Władza nad Lasami Państwowymi pozwala zarządzać majątkiem wartym blisko 9 mld zł i setkami nieruchomościami w całym kraju. To również tysiące miejsc pracy. W ramach podziału politycznych łupów rządy nad Lasami w ostatnich latach przypadły Suwerennej Polsce. Ziobryści szybko umocnili swojej wpływy, a ich partyjni poplecznicy mogli liczyć na dyrektorskie stanowiska, duże zarobki i przywileje, z których chętnie korzystali. - Skończyła się ta partyjna prywatyzacja Lasów Państwowych. Straszyliście Polskę prywatyzacją, a cała Polska zobaczyła, co zrobiliście - mówił premier Donald Tusk podczas exposé. I zapowiadał szybkie zmiany kadrowe. Lasy Państwowe. Plan zmian Jak dowiedziała się Interia, nowy rząd ma już wstępny plan zmian. Zgodnie z przepisami Lasy Państwowe podlegają Ministerstwu Klimatu i Środowiska. Na jego czele stoi Paulina Hennig-Kloska. Jednak osobą odpowiedzialną za jest Lasy wiceminister Mikołaj Dorożała, który objął to stanowisko w środę. I to on ma odpowiadać za kadrową rewolucję. W pierwszej kolejności stanowisko ma stracić Józef Kubica. To polityk Suwerennej Polski, od ponad dwóch lat stojący na czele Lasów. O leśniku-polityku opinia publiczna szerzej usłyszała w czerwcu 2021 r., kiedy ujawniono, że kupił on dom od Lasów o wartości blisko 200 tys. zł, za który zapłacił zaledwie 9,9 tys. zł. Kubica to człowiek szczególnego zaufania wśród polityków Suwerennej Polski. Kiedy został powołany w 2020 r. na stanowisko dyrektora regionalnego Lasów w Katowicach, to natychmiast rozwiązał umowy z radcami prawnymi zatrudnionymi w dyrekcji od lat. Później wypowiedzenia dostali mecenasowie współpracujący z nadleśnictwami podległymi katowickiej dyrekcji. W miejsce zwolnionych pracowników zatrudniono kancelarię prawną z Rybnika. Jednym z jej założycieli jest znajomy Michała Wosia, polityka Suwerennej Polski, który w tamtym czasie odpowiadał za Lasy. To tylko przykłady. Wątpliwości związanych z dyrektorem Kubicą przez lata było więcej. Dni Kubicy w Lasach są jednak policzone. Dyrektor straci stanowisko najprawdopodobniej w styczniu 2024 r. Dlaczego? Kubica jest także radnym sejmiku województwa śląskiego. Zgodnie z obowiązującymi przepisami zanim obecny dyrektor dostanie wypowiedzenie, zgodę muszą wyrazić radni sejmiku. Szkopuł w tym, że najbliższe posiedzenie odbędzie się dopiero 22 stycznia 2024 r. Wcześniej jeszcze pismo w tej sprawie musi wysłać Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Szara eminencja i człowiek Zbigniewa Ziobry Odwołanie Kubicy to pierwszy krok. Nowy dyrektor (decyzja o tym, kto nim zostanie, jeszcze ostatecznie nie zapadła - przyp. red.), który zastąpi go na stanowisku, ma zwolnić rzecznika Lasów Państwowych Michała Gzowskiego. To szara eminencja dyrekcji generalnej, związany z Suwerenną Polską i zaufany człowiek Zbigniewa Ziobry. O Gzowskim opinia publiczna szerzej usłyszała, kiedy media ujawniły, że syn Radosława Liszewskiego, lidera zespołu Weekend, otrzymał posadę w Centrum Informacyjnym Lasów Państwowych. Zatrudnienie zbiegło się w czasie z koncertem wokalisty na weselu Gzowskiego. Widmo zmian wysi także nad 17 dyrektorami regionalnymi. W planie maksimum wszyscy stracą pracę. Jednak losy kilku z nich wciąż się ważą. Powód? Część z tych osób jest specjalistami, pracującymi w Lasach od lat. Nie angażowali się politycznie. Z dyrektorskim stanowiskiem będzie musiał się rozstać Andrzej Nowak, szef Lasów na Podlasiu od 2016 r. Za jego powołaniem lobbował Jarosław Zieliński z PiS, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji. Nowak nigdy nie zapomniał, komu zawdzięcza awans. Jeszcze kiedy Zieliński zasiadał w rządzie PiS, Nowak ściągnął podległych mu leśników do kościoła św. Krzyża w Łapach, gdzie odbywały się "Nowenny Niepodległościowe". Ich organizatorem był Zieliński. O Nowaku szerzej Polska usłyszała w 2017 r. Leśnik bronił decyzji ówczesnego ministra środowiska Jana Szyszki o wycince drzew w Puszczy Białowieskiej. Część protestujących przeciwko tej decyzji została brutalnie potraktowana przez Straż Leśną, która podlegała właśnie Nowakowi. Łukasz Maciejunas, który wówczas pacyfikował aktywistów, został potem szefem dyrekcji regionalnej w Szczecinku. Posadę stracił kilka miesięcy temu, ale nie pozostał długo bez pracy. Obecnie jest nadleśniczym w Okonku. Maciejunas na razie może być spokojny o posadę. Do czasu zakończenia zmian na stanowiskach dyrektorów regionalnych nie będzie zmian na stanowiskach nadleśniczych. Jednak nowi dyrektorowie, jak zakłada plan, mają po objęciu stanowisk zrobić przegląd podległych im nadleśnictw. Jeśli uznają, że ktoś do tej pory nadużywał swojej władzy, zostanie odwołany. Dawid Serafin Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl