coach zdradzi tajniki sukcesu na szkoleniu internetowym. Co za wygoda! Tylko musisz zapłacić. Kołcz Majk, czyli Michał Wawrzyniak, kilka lat temu był najpopularniejszą postacią na coachingowym firmamencie. Dzisiaj jego gwiazda nieco przygasła, ale to on jako pierwszy w Polsce pokazał, jak sprzedać swój światopogląd. Wyzwanie "Zakaz stękania" to jedna z wielu pozycji w jego internetowym sklepie. W tej cenie możemy otrzymać zapis relacji na żywo z 2021 roku, która w dwie godziny ma nas wprowadzić do wyzwania. To dobra okazja, by Kołcza poznać. Majk pojawia się w zamkniętym pomieszczeniu, siedzi przy stole, za nim ekran z logotypem wyzwania. Ma też tablicę, co jakiś czas wstaje i zapisuje na niej swoje sformułowania. Ubrany jest w czarną koszulkę z krótkim rękawem. Dzięki temu widać przedramiona. Na prawym tatuaż z hasłem "zawsze i wszędzie". Na lewym "możesz wszystko". Kiedy podniesie ręce, tatuaże układają się w jeden napis. Pozornie jest tutaj interakcja z uczestnikami szkolenia, których, jak twierdzi Kołcz, jest "około tysiąca". Od czasu do czasu czyta na głos wpisy internautów na czacie. Cały czas mówi do kamery, tak jakby patrzył nam w oczy. W pewnym momencie chwali się, że kupił odbiornik Starlink od Elona Muska i komentuje, jak to ujął, słowa "Janusza z internetu", że abonament za tę usługę jest drogi. Z taką oceną Kołcz się nie zgadza, co wyjaśnia na przykładzie. - Jeżeli jesteś normalną, zwykłą, pryszczatą dziewczyną z wioski i nigdy nie miałaś na sobie bielizny Victoria's Secret, czyli nie wiesz, jak to dupeczka i cycuszki leżą w kompleciku za trzy tausendy ku... euro, (...) to jak możesz omawiać tak ubrane kobiety w internecie? - pyta. - Najpierw idź, ogarnij trądzik, idź do kosmetyczki, przestań być pryszczatą dupką, możesz być ciągle z wioski. Ale łapiemy? Chodzi o porównanie - kontynuuje wywód. To jest to. Język, który ma przyciągać uwagę. Przed dwie godziny pojawia się jeszcze kilka ostrzejszych cytatów, w których rolę przecinków pełnią bluzgi. Merytoryki nie ma wiele, to raczej prezentacja światopoglądu i samego szkolenia. "Zakaz stękania" to pięć spotkań raz w tygodniu, na których trener opowiada o: "problemach w komunikacji z innymi, regularnym braku pieniędzy, braku efektów z rozwoju osobistego, powtarzających się problemach w związku, pajęczynie zewnętrznych oczekiwań". Każdy znajdzie coś, co go dotyczy. Wprowadzenie do "Zakazu stękania" traktujemy jako wizytówkę Kołcza Majka. - Od teraz nie ma litości. Jak cię dopadnę, że stękasz, narzekasz bez sensu, że nie wyciągasz z tego wniosków, że nie dociskasz, że nie masz efektów, uuu, będzie wpier... - mówi trener w pierwszej minucie nagrania. Chcąc wpier... uniknąć, nie stękamy i przechodzimy do, wciąż mamy nadzieję, bardziej merytorycznych szkoleń. Strategia druga. Busola coachingu Co chce nam przekazać Kołcz? W ramach założenia konta na platformie VOD Kołcza Majka otrzymujemy w prezencie dostęp do szkolenia online z 2015 roku "Life Auto Pilot - 5 kroków do ekstremalnej satysfakcji w nowym roku". Wydarzenie stylizowane jest na środowisko cyrkowe, a Kołcz Majk występuje w stroju ni to mima, ni baletnicy. Zaznacza jednocześnie, że to impreza dla "nawiedzonych intelektualistów, którzy potrafią rozpoznać szczyptę humoru, kultury, kurtuazji, elokwencji". Szkolenie również trwa dwie godziny. Większość tego czasu to anegdoty, tanie aktorstwo, opowieści o własnych przygodach, komentowanie czatu. Konkretną lekcją ma być pięć kroków, które pomogą nam w osiągnięciu "ekstremalnej satysfakcji". Frazy czy zdania, które są mniej lub bardziej konkretne, pojawiają się średnio co kilkadziesiąt minut. Wśród nich "olimpijskie zaangażowanie" - słuchanie i zapisywanie własnych spostrzeżeń na temat otoczenia. Potem słyszymy o "technice 1000 marzeń". Dzięki niej mamy wywołać u siebie pozytywne emocje i zdaniem Kołcza doprowadzi to też do "selekcji naszych prawdziwych pragnień". Następnie płynne przejście do "ciągłego nasycenia", czyli zapisywania trzech marzeń dziennie. Mamy wyrobić w sobie "pozytywną pamięć myślową". W tym kontekście pojawia się zdanie kluczowe. - Nie przyjeżdżaj na jedno szkolenie, nie uczestnicz w takim live, jak to jest jednorazowa przyjemność, musisz powtarzać - zaznacza Kołcz Majk. To kolejny klucz. W jego szkoleniach nieustannie pojawia się promocja linii produktowej. Od szkoleń po książki. Chcesz być szczęśliwy? "Musisz powtarzać". I płacić. Kolejnym krokiem jest "strategia zwycięzców", czyli szukanie autorytetów wśród osób osiągających sukces. Piąty i ostatni krok to "trzymanie kursu" - konsekwencja w drodze do celu oraz "tunelowe widzenie" - skupienie na jednym temacie. O komentarz do coachingowych mądrości poprosiliśmy Wojciecha Kardysia, eksperta komunikacji internetowej i Digital Ambasadora Unii Europejskiej. - Tego typu mentoring powinni prowadzić specjaliści, osoby, które wiedzą, o czym mówią. Ludzka psychika jest bardzo złożona, nie wystarczy mówienie: rób to, wstawaj wcześniej, bierz zimny prysznic, rób jogę i tak dalej. Nie ma prostej drogi do sukcesu - zauważa. - Tacy mentorzy mówią to, co ludzie chcą usłyszeć i to jest moim zdaniem szkodliwe. To jest po prostu oszustwo i wyłudzanie pieniędzy. Tak samo jak sprzedawanie czaszek, dzięki którym boska energia wpłynie na lepsze zarabianie czy większą odporność na choroby - podkreśla. Strategia trzecia, czyli skąd ta wiedza Absolwent technikum Michał Wawrzyniak to mówca motywacyjny z przeszło 16-letnią praktyką. - Ja ci tylko podaję dane, które są wszędzie. Możesz je przeczytać w wielu książkach, jest masę badań, masę instytutów - mówi Wawrzyniak w szkoleniu Life Addict z 2021 roku. Wykład dotyczy uzależnień. Tym razem Kołcz stoi w niewielkiej sali i uzbrojony jest jedynie w tablicę z mazakiem. Tak jak na poprzednich szkoleniach mamy tu połączenie stand-upu, historii na każdy temat i tez z podręczników do samorozwoju opakowanych w strategie, schematy i moduły. Recepty są proste, diagnozy szybkie. - Jeśli jesteś wiecznie przemęczony, wiecznie zagoniony, to znaczy, że robisz coś źle. A jeżeli robisz coś źle regularnie, czyli coś jest nawykiem, robisz to bez udziału swojej świadomości, to k... są to nawyki. Jesteś uzależniony - tłumaczy Kołcz. Konkretne przykłady to jednak rzadkość. Częściej mówi, że wie, że czytał, że ma do tego linki. Na podstawie tak zdobytej wiedzy Kołcz tłumaczy świat i doradza. Efektem tego są proste tezy, ale podawane sprytnie, tak, żeby trudno je było podważyć. Pojawiają się też porady biznesowe. - Ci, którzy wchodzą ostatni, z reguły już tylko sprzątają. Każdy inwestor to wie. Kiedy na rynku jest głośno o danym temacie, to już dawno jest po zarobionych pieniądzach. Zapomnij. A więc trzeba wchodzić va banque i dużo wcześniej - poleca trener. Mocną stroną Kołcza i jemu podobnych jest perswazja. Ktoś może przecież się wahać, nie mieć pewności co do słuszności mentora. W "Zakazie stękania" Wawrzyniak odpowiada na komentarz jednego z zachwyconych nim uczestników. - Nie chcę twojego bezgranicznego zaufania. Jeżeli cokolwiek chcę od ciebie, to żebyś wchłaniał jak najwięcej danych, analizował je i z czasem wyciągał z nich swoje wnioski - mówi. - Oczywiście dojdziemy do granicy wniosków, w której możesz powiedzieć: mam inne wnioski niż ty, Michał. I jeżeli się okaże, że ja mówię: idę w prawo, bo tam jest przepaść, a ty pójdziesz sobie w lewo i spadniesz, to jest twój problem, a nie mój, ale ja ci nie każę bezgranicznie ufać - kontynuuje. Czyli można Kołcza nie słuchać. Tylko skończymy w przepaści. Kram z coachingiem Wawrzyniak opracował cały mechanizm zarabiania na coachingu. W ofercie jego sklepu jest kilkadziesiąt różnych pozycji, szkoleń, pakietów, wyzwań. Są też gadżety: czapki, breloki, opaski, maseczki, a nawet żele, które "pienią się, pachną orientalnie oraz pomagają zablokować wszechobecne narzekanie i stękanie". Cena "Zakazu stękania" to 97 złotych w wersji podstawowej. Bo owszem, jest też wersja "pro" z dodatkowym materiałem oraz sesją pytań i odpowiedzi. Koszt: 497 złotych. To nie wszystko. Kolejny krok to wersja "VIP" za 2970 złotych. Tutaj dostajemy "bezpośredni kontakt z autorem 1 na 1 podczas sesji Zoom". Auto Pilot według informacji ze sklepu Kołcza Majka - w zależności od wersji od 69 do 600 złotych. Za ponad dwugodzinny Life Addict zapłaciliśmy 167 złotych, co, jak wynika z danych sklepu, było niecodzienną promocją. Oryginalna cena to 1470 złotych. A może spotkanie osobiste z trenerem? 20 minut rozmowy online na tematy prywatne - 770 złotych. Tematy biznesowe - 1470. Jeżeli masz ochotę, może rozmawiać maksymalnie dwie godziny. Wtedy cen rośnie w przypadku tematów biznesowych do 8800 złotych. Ale jak zapewnia na stronie sklepu Kołcz Majk, "40-60 min śmiało wystarczy dla omówienia mocnego tematu biznesowego dla małej grupy". Fizyczna konsultacja w tym temacie kosztuje 13500 złotych. Za tę cenę masz też nocleg w należącym do Kołcza "resorcie" Mental Shelter w Jaraczu pod Poznaniem i czas na rozmowę od dwóch do sześciu godzin. Ceny wysokie, ale Kołcz Majk jest w branży marką. Jego nazwisko kilka lat temu było bardzo głośne i na nim wiele osób się wzorowało. Dziś ma następców. Dlatego przyjrzyjmy się świeżej krwi na rynku. Witamy w krainie "Obfitości" - Będąc w największej depresji i desperacji, największym lęku, zamanifestowałam obfitość, bo zaczęłam świadomie pracować z moim umysłem i myślami - mówi Riya Sokół, znana wcześniej jako Pati Sokół. Mówczyni, mentorka w branży rozwoju osobistego. Kiedyś muzyk - dziś trenerka medytacji i tantry. "Obfitość" to nazwa jednego z jej programów online. W tle leci klimatyczna muzyka, raz ściszana, raz pogłaszana przez samą mówczynię. Ona ma na sobie złotą bluzę z kapturem. Mówi spokojnie, bardzo wyraźnie miłym, ciepłym głosem. Akcentuje niektóre słowa, używa pauz dla podkreślenia przekazu. Pierwsze spotkanie w ramach programu odbywa się w wieczór przed sylwestrem. Riya poświęca nieco uwagi podniosłości tego dnia - to czas na podsumowania, nowe plany, nowy początek. Program, który oglądamy na zamkniętej grupie na Facebooku to, jak się dowiadujemy, czwarta edycja tego "flagowego, najbardziej rewolucjonizującego programu" Riyi Sokół. Możliwość uczestnictwa w nim kosztowała odpowiednio 678, 789 i 1234 złote. Wykupiliśmy dostęp nie w trakcie trwania kursu "na żywo", lecz po kilku tygodniach. Płacimy więc ostatnią kwotę. Kilka klików, płatność, mail z linkiem i już jesteśmy na facebookowej grupie. Mamy dostęp do łącznie ośmiu półtoragodzinnych live'ów. Wśród odbiorców raczej same kobiety. W różnym wieku i o różnym statucie - szefowe, prezeski, matki, nauczycielki, adwokatki. Kobiety niezależne, które chcą i które stać na tego typu formy "samorozwoju". Moda na coaching? Kilka tygodni temu zrobiło się o niej głośno w sieci, gdy na TikToku popularny stał się filmik z fragmentem jej wystąpienia na jednym z kongresów. Mówiła na nim o "rytuale płacenia", który wykonuje przy robieniu dużych przelewów. W tamtym czasie pojawiły się też inne nagrania mentorów biorących udział w kongresie. - Wydaje mi się, że to złożony problem, a nie chwilowa moda na coaching - uważa Wojciech Kardyś. - Pamiętajmy o tym, że jesteśmy w kryzysie naszej wiary. Polska jest bardzo katolicka, obecnie jednak ludzie odwracają się od kościoła. Ze względu na rozmaite skandale, znudzenie, szukają czegoś nowego, innych duchowych przygód. Człowiek zawsze chce szukać sensu. Jeżeli odpowiedzią nie jest dla niego wiara czy religia, taka osoba odwraca się do ludzi, którzy są "oświeceni", posiadają tę tajemną wiedzę i potrafią znaleźć dla ciebie odpowiedź. A my nie mamy czasu i chcemy znaleźć odpowiedź tu i teraz - zaznacza. Według niego warsztaty, spotkania z coachami, którzy obiecują takie ekspresowe odpowiedzi, są bardzo przyciągające. - Tacy mentorzy bardzo mocno oddziałują, branża rozwija się prężnie. Polacy uwielbiają tego typu sposoby na odnajdywanie siebie - dodaje Kardyś. Prawo manifestacji "Jest przeszkoloną trenerką i nauczycielką w zakresie medytacji, tantry, awakening i sex coachingu, a także mentorskiego programu dla osób, które też zostają nauczycielami. Jest na scenie od szóstego roku życia i to właśnie na scenie ma najbardziej spektakularne wystąpienia" - czytamy na stronie Riyi Sokół. - Uczę obfitości od siedmiu lat. Gdy zaczynałam, mało kto znał to słowo, było to kontrowersyjne - mówi Sokół. Wspomina, że przez cztery edycje programu "Obfitość" przeszło prawie 10 tysięcy ludzi. Jednym z celów szkolenia, jak dowiadujemy się całkiem szybko, jest pokazanie słuchaczom i słuchaczkom (choć raczej tym drugim, w facebookowej grupie widzimy bowiem same panie), na czym polega prawo manifestacji. W dużym skrócie: zamanifestujemy coś i to coś za jakiś czas po prostu się wydarza. Mówi: Ten program zmienia życie. Mówi: Prowadzę was tym programem do waszego potencjału. Mówi też: Według prawa manifestacji nie ma możliwości, żeby coś się nie udało. Zarabiaj z Riyą Riya nadaje swoje live'y z domu czy też mieszkania. Wygląda to nieco chałupniczo, nie unika przy tym problemów technicznych. Jednak może właśnie o to chodzi - kobieta skraca dystans między sobą a publicznością. Mówi do słuchaczek per "kochana", "kochane". Co jakiś czas czyta komentarze, odpowiada na nie, zwraca się do niektórych osób po imieniu. Wielokrotnie zachęca też do komentowania, czynnego udziału w życiu społeczności. Riya nie wygląda tak, jak na znanych z internetowych filmików kongresach. Owszem, widać, że lubi złoty kolor i cekiny, ale jest znacznie skromniej niż na wspomnianych scenicznych występach. Czasem ma na głowie kapelusz, który zresztą jest dla niej ważnym symbolem - mówi często o "utrzymywaniu się w kapeluszu", czyli formie trwania przy swoich celach. W tym wydaniu Riya wygląda raczej jak kumpelka, a nie guru. Jej live'y mają po ok. 1000-1200 wyświetleń. Na próżno szukać pod nimi, a także pod innymi postami komentarzy negatywnych lub chociaż neutralnych. Owszem, pojawiają się tam pytania, prośby o doprecyzowanie, które Riya spełnia. Poza tym jednak - potwierdzenia skuteczności jej metod. Na przykład: "Nie wierzę w to, co się dzieje. Wczoraj dostałam informację, że jedna dziewczyna zdecydowała się na współpracę ze mną i będziemy podpisywać umowę na 10 tys. zł. A dziś z rana kolejna wiadomość i kolejny nowy klient na 6 tys. Moja wdzięczność jest tak ogromna, że nie jestem w stanie jej wyrazić słowami. Dziękuję mojej boskiej stronie, że naprowadziła mnie na Riyę Sokół". Tymczasem sama Riya przekonuje: - Nie ma znaczenia, co przeżyliście w życiu. Nie ma znaczenia, czy w tym momencie się boicie, macie napady lękowe. Zmiana życiowa może być tuż za rogiem - słyszymy. - Nie musicie nic robić, żeby wasze marzenia się spełniły oprócz tego, żeby pomyśleć, jakie jest wasze marzenie, jaki jest wasz plan - dodaje. W tym momencie zdaje się dochodzić do sedna: o co tak właściwie w tym programie chodzi? Co jego odbiorczynie i odbiorcy mogą po nim osiągnąć? - Dużo osób przychodziło i mówiło: chcę nauczyć się obfitości, żeby zarabiać więcej pieniędzy. Ludzie, którzy są po wielu kursach ze mną, zaczęli bardzo dużo zarabiać - voila, chyba mamy odpowiedź. Twierdzi: Obfitość zamienia się w pieniądze. Twierdzi: Pieniądze są efektem obfitości. Twierdzi też: Pieniądze siłą rzeczy się wydarzą. Metody w "Obfitości" Sokół mówi, żeby nie nadawać wielkiego znaczenia emocjom. - Nie histeryzować, jak coś boli, jak czegoś się boję, nie panikować, jak coś czuje, ktoś mnie zawiódł - podkreśla. Sugeruje też, że nie można myśleć o tym, co się czuje. A jak o czymś nie myśleć? - Po prostu przestajesz. Mentorka podczas programu proponuje różne ćwiczenia. Jedno z nich polega na wpisywaniu w komentarzach na facebookowej grupie swoich marzeń, planów, zamiarów. Myk jednak polega na tym, by zapisać je w czasie dokonanym. - Zachowywać się tak, jakby to się stało, wtedy jesteśmy wiarygodni wobec samych siebie - podkreśla. Jakiś czas później Riya zapytana o to, jak w tej sytuacji komunikować się z lekarzem, gdy nie można mu powiedzieć: jestem chora. - Lekarzowi mówię: zdrowieję. Innym narzędziem, o którym wspomina, jest "nadpisywanie przekonań". - Nie mówię: mogę zajść w ciążę. Mówię: zachodzę w ciążę - podaje przykład. - Gra "Informuję" zmieni wasze życie tak, że będziecie łapać się za głowę - zapowiada Riya Sokół. - Gdy wszystko się wali, nasz umysł podpowiada, że jest najgorzej, nic nie ma sensu, w tym momencie zaczynamy pisać, zaczynając zdania od "informuję". Informuję, że jestem mądra, silna, że jestem kreatorką wszystkiego, co się wydarza, królową/królem mojej rzeczywistości i że mogę stworzyć wszystko, co tylko mi się zamarzy - opowiada o kolejnym narzędziu "Informuję" to jedno z jej najbardziej spektakularnych odkryć - słyszymy. - To jest narzędzie, które zrobiło w moim życiu rewolucję - mówi Riya. "Informuję, że na moich kontach bankowych zawsze są pieniądze, wpływają lekko, wypływają z radością" - pisze jedna z uczestniczek w wątku pod ćwiczeniem. A skoro już przy wyznaniach jesteśmy, mentorka w czasie programu przyznaje, kto jest jej superbohaterem. Nie jest to jedna osoba. - Wzorcem bycia superbohaterem, bycia bohaterem swojego życia, który pisze historię tego świata, są dla mnie Avengersi - mówi. - Czarna Wdowa staje i ja mam wrażenie, że ona mówi: ja informuję, co tam jest do zrobienia - dodaje. Kim jest coach i kto go słucha Zarówno Kołcz Majk, jak i Riya Sokół unikają określania siebie jako coachowie. Skromność? Raczej nie. Mają świadomość, co ten termin oznacza w klasycznej definicji i jak daleki jest od ich działalności. Mimo to zdarza się, że używają określenia "coaching" do opisania swojej oferty. - My całkowicie inaczej rozumiemy tę rolę zawodową niż osoby, które nadużywają tego słowa - mówi w rozmowie z Interią Izabela Dołęgiewicz z Wszechnicy Uniwersytetu Jagiellońskiego. Organizacja prowadzi projekty doradczo-szkoleniowe dla firm oraz kształci profesjonalistów, którzy odpowiadają za rozwój innych: trenerów, coachów, facylitatorów, konsultantów, menedżerów. Wszechnica UJ działa od 2005 roku, a w 2007 nawiązała współpracę z Erickson Coaching International - międzynarodową organizację, która prowadzi szkolenia akredytowane przez ICF. - Pamiętamy o naszych korzeniach i troszczymy się o to, co charakterystyczne dla uniwersytetu: rzetelną wiedzę, głębszą refleksję i konfrontację własnych opinii z innymi poglądami i wynikami badań. W większości jesteśmy psychologami. Uczymy coachingu, bazując na wiedzy psychologicznej. Uczymy dobrych praktyk biznesowych i metodologii zarządzania projektami. Nasz kurs jest inspirowany działalnością Miltona Ericksona - wskazuje Dołęgiewicz. Co więcej, coaching ma tworzyć relację partnerską opartą na zaufaniu, zdrowiu i dobrej woli klienta. Ma ta też charakter profesjonalny i usługowy. - Tak opisany coaching różni się od innych from pracy z ludźmi. Nie jest doradztwem, ani szkoleniem, nie jest relacją z mentorem, nie jest terapią. Z pewnością nie ma też nic wspólnego z wystąpieniami motywacyjnymi, poradnikami, inspirującymi kontami na Instagramie i wszystkimi formami rozwoju, które opierają się na "inspiracji" - podkreśla Dołęgiewicz. Prawdziwy coach się nie wymądrza W praktyce można wyróżnić podstawowe różnice w pracy zawodowców i mówców motywacyjnych. - Generalnie relacja z coachem polega na tym, że mamy do siebie pełne zaufanie. Jest to relacja partnerska, więc tutaj odchodzi element wymądrzania się, doradzania. Tego nie ma. To czysta relacja, w której coach jest osobą, która słucha, zadaje pytania i jego odpowiedzialnością jest dbanie o ramy tego procesu. Proces coachingowy nie jest wykładem inspirującym czy historią życia, co wyklucza wszelkich mówców motywacyjnych - mówi Dołęgiewicz. - Część osób myli coaching z doradztwem czy szkoleniem. Podstawowym narzędziem coachingu jest zadawanie pytań, które poszerzają świadomość rozmówcy - inaczej mówiąc, zwracają jego uwagę na aspekty, których dotychczas nie uwzględniał - mówi dalej. - Coaching nie jest magicznym rozwiązaniem każdego zagadnienia, nie jest też szybkim narzędziem do uzyskiwania efektów. To wymaga realnej pracy nad sobą - podkreśla Dołęgiewicz. Kto korzysta z pomocy zawodowych coachów i ile za to płaci - Jeżeli chodzi o coaching w sferze zawodowej, to są to osoby po 30. roku życia. Zdecydowania większość na stanowiskach menedżerskich. Osoby, które spotykają się z różnymi problemami typu jak zbudować zaufanie w zespole, jak być lepszym menadżerem bądź jak oddzielić swoje życie prywatne od zawodowego - wskazuje Dołęgiewicz. - Natomiast jeżeli chodzi o coaching dotyczący sfer naszego życia: emocji i nastroju, budowania relacji z innymi, samowiedzy i samooceny, to z mojego doświadczenia przedział wiekowy to 24-65 lat. Tematy, na którymi pracowałam z klientami, to praca nad samooceną, emocjami, asertywnością, poszerzaniem kompetencji uważnością - dodaje. Pytamy też o ceny usług w branży. - W mojej opinii wygórowane stawki to mit. Za coaching indywidualny są porównywalne z tym, co oferują gabinety terapeutyczne. Często coaching zawodowy, menedżerski jest wyżej wyceniany, być może dlatego, że płaci za to organizacja a nie pracownik - odpowiada Dołęgiewicz. Po co ludziom mentorzy? Izabelę Dołęgiewicz prosimy o komentarz do działalności mentorów, podczas naszej rozmowy wspominamy między innymi Kołcza Majka i Riyę Sokół. - Są to osoby, które nadużywają w mojej opinii określenia "coach" czy "mentor". Samo doświadczenie życiowe i swoja historia nie upoważnia ludzi do wspierania innych na różnych płaszczyznach. Uważam, że te określenia stały się bardzo popularne i są wielką maszyną do zarabiania pieniędzy np. na Instagramie. Osoby bez odpowiedniego przygotowania nie zdają sobie sprawy, że ich porady, wskazówki mogą być nie tylko mało pomocne, ale i szkodliwe - odpowiada. Szkód związanych z niekompetencją pseudocoacha wymienia kilka. Wśród nich znaczne pogorszenie sytuacji klienta, na przykład w życiu zawodowym, prywatnym oraz negatywny wpływ na samoocenę i motywację, co przekłada się na pogorszenie stanu zdrowia. Obrany kierunek może być niezgodny z możliwościami danego klienta, a to z kolei przełoży się na stratę czasu, pieniędzy i może wpłynąć na stan zdrowia psychicznego. - Rekomenduję, aby przed skorzystaniem z usług mentoringowych lub coachingowych dokładnie prześledzić profil, stronę danej osoby, sprawdzić kwalifikacje i doświadczenie, sprawdzić opinie. Komunikaty, które powinny dać nam do myślenia przy wyborze profesjonalisty, to na przykład "wystarczy zwiększyć limit na karcie kredytowej, aby spełnić swoje marzenia", "możesz wiele, to zależy od ciebie, a ja ci pomogę", "sukces bez wysiłku", "zmień swoje życie, kupując mój kurs" - wymienia. - Warto przed korzystaniem z usług przemyśleć swoje cele i potrzeby, tak aby odpowiedzieć sobie na pytanie, czy rzeczywiście ta osoba jest w stanie pomóc mi w tym momencie, w którym jestem? Czy ma do tego odpowiednie przygotowanie? - podkreśla Izabela Dołęgiewicz. Dodaj komentarz tutaj! Chcesz porozmawiać z autorami? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl, jakub.krzywiecki@firma.interia.pl