O tym, że największe emocje dopiero przed nami świadczą pierwsze słowa prezydenta po ogłoszeniu sondażowych wyników. Andrzej Duda dziękował wszystkim oponentom, ale chyba szczególnie życzliwie zwrócił się w kierunku wyborców Konfederacji oraz Krzysztofa Bosaka, który był tuż za Szymonem Hołownią (14 proc.) z wynikiem 6,9 proc. poparcia. - W bardzo wielu sprawach dotyczących Polski, tego, jak Polska powinna być reprezentowana, jak powinny być prowadzone polskie interesy bardzo niewiele dzieliło nas i dzieli z panem Krzysztofem Bosakiem. W bardzo wielu sprawach myślimy podobnie - przekazał Andrzej Duda podczas swojego wieczoru wyborczego w Łowiczu. Cięgi, co zrozumiałe, zbierał przede wszystkim główny oponent prezydenta. - Rafał Trzaskowski, wiceprzewodniczący PO zapiera się tego, co robiła jego partia przez lata. Dzisiaj mówi, że chce bronić obniżonego przeze mnie wieku emerytalnego, a przeciwko temu obniżeniu głosował jako poseł - punktował Duda. Trzeba ugryźć trochę głosów W PiS nastroje nie są najgorsze. Tym bardziej, że Andrzej Duda poprawił swój wynik sprzed pięciu lat. - Bardzo dobry wynik, to jest wynik na drugą turę. Trzeba pracować, każdemu ugryźć trochę tych głosów, żeby się uzbierało ponad większość - powiedziała Interii europosłanka Elżbieta Rafalska z PiS. Najbliżsi współpracownicy prezydenta nie ukrywali radości: - Zdecydowana wygrana, w sposób spektakularny pokazująca poparcie milionów Polaków dla tej kandydatury. Kilkanaście punktów procentowych różnicy (w porównaniu do Trzaskowskiego - red.), ogromne poparcie. Cieszymy się, że przy takiej frekwencji odnieśliśmy tak duże zwycięstwo - mówił Paweł Mucha, wiceszef Kancelarii Prezydenta RP. Ryszard Czarnecki: - Wynik prezydenta to takie pole position, dobry start w drugiej turze. Ale kiedy ktoś ma pole position ma większą szansę, żeby wygrać, a jego zwycięstwo nie jest przesądzone. Prezydent Duda to doskonale rozumie - stwierdził polityk partii rządzącej. - Wynik umiarkowanie satysfakcjonujący, zobaczymy jak to będzie ostatecznie wyglądało. Pamiętajmy, że póki co poznaliśmy jedynie sondaże - powiedział nam z kolei Paweł Lisiecki, stołeczny poseł PiS. Gdzie szukać poparcia Politycy PiS, z którymi rozmawialiśmy, są zgodni: największymi przegranymi tych wyborów są Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL oraz kandydat lewicy, Robert Biedroń. Najbardziej łakome kąski to oczywiście elektorat Szymona Hołowni oraz Krzysztofa Bosaka. - Spodziewałam się, że Hołownia będzie miał niższy wynik, więc tam jest sporo elektoratu, który Andrzej Duda może przygarnąć do siebie. Nadspodziewanie słaby rezultat Władysława Kosiniaka-Kamysza, tu mogliśmy też zbierać - ocenia Rafalska. Z byłą minister rodziny, pracy i polityki społecznej zgadza się większość naszych rozmówców. - To prawda, wszyscy mrugają do wyborców Bosaka. To pewnie elektorat, który zdecyduje o tym, kto będzie prezydentem. Nie twierdzę, że nie będzie przepływów od innych kandydatów: Szymona Hołowni czy Kosiniaka-Kamysza. Najwidoczniej sztaby uznały jednak, że kluczowy jest elektorat Konfederacji - ocenił Lisiecki. Zjednoczona Prawica nie ukrywa, że chce sięgać nawet po tych, którzy do tej pory głosowali na Rafała Trzaskowskiego. Żelazny elektorat udowodnił bowiem, że jest zmobilizowany. - Teraz prezydent będzie odwoływał się do wszystkich elektoratów, co słyszeliśmy w jego przemówieniu. Nie tylko Szymona Hołowni, nie tylko Krzysztofa Bosaka. Na pewno będzie rozmawiał z tymi, którzy oddawali głos na Rafała Trzaskowskiego - powiedziała wicepremier Emilewicz. Jedno jest pewne: emocje związane z pierwszą turą wyborów prezydenckich nie zdążyły jeszcze opaść, a prezydent ruszył dalej z kampanią. - Wśród kontrkandydatów jest wiele poglądów czy myśli, które nas w sposób bardzo wyraźnie różnicują od kandydata Platformy Obywatelskiej, zastępcy Donalda Tuska, pana Rafała Trzaskowskiego. Jestem przekonany, że prezydent Andrzej Duda dzisiaj pokazał ogromną siłę - mówił dziennikarzom Mucha. Wyborcy mają dobrą pamięć. Prezes też Jak już pisaliśmy w Interii, po kampanii prezydenckiej szykuje się rekonstrukcja rządu. Będzie to czas rozliczeń i wyciągania konsekwencji. Od czasu przełożenia majowych wyborów, kiedy Andrzej Duda miał wygraną w kieszeni, na cenzurowanym jest Jarosław Gowin. Co ciekawe, udzielił zaskakującego wywiadu w piątek, tuż przed ogłoszeniem ciszy wyborczej. - Będzie nam trudniej wyprowadzać Polskę z kryzysu gospodarczego, walczyć z epidemią i realizować poszczególne elementy programowe obozu Zjednoczonej Prawicy, ale nie będzie żadnej katastrofy - powiedział Gowin w rozmowie z Onetem. Jako jeden z liderów Zjednoczonej Prawicy bardzo mocno podpadł kolegom. "Milcz waść, wstydu oszczędź" - napisała wówczas na Twitterze Rafalska. Kiedy podczas wieczoru wyborczego prezydenta, zapytaliśmy ją o jedność Zjednoczonej Prawicy, odpowiedziała: - Mogę powiedzieć, że nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. I chociaż przed nami druga tura wyborów prezydenckich, a politycy potrafią ugryźć się w język, PiS wie, że wyborcy mają dobrą pamięć. - Ci politycy, którzy nie są jednoznaczni w poparciu Andrzeja Dudy sami sobie szkodą. Sądzę, że ta jedność będzie mocno eksponowana przed drugą turą - komentuje Czarnecki. - Wyborcy prawicy mają długą pamięć i tych, którzy wystarczająco dobrze nie będą wspierać Andrzeja Dudy, rozliczą przy wyborach parlamentarnych - dodał. O wypowiedź szefa swojej partii zapytaliśmy też wicepremier Jadwigę Emilewicz. - Czytałam całą wypowiedź. Było tam jasne zdanie, że najlepszym wyborem jest Andrzej Duda - skwitowała. Jakub Szczepański