Zespół parlamentarny ds. katastrofy smoleńskiej, któremu przewodniczy Antoni Macierewicz, zaznaczył w piątek w swoim stanowisku, że przed wylotem samolotu Tu-154M 10 kwietnia "wykryto wyciek ze środkowego silnika, o którym nie powiadomiono pilotów". "Wyciek ten określono jako wyciek wody" - wyjaśniał Macierewicz. Jego zdaniem wyciek zlekceważono. Z ustaleń "Wprost" wynika, że rewelacje Macierewicza pochodzą z zeznań jednego z mechaników pracujących w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. Rozpoznał on wodę "organoleptycznie". Skąd wzięła się kałuża? To prawdopodobnie pozostałość po myciu maszyny. Dwa dni przed wylotem do Smoleńska Tu-154 podczas lotu zderzył się z ptakiem, który uszkodził dolną powierzchnię nosową części kadłuba samolotu, czyli osłonę radaru. Po naprawie usterki samolot został umyty. Informacje "Wprost" potwierdza prokuratura prowadząca śledztwo ws. katastrofy. "Przed startem samolotu Tu-154 M nr boczny 101, stwierdzono pod tym samolotem kałużę cieczy, którą jak ustalono okazała się woda, pozostała po myciu samolotu" - czytamy w odpowiedziach nadesłanych "Wprost" przez rzecznika prokuratury wojskowej płk. Zbigniewa Rzepę.