Autor tekstu Andrzej Stankiewicz wskazuje, że plan ten nazywany jest w partii rządzącej "opcją atomową". PiS ma go uważać za najbardziej skrajne rozwiązanie, jednak jest również coraz bliższy wcielenia go w życie. Zdaniem prawników partii ta metoda pomogłaby rozwiązać wiele problemów związanych z głosowaniem zarządzonym na 10 maja. Dobrowolna dymisja Po pierwsze, dopiero w połowie tego tygodnia dowiemy się, jakie działania w ustawie o głosowaniu korespondencyjnym zaproponuje Senat. Wtedy na prezesa PiS czeka kolejny problem - sprzeciw Porozumienia. Jak wynika z licznych medialnych przecieków, Porozumienie skłania się do zagłosowania przeciwko ustawie PiS, co ostatecznie zlikwiduje możliwość przeprowadzenia wyborów już w następną niedzielę. W takim układzie pojawia się następny problem - jeśli wybory nie odbędą się 10 maja ani nie zostaną przesunięte na kolejne niedziele tego miesiąca, co również rodzi wiele prawnych kontrowersji, kto obejmie stanowisko na koniec kadencji Andrzeja Dudy? Polska konstytucja nie daje odpowiedzi, kto zastępuje głowę państwa, gdy wybory nie odbędą się w wyznaczonym terminie. Taką możliwość daje jedynie wprowadzenie stanu klęski żywiołowej lub stanu wyjątkowego. To z kolei oznacza, że firmy mogłoby w łatwy sposób dochodzić odszkodowań, co znacząco obciążyłoby państwowy budżet. Dlatego - jak uważają rozmówcy Onetu - dymisja Dudy to wygodne rozwiązanie. Dzięki dobrowolnej rezygnacji prezydenta, głową państwa stałaby się automatycznie Elżbieta Witek, czyli aktualna marszałek Sejmu. Ponowny start Marszałek otrzymałaby także kolejny przywilej - ogłoszenie nowej daty wyborów w dowolnym terminie - najpóźniej do połowy lipca 2020 r. Dzięki temu nowego prezydenta wybralibyśmy przed sierpniowym końcem bieżącej kadencji. Wówczas - zdaniem Onetu - przeciwnicy rozwiązań, jakie dziś są dyskutowane, nie mieliby tak mocnych argumentów do wnioskowania o unieważnienie wyborów. A Andrzej Duda mógłby wystartować w tak zarządzonych wyborach ponownie - dodaje portal. Do doniesień odniósł się już prezydent. Napisał on na Twitterze:"Onet podobno rozważa moją dymisję. W redakcji już głosowali i zdecydowali. Inne redakcje podchodzą do tego z pełną powagą. Klamka zapadła".