Do zdarzenia doszło na stacji benzynowej. - 31-letni mężczyzna kierowca łady zatankował gaz. W momencie uruchamiania silnika wybuchły opary, nagromadzone w bagażniku auta. Najprawdopodobniej gaz ulatniał się z nieszczelnej instalacji samochodowej - relacjonowała Frejlich. W samochodzie znajdowała się 30-letnia żona mężczyzny i trójka dzieci - dziewczynki w wieku jednego roku, siedmiu i dziewięciu lat. Cała piątka trafiła do szpitali. - Najbardziej poszkodowana jest siedmiolatka ma poparzenia drugiego stopnia, obejmujące 20 proc. powierzchni ciała - mówiła Frejlich. Mniej rozległe poparzenia mają jej siostry. Wszystkie trzy znalazły się na szpitalnym oddziale intensywnej terapii; ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Rodzice dzieci doznali niegroźnych poparzeń dłoni. Wybuch nie zagroził zbiornikom z paliwami znajdującymi się na stacji.