Portal Onet podał w piątek, że w internecie pojawiła się cała baza zasobów wojska, a to ponad 1,7 mln pozycji. Ujawniona baza ma przedstawiać stan posiadania polskiej armii, ale także demaskować braki w sprzęcie. Wyciek danych sprawia, że np. obce służby mogą się dowiedzieć, jakimi środkami i narzędziami dysponujemy. Ministerstwo Obrony Narodowej zaznaczyło w oświadczeniu m.in., że "trwają analizy czy wykaz nie jest plikiem pomocniczym wykorzystywanym przy realizacji jawnych zakupów publikowanych na BIP". Bosak: MON kłamie - To kłamstwo, co w oświadczeniu podał MON. To nie są powszechnie dostępne dane. Sam próbowałem zbadać, na co MON wydaje swój ogromny budżet, ale są to informacje niedostępne dla polskiego posła - mówił w dogrywce "Śniadania Rymanowskiego w Polsat News i Interii" Krzysztof Bosak (Konfederacja). Jego zdaniem musi zostać wzmocniony kontrwywiad. - Należy też w instytucjach państwowych zrezygnować z programów pisanych 15 lat temu i wejść na poziom zabezpieczeń banków - dodał. Włodzimierz Czarzasty (Nowa Lewica) zgodził się z posłem Konfederacji. - Poseł ma dużo racji, to kwestia sprawności państwa. Powołujecie na ministrów ludzi, którzy nie są sprawdzani przez służby. Nie jesteście w stanie sprawdzać podstawowych kwestii - mówił. Fogiel: Nie wyciekły tajne dokumenty Prezydencki minister Andrzej Dera potwierdził, że "błąd popełnił pracownik, który zbiera dane i dodał je na nieautoryzowaną stronę".- Są to dane zbiorcze z różnych zamówień publicznych. Został popełniony błąd, ale nie jest to wyciek. Toczy się postępowanie prowadzone przez żandarmerię wojskową. Jeśli błąd zostanie udowodniony, to ta osoba poniesie konsekwencje - zapowiedział.Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel zapewnił, że nie doszło do żadnego złamania zabezpieczeń systemów bezpieczeństwa wojska ani do wycieku tajnych dokumentów. - Potwierdza to nie tylko MON ale też zaufane portale. To, że coś takiego wypłynęło, jest niewłaściwe. Postępowanie wyjaśniające da nam odpowiedzi, gdzie popełniono błąd i, gdzie trzeba się poprawić. W pewnym sensie to (dane, które wyciekły - red.) tabela NATO-wska, np. jest tam kategoria pociski jądrowe, ale polska armia takich nie ma, zapewniam - wyjaśnił. Dodał, że "informacje dotyczące zakupów przez wojsko polskie nie są tajne, podobnie jak u innych państw natowskich". Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL) ocenił, że "wyciek danych świadczy o bałaganiarstwie w segmencie bezpieczeństwa. Nie ma instytucji zabezpieczającej Polskę przed tego typu atakami". - Co myślą nasi partnerzy z NATO, jak czytają takie informacje? Wobec Polski nie potrzeba szpiegów, wystarczycie wy. To wasza niekompetencja i głupota, może Błaszczak powinien uruchomić infolinię, żeby inni pytali o te zakupy - ironizował Marcin Kierwiński (PO).