W oświadczeniu opublikowanym w niedzielę w portalu społecznościowym prezydent tego ponad 55-tysięcznego miasta w Zagłębiu Dąbrowskim przypomniał, że za przygotowanie i przeprowadzenie wyborów w dużej mierze odpowiedzialne są samorządy. Ocenił, że w obecnej sytuacji "absolutnie nie da się tego zrobić w sposób bezpieczny". "Mam nadzieję, że inni samorządowcy postąpią podobnie, co być może skłoni rządzących do zastanowienia się nad realnym terminem wyborów" - napisał Komoniewski, według którego zorganizowanie wyborów prezydenckich 10 maja jest "kompletnie niewykonalne". "W związku z powyższym podjąłem decyzję, iż nie podpiszę stosownych dokumentów w sprawie wyborów - nie zamierzam narażać zdrowia i życia tysięcy ludzi - urzędników, którzy są odpowiedzialni za uruchomienie, przygotowanie i przeprowadzenie całej procedury wyborczej, setek osób, które przez cały dzień i noc miałyby pracować w poszczególnych komisjach, a przede wszystkim mieszkańców naszego miasta, którzy chcąc spełnić swój obywatelski obowiązek przyszliby zagłosować" - czytamy w oświadczeniu. "Mam świadomość tego, że moje stanowisko w tej sprawie może pociągać za sobą pewne konsekwencje. Niemniej jednak zawsze najważniejszą kwestią dla mnie było, jest i będzie zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom, którzy mi zaufali i dla których każdego dnia z pełnym oddaniem pracuję. Nie pozwolę na to, aby polityczny interes był ważniejszy od zdrowia i życia ludzi" - napisał Komoniewski. Burmistrz Kęt: Ręki do tego nie przyłożę "Wczoraj przedłożono mi do podpisu zarządzenie, wskazujące z imienia i nazwiska osoby odpowiedzialne za pracę przy wyborach. Odmówiłem podpisania" - poinformował z kolei Krzysztof Klęczar, burmistrz małopolskich Kęt. Samorządowiec uważa, że zorganizowanie wyborów prezydenckich narazi zdrowie i życie obywateli. Jak pisze - w poczuciu odpowiedzialności za mieszkańców gminy Kety - nie chce do tego "przyłożyć ręki".Więcej TUTAJ. List otwarty prezydenta Sosnowca Również w niedzielę o zmianę terminu wyborów prezydenckich z powodu epidemii koronawirusa zaapelował w liście otwartym prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński. "Pełniąc funkcję prezydenta dużego miasta, który przez ostatnie tygodnie podobnie, jak wielu z nas, wszelkie swoje działania powierzył przeciwdziałaniu epidemii COVID-19, nie jestem w stanie znaleźć słów wyrażających złość i gniew, kiedy słyszę o organizacji wyborów w dniu 10 maja. Szczerze mówiąc - powinienem w tym miejscu siarczyście przeklinać" - napisał prezydent tego blisko 200-tysięcznego miasta. W ocenie prezydenta Sosnowca, zapowiadane na 10 maja wybory prezydenckie "to dla nas wszystkich sprawa życia i śmierci. Dla PiS-u - politycznego życia i śmierci, a dla Polaków życia i śmierci w rzeczywistości, czy też - jakby powiedzieli młodsi - w 'realu'". Apeluje też prezydent Rudy Śląskiej Przed kilkoma dniami z apelem o przesunięcie wyborów prezydenckich wystąpiła do marszałek Sejmu Elżbiety Witek prezydent Rudy Śląskiej Grażyna Dziedzic. Argumentowała, że nie jest możliwe przeprowadzenie wyborów 10 maja w sposób niezagrażający życiu i zdrowiu. W niedzielę kandydatka Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska wystosowała list otwarty do pozostałych kandydatów o bojkot wyborów 10 maja br. i całkowicie zawiesiła swoją kampanię prezydencką. W sobotę rano Sejm uchwalił trzy ustawy tzw. tarczy antykryzysowej, które mają wesprzeć służbę zdrowia w zwalczaniu epidemii koronawirusa i zniwelować jej negatywne skutki dla gospodarki. Wśród przyjętych poprawek do specustawy znalazła się zaproponowana przez PiS zmiana Kodeksu wyborczego, umożliwiająca głosowanie korespondencyjne osobom na kwarantannie i ponad 60-letnim. PO zadeklarowała, że zmierza doprowadzić do rezygnacji z tego ostatniego rozwiązania w Senacie. Opozycja domaga się przesunięcia terminu wyborów. Rzeczniczka PiS Anita Czerwińska tłumaczyła w rozmowie z PAP, że poprawka do Kodeksu wyborczego była niezbędna, aby w obecnej "szczególnej" sytuacji umożliwić wszystkim obywatelom korzystanie z ich konstytucyjnego prawa wyborczego we wszystkich możliwych wyborach.