Jarosław Gowin przystąpił do rozmów o przełożeniu wyborów z opozycją już jakiś czas temu. Koalicję Polską nazwał nawet "partnerami". Tymczasem politycy PiS nie przebierają w słowach. - Gowin trochę się pogubił - powiedział Marek Suski na antenie Radia Plus. - Z opozycją próbuje zawierać jakieś układy - dodał. O koalicjancie ze Zjednoczonej Prawicy w ostrym tonie pisze też Ryszard Terlecki, szef klubu parlamentarnego PiS: "Przeciwnikom dobrej zmiany zostaje nadzieja na nieodpowiedzialność Jarosława Gowina, który kryzys wykorzystał do przepychanek" - napisał w "Dzienniku Polskim". W praktyce ani PSL, ani Platforma Obywatelska nie palą się do wyborów prezydenckich, które miałyby się odbyć w maju. Poza szalejącą epidemią koronawirusa powód jest prosty: politycznie nie opłaca im się takie rozwiązanie. W sondażu Kantar Władysław Kosiniak-Kamysz jest drugi z poparciem 7 proc., zaś na Małgorzatę Kidawę-Błońską chce głosować ledwie 4 proc. ankietowanych. Stanowisko Lewicy jest jednoznaczne: żadnych rozmów z PiS-em, a wybory korespondencyjne w takim kształcie są nielegalne. Z powodzeniem można więc założyć, że kiedy projekt ustawy wróci z Senatu do Sejmu, jej posłowie zagłosują przeciw temu pomysłowi. W kuluarach mówi się, że z tego powodu partia rządząca będzie próbowała kusić któregoś z 11 posłów koła Konfederacji. Posłowie Konfederacji jednym głosem - Ponoć PiS chciał złamać kogoś z nich. Z marnym skutkiem. Pech - nie kryje satysfakcji jeden ze zwolenników przełożenia wyborów z partii Jarosława Gowina. Posłowie Konfederacji, z którymi rozmawiała Interia, są jednomyślni. Nie zgodzą się na wybory w maju. - Jeśli ktoś od nas zagłosowałby inaczej, będzie postrzegany jako nielojalny - mówi Interii Krzysztof Bosak, poseł i kandydat Konfederacji na prezydenta. Janusz Korwin-Mikke: - PiS może chcieć różnych rzeczy, natomiast w sprawie wyborów zawsze byliśmy zgodni. Nie sądzę, żeby istniało takie niebezpieczeństwo (rozbicia Konfederacji - red.) - słyszymy. - Podzielamy obawy PiS sprzed kilku lat w sprawie głosowania korespondencyjnego. Takie wybory mogą być okazją do fałszerstwa i bałaganu - powiedział nam Dobromir Sośnierz, poseł Konfederacji, a prywatnie syn Andrzeja Sośnierza, jednego z największych przeciwników majowych wyborów z Porozumienia. Politycy Konfederacji chcą, żeby partia rządząca wprowadziła stan nadzwyczajny. Co z odszkodowaniami dla zagranicznych firm, o których mówi PiS? - Chociaż nad tym ubolewam, ustawa nie rozróżnia firm polskich i zagranicznych, jest bardzo ogólna - mówi Bosak. - Wszystko odbywa się na bazie ustawy, którą napisano bardzo ogólnie. Każdego dnia można ją zmienić. Dlaczego PiS tego nie robi? - zastanawia się. Dwa scenariusze Nasi rozmówcy w zasadzie wykluczają zmiany w konstytucji zaproponowane przez Porozumienie. - Chyba że Gowin przekonałby PO i PiS, żeby jednorazowo, na dwa lata, wybrać prezydenta przez Zgromadzenie Narodowe. A potem siedmioletnia kadencja - powiedział nam Korwin-Mikke. W praktyce Konfederacja liczy się z dwoma scenariuszami. - Gowin, w zamian za jakiś stołek, wycofa się ze sprzeciwu i poprze PiS. Inaczej Kaczyński będzie musiał wprowadzić stan nadzwyczajny, bo Konfederacja zagłosuje tak jak reszta opozycji - przekazał Interii poseł Artur Dziambor. Jeśli zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami marszałka Tomasza Grodzkiego Senat kontrolowany przez opozycję wykorzysta pełne 30 dni, żeby procedować nad ustawą PiS, wróci ona do Sejmu 7 maja. Najwcześniej zacznie więc obowiązywać trzy dni przed planowanym terminem wyborów prezydenckich. Jakub Szczepański