Kraków Tłum ustawił się przed godz. 7 rano przed szkołą podstawową nr 40 na krakowskim Ruczaju. Oczekujący na wejście mieli maski na twarzach, niektórzy założyli rękawiczki. W kolejce długiej na ok. 50 metrów stało co najmniej sto osób, starały się zachować odpowiedni dystans. Wśród oczekujących na wejście do budynku były osoby w różnym wieku. Seniorom ustępowano pierwszeństwa. "Celowo przyszłam z rana, aby uniknąć dużych kolejek później" - podkreśliła pani Maria. Z kolei Tomasz stał w kolejce z psem. "Codziennie wcześnie rano wyprowadzam psa. Dzisiaj przed wyborami też. I teraz obaj idziemy oddać właściwy głos" - powiedział. Po wejściu do szkoły odpowiednie osoby wskazywały głosującym drogę do właściwej komisji wyborczej - w szkole zlokalizowano sześć komisji. Osoby bez rękawiczek przed głosowaniem dezynfekowały ręce płynami znajdującymi się w pomieszczeniach budynku. Poznań Mieszkańcy Poznania, którzy chcieli w niedzielę z samego rana oddać głos w drugiej turze wyborów prezydenckich, przed niektórymi lokalami wyborczymi ustawiali się w kolejkach także już przed godz. 7. "Nie boimy się wirusów, bo większą obawą jest to, co nas czeka przez najbliższe pięć lat. Wolimy przyjść, zagłosować i mieć poczucie, że walczyliśmy o naszego kandydata, o jego zwycięstwo" - powiedziała Polskiej Agencji Prasowej jedna z kobiet, która stała w kolejce do lokalu wyborczego przy ul. Piątkowskiej w Poznaniu. Przed godz. 7. rano na otwarcie lokalu czekało tam ok. 20 osób. Kobieta podkreśliła, że zdecydowała się przyjść do siedziby komisji z samego rana, ponieważ dwa tygodnie temu przed lokalem wyborczym czekała kilkadziesiąt minut. "Teraz tych ludzi jest mniej, ale nawet gdyby znów były takie kolejki - i tak bym stała. To w sumie mniejsze zło, niż 'męczyć się' z nieodpowiednim prezydentem całą kadencję. Pięć lat to - jak obliczałam sobie - ponad 1800 dni. Lepiej już się samemu jednego dnia poświęcić i pójść zagłosować" - mówiła. Na otwarcie lokalu wyborczego na osiedlu Wichrowe Wzgórze, gdzie zlokalizowane są komisje nr 54 i 57, czekało kilka osób - w maseczkach, zachowując odstęp. 79-letni pan Józef powiedział, że takie "poranne głosowanie" to u niego "tradycyjny demokratyczny rytuał". "Starsi ludzie po prostu wstają wcześniej" - powiedział z uśmiechem. "Nawet gdybym chciał pospać dłużej, to mam psa, na poranny spacer i tak trzeba iść. Jak moje dzieci były małe, zawsze ze mną chodziły głosować, uczyły się odpowiedzialności za kraj, za ojczyznę. A teraz moje wnuki, niektóre już pełnoletnie, korzystają z wakacji - polityka ich prawie nie interesuje" - mówił. Dodał, że obecne ułatwienia dla seniorów, czyli możliwość wejścia do lokalu wyborczego bez kolejki w przypadku ukończenia 60. roku życia, w jego opinii nie są konieczne. "Ludzie albo chcą głosować, albo nie. Jak chcą - to mogą też chwilę poczekać" - podkreślił. Kilkoro mieszkańców zgromadziło się przed godz. 7. także przed lokalem wyborczym na os. Kosmonautów. "Mamy maseczki, swoje długopisy, nawet swój płyn do dezynfekcji rąk. I głosujemy na przyszłość - dla siebie i swoich dzieci" - powiedziała jedna z kobiet oczekujących przed lokalem. Dwa tygodnie temu, kiedy odbywało się głosowanie w pierwszej turze wyborów prezydenckich, mieszkańcy Poznania skarżyli się na zbyt długie kolejki. Przed niektórymi z lokali wyborczych oczekiwali na oddanie głosu nawet półtorej godziny. Jak tłumaczył wówczas Komisarz Wyborczy w Poznaniu I sędzia Krzysztof Józefowicz, główną przyczyną kolejek była wysoka frekwencja i warunki lokalowe poszczególnych pomieszczeń, które nie pozwalały na zbyt dużą liczbę osób przebywających w danym momencie w lokalu wyborczym. W niektórych przypadkach - jak tłumaczył Józefowicz - na początku głosowania niezbędne było także udzielenie wskazówek komisjom, co do lepszej organizacji pracy. Kolejki tworzą się również w stolicy i Wrocławiu. Łódź Kilkunastoosobowe kolejki tworzyły się przed lokalami wyborczymi w najstarszej części Bałut, największej dzielnicy Łodzi. Oczekujący na oddanie głosu mieli maseczki, niektórzy rękawiczki ochronne, a w kolejkach zachowywali odstępy od innych osób. Komisje obwodowe nr 53 i nr 54 są usytuowane w samym centrum Starych Bałut, niedaleko śródmieścia. Obie komisje są blisko siebie, dzieli je tylko skrzyżowanie, dlatego oczekujący w obu kolejkach spoglądali na siebie, niektórzy witali się z sąsiadami, niektórzy pytali, czy to w tej komisji mają oddać głos. "Mieszkam tu już prawie 40 lat, ale zawsze sprawdzam, w którym obwodzie głosuję, bo tu kiedyś zmieniły się ulice, które obsługują te dwie komisje" - mówiła jedna z kobiet czekających w kolejce do obwodowej komisji nr 53 przy ul. Bojowników Getta Warszawskiego, mieszczącej się w budynku szkoły podstawowej im. Jana Matejki. Tuż przed 7 kolejka liczyła tu 18 osób. Drzwi lokalu wyborczego otwarto punktualnie o godz. 7, wraz z biciem dzwonów w miejscowym kościele. "Szanowni państwo, dzień dobry zapraszam serdecznie" - mówił jeden z członków komisji. Kolejka powoli ruszyła, ludzie zakładali maski, niektórzy mieli rękawiczki ochronne, inni zwilżali ręce wystawionym przy wejściu płynem dezynfekcyjnym. W niedzielę do głosowania jest uprawnionych w tej obwodowej komisji 1219 osób. Komisja obwodowa nr 54 przy ul. Chaima Majzela, mieszcząca się w XIII Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Piotrowiczowej, również rozpoczęła pracę punktualnie o 7. W tym obwodzie - jak mówili przed otwarciem lokalu czekający w kolejce - głosują głównie ludzie starsi i rodziny z dziećmi. "Taka starzejąca się niestety dzielnica Łodzi" - mówiła starsza pani, która zaraz po głosowaniu miała iść na mszę do kościoła. "Ale sporo ludzi. Ja dwa tygodnie temu, może trzecia albo czwarta, a teraz chyba dwudziesta" - mówiła inna kobieta w średnim wieku."Proszę nie filmować, nie robić zdjęć" - prosiła wyraźnie zaspana młoda kobieta jednego z mężczyzn, który bawił się telefonem komórkowym. Tuż przed otwarciem lokalu komisji nr 54 w kolejce stało 26 osób. Wszyscy w maseczkach, wiele osób w jednorazowych rękawiczkach. Do głosowania uprawnionych jest w tej komisji 2508 osób. Jastrzębia Góra Już 20 minut przed godz. 7 ustawiali się pierwsi wyborcy przed Obwodową Komisją Wyborczą nr 10 w Jastrzębiej Górze (woj. pomorskie). Tuż przed otwarciem OKW nr 10 w Szkole Podstawowej im. Stefana Żeromskiego w kolejce do głosowania stało ponad 30 osób. O godz. 7.20 było już ponad 60 osób, choć w tym roku z uwagi na pandemię jest dużo mniej turystów. Do lokalu wyborczego mogą jednocześnie wejść cztery osoby. Instruktor Nordic Walking Waldemar Radgowski z Płocka przyszedł pierwszy do głosowania w komisji w Szkole Podstawowej im. Stefana Żeromskiego w Jastrzębiej Górze - był prawie pół godziny przed planowanym otwarciem lokalu. "Podobnie jak w pierwszej turze, jestem pierwszy. Mam zaświadczenie i w obu turach głosuję w Jastrzębiej Górze" - powiedział. Drugi w kolejce był senior z Nowego Sącza z towarzyszącym mu mieszkańcem Jastrzębiej Góry. Jak powiedział w niedzielę rano komisarz wyborczy w Słupsku Tomasz Kowalczyk, do Okręgowej Komisji w Słupsku (obejmuje swoim zasięgiem m.in. popularne kurorty nadmorskie i Gdynię) rano spływają jedynie informacje o otwarciu lokali wyborczych.