Jakie jest teraz potencjalne zaplecze Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego? - Pierwsze pytanie jest takie - czy znajdą się wyborcy, którzy nie pojawili się dzisiaj przy urnach, a są skłonni do tego za dwa tygodnie. Tak już się zdarzało. Przypomnijmy, że przed pięcioma laty w II turze było znacznie więcej wyborców niż w pierwszej. A zatem, im więcej jest ich dzisiaj, tym mniej do wychwycenia będzie potem - mówi prof. Rafał Chwedoruk. - Druga kwestia to wyborcy, którzy uzyskali wysoki wynik, a nie dostali się do II tury. W przypadku Szymona Hołowni wiadomo, że absolutna większość z nich odda głos na Rafała Trzaskowskiego. Najważniejsze pytanie dotyczy tu tego, w jakim stopniu sztab Andrzeja Dudy będzie potrafił ich zniechęcić do pójścia na wybory. Zdaniem prof. Chwedoruka, w przypadku Krzysztofa Bosaka sprawa jest bardziej skomplikowana. - To najczęściej młodzi wyborcy, socjalizowani politycznie, którzy raczej alergicznie przyjmą wszelkie próby mobilizowania ich "od góry" i którzy nie do końca odnajdują się w sporze PiS z Platformą - mówi politolog i dodaje: - Nie mam wątpliwości, że trzon ultraprawicowych wyborców, który nie jest liczny, ok. 100 tys. osób, będzie bliżej Dudy, ale wiele osób o libertariańskim spojrzeniu na gospodarkę może głosować bardzo różnie. Wystarczy przypomnieć, że w 2010 roku wbrew wskazaniom Janusza Korwina-Mikke większość jego wyborców zagłosowała na Bronisława Komorowskiego. Dlatego zdaniem prof. Chwedoruka, większe znaczenie będą jednak mieli wyborcy Bosaka i Konfederacji, niż Hołowni. - Są też topniejące zasoby najsłabszych kandydatów z tej podstawowej grupy. Nieliczni wyborcy Roberta Biedronia na pewno zagłosują na Trzaskowskiego. W przypadku Kosiniaka-Kamysza myślę, że obie główne siły pozyskały już tych wyborców, których miały pozyskać z tej formacji. Nie powinno już być aż tak istotne - mówi Interii prof. Chwedoruk.