Zdaniem specjalistów z nadzoru budowlanego konstrukcja budynku nie została naruszona. Wczoraj na chwilę mieszkańcom pozwolono wrócić do mieszkań, żeby zabrali najpotrzebniejsze rzeczy - podaje RMF FM. Według ustaleń portalu www.bytomski.pl, 39-letnia kobieta, która mieszkała w lokalu, gdzie doszło do wybuchu, znajdowała się w trudnej sytuacji. "Z oględzin miejsca zdarzenia wynika, że kuchenka gazowa mogła zostać celowo rozszczelniona. To wskazuje, że eksplozja prawdopodobnie nie była przypadkowa" - podaje portal. W wybuchu w kamienicy w Bytomiu zginęły trzy osoby - kobieta i dwoje dzieci. Z budynku ewakuowano 21 osób, w tym również trzy osoby poszkodowane. Najcięższych obrażeń, poparzeń, doznała przechodząca w trakcie wybuchu w pobliżu budynku kobieta, która została przewieziona do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Ranni w stabilnym stanie "Wiem, że osoby ranne są w stanie stabilnym, mam zamiar jutro odwiedzić te wszystkie osoby w szpitalu" - powiedział w niedzielę dziennikarzom prezydent miasta Mariusz Wołosz. Pytany, kiedy mieszkańcy będą mogli wrócić do budynku, prezydent Bytomia odparł, że "jest duże prawdopodobieństwo, że już dzisiaj spędzą noc w swoich mieszkaniach, jeśli oczywiście będą w stanie zaakceptować to, że w kilku mieszkaniach drzwi są w takim stanie, w jakim są". Przeszukano pogorzelisko Komendant wojewódzki PSP nadbrygadier Jacek Kleszczewski informował w sobotę wieczorem, że strażacy zakończyli przeszukiwanie pogorzeliska. Nie znaleźli innych ofiar ani rannych.Dopytywany przez dziennikarzy o prawdopodobne przyczyny eksplozji, stwierdził: "Ciągle jesteśmy na etapie hipotezy (...), że to gaz z instalacji miejskiej (...). Wszystkie znaki wskazują, że to był wybuch. Co do źródła (...) będzie to ustalane przez policję i rzeczoznawców" - powiedział Kleszczewski.