Przeanalizowaliśmy sondaże przedwyborcze siedmiu największych pracowni badawczych (IPSOS, IBRIS, Kantar, Social Changes, Pollster, United Surveys, Estymator). Skupiliśmy się głównie na okresie od 15 maja, kiedy to do gry wkroczył Rafał Trzaskowski. Staraliśmy się znaleźć trend, który - jak przekonują specjaliści - wydaje się bardziej odzwierciedlać sytuację od samych liczb. Zacznijmy jednak od początku. Pierwotnie wybory miały się odbyć 10 maja. Naciskał na to obóz Jarosława Kaczyńskiego, ale z różnych względów (pandemia, przeciągające się prace nad ustawą o głosowaniu korespondencyjnym w Senacie, weto Jarosława Gowina) zostały one odroczone. 3 czerwca marszałek Sejmu Elżbieta Witek wyznaczyła nowy termin - 28 czerwca, a od tego czasu na nowo wystartowała kampania. Wcześniej jednak doszło do niecodziennej sytuacji. Koalicja Obywatelska zrezygnowała z dołującej w sondażach Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i zastąpiła ją Rafałem Trzaskowskim. Pierwszy sondaż uwzględniający nowego kandydata PO pojawił się 15 maja. Ostatnie przedwyborcze badanie zaprezentowano natomiast 8 maja (dwa dni przed niedoszłymi wyborami). Wynika z niego jasno - a także z wcześniejszych sondaży - że wybory 10 maja w cuglach wygrałby Andrzej Duda, prawdopodobnie w pierwszej turze. Sondaż z 8 maja (pracownia Social Changes) dawał mu poparcie na poziomie 64 proc. Andrzej Duda Co ciekawe, i tak nie jest to rekordowe poparcie w przypadku tego kandydata. Dwukrotnie mógł liczyć na 65 proc. głosów - według sondażu z 26 marca (Kantar) i 24 kwietnia (Social Changes). Pozostając przy Andrzeju Dudzie, warto odnotować też najniższe wyniki, które w toku całej kampanii i tak są wyższe od jakiegokolwiek wyniku kontrkandydatów. W sondażowych badaniach tylko kilka razy Duda zszedł poniżej poziomu 40 proc. Warto zwrócić uwagę na daty - po raz pierwszy było to 22 stycznia (Kantar; 38 proc.). Od tego czasu poparcie dla urzędującego prezydenta systematycznie rosło. Po raz drugi Duda spadł poniżej 40 proc. dopiero 21 maja (Kantar; 39 proc.), czyli już w kampanijnej dogrywce. Co ciekawe, od tego czasu zdarzyło się to jeszcze trzy razy (Pollster; Kantar; Social Changes). Na podstawie tych liczb widać wyraźnie, że od marca do maja Duda cieszył się ogromnym poparciem, które powinno dać mu pewną reelekcję. Od połowy maja, gdy w grze pojawił się Rafał Trzaskowski, sondaże nie są już dla niego tak optymistyczne. Średnia ośmiu sondażowni (zestawienie uwzględnia również badania Maison&Partners - red.) z ostatniego tygodnia plasuje go na pozycji lidera ze średnim poparciem na poziomie 40,4 proc. Rafał Trzaskowski Po raz pierwszy Trzaskowski został uwzględniony w przedwyborczych sondażach 15 maja. Wówczas badanie pracowni Kantar dawało mu 11 proc. poparcia. Pięć dni później pojawiło się pierwsze badanie, w którym przekroczył granicę 20 proc. (Social Changes; 21 proc.), niemal nieosiągalną dla innych kandydatów opozycyjnych w toku całej kampanii. Od momentu pojawienia się w wyborczym wyścigu Trzaskowski łamał kolejne bariery. 26 maja przekroczył 25 proc. (IBRiS; 26,7 proc.), a od tego czasu nie spadł poniżej tego poziomu. Politycy Platformy Obywatelskiej przekonują, że celem Trzaskowskiego jest zdobycie poparcia w pierwszej turze "z trójką z przodu". Z sondaży wynika, że może być to trudne, bo do tej pory zaledwie trzy badania dawały mu taki wynik (17-18 czerwca; IPSOS 30 proc., Pollster 30,28 proc., Kantar 32 proc.). Rekordowe sondażowe poparcie Trzaskowski zanotował właśnie 18 czerwca (32 proc.), a kolejne badania pokazywały, że oscyluje ono na poziomie 27-30 proc. Średnia ośmiu sondażowni z ostatniego tygodnia plasuje go na pozycji wicelidera ze średnim poparciem rzędu 28,9 proc. Szymon Hołownia Kandydat niestabilny sondażowo, bo w toku całej kampanii zdarzały mu się wyniki poniżej 3 proc. poparcia (Estymator z 29 marca, 2,9 proc.), ale też powyżej 20 proc. (Social Changes z 15 maja, 22 proc.). Wydaje się, że jego sztab najlepiej zaprojektował kampanię wyborczą, bo Hołownia "trafił z formą" dokładnie na 10 maja. Gdyby wówczas odbyły się wybory, mógłby zmierzyć się z Andrzejem Dudą w drugiej turze. W tamtych dniach jego poparcie regularnie kręciło się na granicy 20 proc. Sytuację Hołowni zaburzyło pojawienie się na scenie Trzaskowskiego. To prawdopodobnie w jego stronę odpłynęła część wyborców byłego prezentera telewizyjnego. Od początku czerwca Hołownia notuje wyniki na poziomie 8-15 proc., a w siedmiu sondażach zanotował wynik jednocyfrowy. Średnia ośmiu sondażowni z ostatniego tygodnia plasuje go na trzeciej pozycji ze średnim poparciem 10,8 proc. Krzysztof Bosak W przeciwieństwie do Hołowni jest to kandydat sondażowo najbardziej stabilny. Wystarczy spojrzeć na średnią z ostatniego tygodnia, by zobaczyć, że Bosak ma stały, zdecydowany elektorat. Poparcie od 5,4 do 7,8 proc. daje mu średnią wynoszącą 6,8 proc. głosów i dzięki temu Bosak plasuje się na czwartym miejscu. Rekordowy wynik Bosaka pojawił się w kampanii 30 marca, kiedy to kandydat Konfederacji mógł liczyć, według badania IBRiS, na 9,2 proc. głosów. Najmniej korzystne badania dawały mu 1 proc. poparcia, ale było to jeszcze w styczniu (Kantar; 22 stycznia). Władysław Kosiniak-Kamysz W kwietniu pojawiały się pierwsze sondaże, które dawały kandydatowi PSL-Koalicji Polskiej wygraną z Andrzejem Dudą w II turze. Wówczas to Władysław Kosiniak-Kamysz, po systematycznych spadkach Kidawy-Błońskiej, zajmował drugą pozycję w sondażach. Od tego czasu wiele się zmieniło. 16 maja był ostatnim dniem, kiedy Kosiniak-Kamysz zanotował dwucyfrowy wynik sondażowy (11,8 proc.; Estymator). Od tego czasu notuje spadkowy trend. Dość powiedzieć, że 18 czerwca słupek jego poparcia zatrzymał się na 3 proc. (Kantar), co było najsłabszym wynikiem lidera ludowców w całej kampanii. Średnia ośmiu sondażowni z ostatniego tygodnia plasuje Kosiniaka-Kamysza na piątej pozycji ze średnim poparciem na poziomie 5,6 proc. Robert Biedroń Zaczął z poziomu 7-9 proc. poparcia, podobnie jak Kosiniak-Kamysz i Hołownia. Jeszcze w lutym i marcu pojawiały się sondaże, w których Biedroń mógł liczyć na dwucyfrowy wynik. Od tego czasu coś w jego kampanii poszło źle. Nie pomogło nawet wzmocnienie sztabu Agnieszką Dziemianowicz-Bąk po 10 maja. Wyniki Biedronia są dalekie od przewidywań, a jego trudną sytuację pogorszyło jeszcze pojawienie się Trzaskowskiego. Od tego czasu najlepszy dla Biedronia sondaż dawał mu 6,8 proc. głosów (IBRiS; 17 maja). W zalewie wielu wyników często pojawiają się też takie, które kandydatowi Lewicy dają 2-2,5 proc. głosów. Dla porównania, pięć lat temu, uznawana za największą porażkę Lewicy Magdalena Ogórek, zdobyła 2,38 proc. głosów. Średnia ośmiu sondażowni z ostatniego tygodnia plasuje Biedronia na szóstej pozycji ze średnim poparciem rzędu 3,5 proc. Jaki jest trend? Analiza badań sondażowych z różnych okresów pokazuje, kto cieszył się jakim poparciem w konkretnym czasie. Nieustannie palmę pierwszeństwa dzierży prezydent Duda, a na różnych etapach kampanii zmieniała się pozycja wicelidera. Tuż za Dudą byli kolejno: Kidawa-Błońska (styczeń-luty), Kosiniak-Kamysz (marzec-kwiecień), Hołownia (maj) i Trzaskowski (czerwiec). Najciekawsze trendy można natomiast zaobserwować od 15 maja. Wówczas to w zasadzie na nowo ruszyła kampania ze świeżym kandydatem - Rafałem Trzaskowskim. Jego pojawienie się w wyścigu odwróciło układ sił. W ciągu sześciu tygodni podwoił on swoje poparcie, które wywindowało go z poziomu 11 proc. do ok. 30 proc. Niemal wyłącznie w jego przypadku trend jest zwyżkowy (w nieznacznym stopniu również w przypadku Bosaka). Można zauważyć, że od tego czasu poparcie dla prezydenta Dudy nieznacznie spadło. Znacznie natomiast uszczupliło zasoby przede wszystkim Kosiniaka-Kamysza i w nieco mniejszym stopniu Hołowni. Od połowy maja na stałym, przeciętnym poziomie z małą tendencją zwyżkową utrzymuje się poparcie dla Bosaka i również na stałym, ale niższym poziomie dla Biedronia. Źródło badań sondażowych: ewybory.eu