Gowin w TVN24 poinformował, że w środę spotkał się z prezydentem Dudą i przedstawił mu swoją propozycję zmian w konstytucji. Zakłada ona wprowadzenie jednej siedmioletniej kadencji głowy państwa. Dzięki takiemu rozwiązaniu wybory prezydenckie mogłyby się odbyć za dwa lata. Gowin relacjonował, że podczas spotkania przedstawił swoje negatywne stanowisko dotyczące terminu wyborów 10 maja. Powoływał się przy tym - jak dodał - na stanowisko Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. Jak wskazał, epidemiolodzy zwracają uwagę nie na wadliwość głosowania korespondencyjnego, ale na niebezpieczeństwo związane z bardzo szybkim trybem przygotowywania wyborów, co musi "w sposób nieuchronny doprowadzić do wielu niekontrolowanych kontaktów i zapewne także do wzrostu zachorowań". Odpowiedź prezydenta Gowin dopytywany jak do tego odniósł się Andrzej Duda, odparł, że "bardzo uważnie wsłuchiwał się w argumenty". "Wypytywał też o szczegóły ekspertyz, którymi dysponuję" - zaznaczył. "Pan prezydent podkreślał, że oprócz moich ekspertyz i moich poglądów styka się też z poglądami odmiennymi. Na końcu pan prezydent będzie musiał wyważyć i podjąć decyzję co do tego czy rekomendować wybory 10 maja, czy też nie rekomendować, chociaż podkreślam, że decyzja w tej sprawie zależy oczywiście do parlamentu" - dodał b.wicepremier. Głosowanie korespondencyjne Przed świętami Wielkanocnymi Sejm uchwalił ustawę, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 r. mają zostać przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego. Przepisy stanowią też, że w stanie epidemii marszałek Sejmu może zarządzić zmianę terminu wyborów, określonego wcześniej w postanowieniu. Ustawą zajmie się teraz Senat.