Według sondażu Ipsos w wyborach samorządowych w sejmikach PiS uzyskało 31,5 proc. głosów, PO - 27,3 proc., PSL - 17 proc., a SLD - 8,8 proc. "Dwie partie są zwycięzcami tych wyborów: PiS, który znacznie powiększył poparcie od poprzednich wyborów samorządowych i PSL, które zdołało utrzymać to, co miało" - powiedział politolog dr Bartłomiej Biskup z Uniwersytetu Warszawskiego. Zaznaczył jednak, że na razie podawane wyniki sondażowe mają "konsekwencje propagandowe", bo wyniki trzeba przede wszystkim przeliczyć na mandaty i "zobaczyć jak to się wszystko rozkłada". Jego zdaniem choć PO zanotowała "słabszy wynik", to wynik SLD był już "zupełnie fatalny". "SLD nie miało pomysłu na kampanię, zmieniało przekaz. W pewnym momencie okazało się, że jest to partia rolnicza. To była niekonsekwencja. A może po prostu miało słabych kandydatów" - ocenił politolog. Podkreślił, że o wyniku wyborów przede wszystkim zdecydowały czynniki lokalne. "Widać, że ‘komunikaty centralne’ nie przełożyły się na wynik wyborów. PO na plus nie przełożyło się powołanie nowego rządu, a PiS-owi na minus tzw. afera madrycka. To pokazuje po raz kolejny, że wybory samorządowe mają znaczenie lokalne i ludzie głosują na kandydatów i radnych, których znają" - powiedział Biskup. Na razie - zdaniem Biskupa - trudno przesądzać jak wynik wyborów samorządowych przełoży się na wybory parlamentarne. "Na razie to jest dość niejednoznaczna sytuacja, bo ta przewaga PiS nad PO to nie jest 10 punktów, tylko 4, więc ta walka przybierze na sile, bo żadna z tych dużych partii nie może być pewna swojego wyniku" - ocenił politolog. "Mamy jeszcze bardzo dużo czasu dla wyborów parlamentarnych. Dla PiS to jest pierwsze zwycięstwo od wielu lat. Dla tych działaczy to jest dobry sygnał, że mogą wygrywać. PO będzie z kolei straszyła, że przyjdzie PiS i wygra wybory. Natomiast PiS będzie przyciągał wyborców tym, że może być partią zwycięską. PiS ma jednak bardziej zmobilizowany elektorat" - dodał. Zdaniem Biskupa zaskoczeniem nie jest też wynik Hanny Gronkiewicz-Waltz, która według sondażu Ipsos uzyskała 48,8 proc. głosów i zmierzy się w II turze z Jackiem Sasinem (PiS), który uzyskał 26 proc. "Rzeczywiście to pokazuje, że ci żelaźni prezydenci nie mogą być tak bardzo pewni siebie, tylko zawsze muszą się tej demokracji pokłonić. To samo stało się z Rafałem Dutkiewiczem i Pawłem Adamowiczem" - powiedział politolog. Według sondażu Ipsos zarówno obecny prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz jak i obecny prezydent Gdańska Paweł Adamowicz nie uzyskali przewagi, która umożliwiłaby im zwycięstwo w I turze. "Może teraz zobaczymy jakąś kampanię, bo pani prezydent (stolicy) wcale jej nie prowadziła, nie chciała z nikim debatować, z nikim rozmawiać. Skoro ma teraz konkurenta w drugiej turze, to będzie mogła z kimś wreszcie porozmawiać" - ocenił.