- Największa zmiana już dokonała się w sercach i umysłach ludzi. Dwie tragedie narodowe w ciągu dwóch miesięcy pozostawiły głęboki ślad - podkreślił autor artykułu Luigi Geninazzi, przypominając katastrofę pod Smoleńskiem i powódź w Polsce. - Ciężko zraniony polski naród odnalazł się zjednoczony ponad podziałami ideologicznymi i politycznymi - dodał publicysta, kładąc na niecodzienność kampanii wyborczej, w której "kandydaci muszą raczej stonować ton niż rozpalać dusze". Przypominając o tym, że Polska jako jedyny kraj Unii Europejskiej odnotował wzrost PKB w kryzysowym roku 2009, Geninazzi stwierdził: - Rząd pracował dobrze, premier (Donald) Tusk jest bardzo szanowany, tak jak jego przyjaciel (Bronisław ) Komorowski. Ale kiedy kampanię rozpoczął Jarosław Kaczyński, brat zmarłego prezydenta, kandydat Platformy Obywatelskiej zaczął tracić teren na rzecz swego bezpośredniego rywala. - Jarosław Kaczyński, ta sama twarz, to samo nazwisko i ta sama polityka brata, pochowanego na Wawelu pośród bohaterów ojczyzny - dodał włoski dziennik - zaprezentował się jako ten, kto ma zadanie dokończenie misji dla dobra narodu. - Tragedia smoleńska zmieniła go: nie jest już politykiem porywczym i kłótliwym, którego wszyscy znali i wielu nienawidziło; teraz to człowiek przybity bólem, który mówi z sercem na dłoni - zauważył włoski dziennikarz, nazywając tę zmianę zdumiewającą. - Przemiana ta zaskoczyła dobrotliwego Komorowski, solidnego profesjonalistę, ale bez wielkiej charyzmy - napisał Geninazzi. Wyraził przekonanie, że polityczne potyczki między sztabami obu polityków spotykają się z obojętnością ze strony opinii publicznej. - Podczas gdy Komorowski może liczyć na stabilny i przekonany elektorat, Kaczyński jest w stanie powiększyć liczbę głosów, wykorzystując falę patriotycznego wzruszenia po Smoleńsku. Na razie jego celem jest zatrzymać Komorowskiego poniżej pułapu 50 procent tak, aby doszło do drugiej tury wyborów. Wraz z marzeniem, by powtórzyć wynik brata Lecha z 2005 roku, który startował ze straconej pozycji i został prezydentem w drugiej turze, wbrew wszelkim prognozom - podsumowało "Avvenire".