Postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie w przedmiocie wycofania z dystrybucji dodanych do tygodnika naklejek wydane zostało w ramach zabezpieczenia powództwa. Zapadło ono w środę, a zostało podjęte po wniosku pełnomocników współorganizatora Marszu Równości w Lublinie Bartosza Staszewskiego. We wniosku zwrócili się oni do sądu o udzielenie zabezpieczenia przed zainicjowaniem w tej sprawie postępowania o ochronę dóbr osobistych. Nakaz wycofania z dystrubucji W wydanym postanowieniu sędzia Agnieszka Derejczyk zdecydowała o udzieleniu zabezpieczenia poprzez nakazanie wydawcy "Gazety Polskiej" wycofania z dystrybucji "dodatku do nr. 30 tygodnika "Gazeta Polska" z 24 lipca br. w postaci naklejki, na której wydrukowane zostało hasło: "Strefa wolna od LGBT". Sąd wyznaczył też pełnomocnikom Staszewskiego dwutygodniowy termin do wniesienia pozwu przeciwko wydawcy "GP" o naruszenie dóbr osobistych - pod rygorem upadku tego zabezpieczenia.W uzasadnieniu postanowienia sąd wskazał, że "istnienie roszczenia wnioskodawcy zostało uprawdopodobnione", zaś konstytucja zakazuje dyskryminacji także ze względu na orientację seksualną. "Publikacja naklejki z hasłem 'Strefa wolna od LGBT' może spowodować daleko idące skutki w postaci m.in. wykluczenia wnioskodawcy oraz innych osób należących do tego środowiska z przestrzeni publicznej, dalszego ich szykanowania i dyskryminowania. (...) Niedopuszczalnym jest, więc doprowadzenie do sytuacji, gdy pewna część społeczeństwa, z uwagi na jej przynależność do grup społecznych identyfikujących się, jako LGBT, padnie ofiarą represji w postaci niechęci, agresji, czy pozbawienia jej praw do swobodnego korzystania z przestrzeni publicznej" - głosiło to uzasadnienie. "Wyrok zaskarżymy" Dyrektor generalna NWP (wydawcy "GP") Beata Dróżdż zapowiedziała, że - w związku z pozyskanymi z mediów informacjami dotyczącymi wydanego postanowienia - po otrzymaniu go z sądu wydawnictwo złoży "przewidziane prawem stosowne środki jego zaskarżenia". "Ponadto wszelkie działania sprzedawców, dystrybutorów polegające na wycofaniu ze sprzedaży nr. 30 tygodnika 'Gazeta Polska', będą traktowane, jako działanie na szkodę wydawcy" - napisała Dróżdż w oświadczeniu opublikowanym na portalu Niezależna.pl. Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz powiedział w piątek, że decyzję sądu trzeba zaskarżyć, ponieważ "brak oporu przeciwko cenzurze prewencyjnej, to jest zgoda na drastyczne ograniczenie wolności słowa". "W Polsce sprzedawano pisma, które nawoływały do przemocy, pisma, które gloryfikowały komunizm, pisma, które propagowały sadyzm. Nigdy nie zastosowano cenzury prewencyjnej" - podkreślił. W ocenie Sakiewicza cenzurę prewencyjną wykorzystano teraz, w przypadku "krytyki ideologii LGBT". Jego zdaniem jest to "ideologia radykalna, która dotyczy kilku procent ludzi". Drugim powodem zaskarżenia - jak wyjaśnił redaktor - są względy formalne. "Zaskarżenie natychmiast blokuje postanowienie o zabezpieczeniu" - wskazał. "Ale na razie teoretyzujemy, bo żadne pismo z sądu do nas nie dotarło, wszystko, co istnieje - istnieje w przestrzeni medialnej" - zastrzegł. Sakiewicz: Ci, którzy wycofają tygodnik, poniosą konsekwencje Sakiewicz zaznaczył przy tym, że informacje w mediach na ten temat często są "absolutnie sprzeczne". Zwrócił uwagę, że nie ma nakazu wycofywania tygodnika ze sprzedaży, a według niego takie informacje podawano. "Wszyscy, którzy je podawali, niestety będą musieli ponieść konsekwencje działania na szkodę firmy" - powiedział. "Jeżeli ten tygodnik gdzieś rzeczywiście zostanie wycofany, to znaczy, że złamano prawo i dokonano ogromnych strat dla gazety" - dodał redaktor. Pełnomocniczka Staszewskiego mec. Sylwia Gregorczyk-Abram mówiła w czwartek, że "oczywiście na postanowienie przysługuje zażalenie, ale w tym momencie jest już ono wykonalne, trzeba je wykonać natychmiast". Do "Gazety Polskiej" z 24 lipca br. dodane są naklejki z napisem: "Strefa Wolna od LGBT". Na naklejkach widnieje przekreślony tęczowy symbol, nawiązujący do flagi ruchu LGBT. Naklejki skrytykowali politycy PO, Nowoczesnej, Wiosny, Razem i SLD. Ambasador USA Georgette Mosbacher, która w kontekście naklejek "Gazety Polskiej" napisała w czwartek na Twitterze: "Jestem rozczarowana i zaniepokojona tym, że pewne grupy wykorzystują naklejki do promowania nienawiści i nietolerancji. Szanujemy wolność słowa, ale musimy wspólnie stać po stronie takich wartości jak różnorodność i tolerancja".